Rozdział XV

227 8 0
                                    

Była z siebie dumna. Po raz kolejny wygrał rozum. Po raz kolejny nie dała mu się sprowokować. Ale wiedziała też, że tego oporu na długo nie starczy bo ciało i serce chciało Toma. Zwłaszcza po tym, jak bardzo spodobało jej się, że na nią czekał i że się martwił. Miała nadzieję, że to oznacza, że mu na niej zależy. Rano była w dobrym nastroju, zwłaszcza po tym co wydarzyło się wczorajszego popołudnia. Po śniadaniu poszła do chłopaków.

- Mam wam do powiedzenia dwie rzeczy – rzuciła po szybkim przywitaniu. Nie było wśród nich Toma, co w pewien sposób nawet ją ucieszyło.

- Brzmi poważnie – powiedział Robert patrząc na nią uważnie.

- Po pierwsze, jadę na zakupy bo zapewne jedziecie już na resztkach.

- Chris wypił ostatnie mleko i musiałem zjeść płatki z jogurtem. I to naturalnym! – rzekł żałosnym tonem Hems.

- A ty wypiłeś ostatnie piwo! – odgryzł się Chris.

- Właśnie dlatego pojadę po zapasy – powiedziała.

- Jadę z tobą – powiedział Sebastian – pomogę ci wszystko pakować.

- Ok – zgodziła się bo trochę przerażała ją znowu wizja noszenia tego wszystkiego.

- A druga rzecz? – spytał Robert.

- Dostałam wczoraj, hmm... awans? Tak to chyba mogę nazwać. Pomogłam wczoraj waszemu kumplowi rozwiązać problem mieszkaniowy i chyba ktoś poinformował o tym szefa wszystkich szefów bo zadzwonił do mnie osobiście i złożył mi propozycję nie do odrzucenia.

- Jaką? – spytał Hems.

- Właśnie, jaką? – spytał schodzący właśnie po schodach Tom.

- Mam być managerką jego czterech willi w Cinque Terre. Waszej, tej, w której mieszka obecnie Benedict i jeszcze dwóch w Riomaggiore i Vernazzy. Poprzedni manager zawalił i mam zająć jego miejsce. Wczoraj do późna załatwiałam wszystkie formalności i poznałam personel ogarniający.

- Gratulacje, Gio, należało ci się! – powiedział Chris.

- No i najważniejsze, nie będę musiała już tu sprzątać, chociaż niektórzy lubią patrzeć jak to robię – powiedziała patrząc wyzywająco na Toma.

- Zatrudniłam do tego dwie osoby.

- Ale... - zaczął Hems.

- Nie musicie się martwić, podpisali klauzulę prywatności. Jeśli coś wypłynie to się nie wypłacą więc wolą nie ryzykować.

Widziała, że nie byli zadowoleni.

- Chłopaki, będzie dobrze. To przecież obecnie norma w takim wynajmie. Poza tym dla nich nie jesteście pierwszymi sławnymi osobami, ciągle tu kogoś mają. Tylko ja byłam taka niedoświadczona – mrugnęła w ich kierunku. – No i przyjdą jutro.

- To się dobrze składa – powiedział Robert – bo będzie co sprzątać. Robimy dziś imprezę! Musimy uczcić twój awans!

- Wy codziennie macie imprezę – powiedziała sarkastycznie.

- Ale teraz z grillem, taką amerykańską zrobimy. I zaprosimy Cumberbatcha! – zawołał Hems.

- To tym bardziej muszę jechać na te zakupy – powiedziała Gio.

- Jadę z tobą – powiedział szybko Tom.

- O nie, nie, nie – zaśmiał się Sebastian – ja byłem pierwszy. A nie wyobrażam sobie, że upchniesz swoje długie ciało z tyłu mini, zwłaszcza z powrotem kiedy będą tam zakupy. Chodź, Gio, jedziemy – powiedział i delikatnie popchnął ją w kierunku drzwi. Była lekko zdezorientowana ale posłusznie skierowała się do garażu. W drodze Sebastian opowiadał jej różne anegdoty ze swojego życia, wypytywał trochę o jej sprawy. Dobrze im się rozmawiało. Na miejscu zrobili naprawdę ogromne zakupy. Gio nawet miała obawy czy żaba wydoli pod górkę z takim obciążeniem. Było jeszcze przed sjestą. Sebastian powiedział:

- Umieram z głodu. Idziemy coś zjeść?

- A nie masz problemu, że ktoś cię rozpozna?

- Trudno, nie mam na to wpływu. A jeść muszę. Mam ochotę na makaron. Albo pizzę. Albo oba.

Weszli do restauracji z widokiem na morze i zamówili jedzenie. Sebastian zdecydował się na spaghetti z owocami morza a Gio wzięła pizzę.

- Wiesz, ja jestem chyba najbardziej otwarty jeśli chodzi o social media z nas wszystkich. No może jeszcze Hems... Ale selekcjonuję to, czym chcę się podzielić. A teraz chcę, żebyś zrobiła mi parę zdjęć albo może nawet filmik jak jem ten pyszny makaron.

- Serio? – spytała z niedowierzaniem.

- Przecież nie mówię, że to udostępnię, chcę mieć pamiątkę jak jem makaron – mrugnął do niej – Wyślę je mamie.

- Dobra – zrobiła mu parę zdjęć jego telefonem.

- A teraz selfie jak przystało na gwiazdy – dodał i zanim zdążyła zaprotestować zrobił im wspólne selfie nad jej talerzem pizzy.

- Wyślę chłopakom, niech zazdroszczą żarcia – zaśmiał się i szybko powysyłał.

W drodze powrotnej Sebastian posprzedawał jej parę śmiesznych sytuacji z planu i parę razy musiała się zatrzymać, żeby się wyśmiać. Udało im się dojechać choć pod górkę było ciężko. Gdy wysiadali Gio jeszcze śmiała się z jakiejś historyjki, przechylając się i opierając dłonie na kolanach. Sebastian podszedł do niej i położył jej rękę na plecach.

- Tak było, nie kłamię – dodał z powagą co jeszcze bardziej ją rozśmieszyło. Nagle nie wiadomo skąd pojawił się przy nich Tom.

- Pomogę wam z zakupami – powiedział przyglądając się wymownie ręce Sebastiana, która nadal spoczywała na plecach Gio – Co cię tak śmieszy, Gio?

- Nnnicc – powiedziała wciąż zapowietrzając się ze śmiechu.

- Opowiedziałem jej właśnie jak Hems nie złapał młota w czasie ujęcia a Chris dalej nawalał swoją tarczą.

- Proszę, nie mogę już – powiedziała nadal chichocząc.

- Bierzemy te zakupy? – spytał patrząc na Sebastiana.

- Jasne.

- Chyba musicie pochodzić z dziesięć razy, żeby wszystkie zabrać – dodała już uspokojona Gio.

- To pochodzimy – powiedział Tom takim tonem, że aż na niego spojrzała. Nie zwrócił na to uwagi. Wzięła jedną torbę i zaniosła ją do kuchni. Tom stał oparty o lodówkę.

- Chyba dobrze się bawiliście, jak widzę – rzucił ostro. Znowu zdziwił ją jego ton.

- A żebyś wiedział – odpowiedziała buntowniczo.

- I miły lunch zaliczyliście. Smakowało? – nadal nie zmieniał tonu.

Och, jak bardzo ją to wkurwiło.

- Bardzo, to była najlepsza pizza w moim życiu. Sebastian też nie narzekał na swój makaron. A potem poszliśmy do samochodu i spędziłam tam z nim cudowne chwile – powiedziała gniewnie i wyszła z kuchni mijając po drodze zaskoczonego jej wyrazem twarzy Sebastiana.

- Gio, co jest? - spytał ale zbyła go tylko machając ręką i wychodząc trzaskając drzwiami od tarasu. Spojrzał na Toma a ten rzucił w jego stronę równie gniewne „Co??!!" i poszedł na górę. 

To niemożliwe / Tom HiddlestonWhere stories live. Discover now