Rozdział XX

219 11 0
                                    

!!! 18+ !!!


Kolejne dni mijały im na wycieczkach do różnych ciekawych miejsc, gdzie zachowywali się jak zwykli turyści, chociaż Tom nie rozstawał się z czapką z daszkiem i okularami słonecznymi. Trzymali się za ręce, jedli lody, robili zdjęcia. Typowa zakochana para na wakacjach. Gdy wracali do domu, nadal byli razem, rozmawiając, oglądając filmy i kochając się. Gio była szczęśliwa i widziała, że on podziela jej emocje. Otworzył się przed nią, opowiadając o swoim życiu, rodzinie i przyjaciołach. Podobało jej się jak się uśmiecha i łagodnieje, gdy mówi o mamie i prawie umarła ze śmiechu gdy opowiedział jej, jak raz musiał przerwać w połowie prowadzoną z nią rozmowę przez telefon. Mama oddzwoniła za parę minut mówiąc groźnym tonem: „Thomasie Hiddleston, to było ostatni raz kiedy rozłączyłeś się w trakcie rozmowy ze mną!" a on przypomniał sobie dziecięce lata i strach, który czuł gdy nabroił. Gio czuła, że tworzą wspaniałą, kochającą się rodzinę. Było jednak coś o czym Tom nigdy nie mówił - jego poprzednie związki. A ona nie pytała bo nie chciała wiedzieć więcej ponad to, czego wcześniej dowiedziała się z social mediów. Chyba nie zdzierżyłaby porównań z Tylor czy Zawe, dlatego postawiła sobie w myślach blokadę. I to działało. Spędzali ze sobą prawie cały czas wolny, Tom praktycznie zamieszkał z nią w tym małym domku dla gości. Chłopaki dokuczały mu, mówiąc, że za nim tęsknią ale cieszyły się, widząc jak bardzo jest szczęśliwy. Gio zaprzyjaźniła się też z Sophie, której opowiedziała wszystko w zasadzie już po dwóch dniach a ta wyjawiła jej, że wszyscy spiskowali, żeby ich do siebie zbliżyć. Gio przytuliła ją w podziękowaniu. Niestety, coraz więcej czasu spędzała też w pracy bo nowi lokatorzy byli bardzo wymagający i co chwilę musiała gasić jakieś małe pożary często wynikające z mało ważnych rzeczy czy nieporozumień. Czasem Tom miał do niej o to pretensje, chciał ją mieć tylko dla siebie.

- Tom, ja pracuję, nie jestem tu na wakacjach – powiedziała mu gdy po raz kolejny wyraził niezadowolenie z jej nieobecności.

- Wiem – westchnął – i rozumiem, naprawdę. Ale co poradzę na to, że chcę cię mieć na wyciągnięcie ręki? – zrobił minę smutnego kotka. Rzuciła wtedy w niego poduszką.

Po kolejnym pracowitym dniu wróciła do domu zastając Toma na kanapie rozmawiającego przez telefon. Pomachał jej na przywitanie i posłał całusa. Uśmiechnęła się i już chciała iść do łazienki, kiedy usłyszała, że rozmawia z mamą. W jej głowie pojawił się pewien plan. Uśmiechnęła się przebiegle i podeszła do niego, powolnym ruchem zabierając z kanapy poduszkę i rzucając ją niedbale między jego stopami. Spojrzał na nią pytająco. Patrząc mu w oczy uklękła na tej poduszce, sadowiąc się między jego nogami. Szeroko otworzył oczy ale nie przerwał rozmowy. W końcu rozmawiał z mamą! Nadal uważnie na niego patrząc włożyła mu ręce pod koszulkę i pogładziła po brzuchu. Następnie pochyliła się i zaczęła całować miejsce nad pępkiem powoli schodząc ustami w dół. Poczuła jak napiął mięśnie. Uśmiechnęła się pod nosem i zsunęła mu lekko spodenki. Wzięła go do ust i usłyszała jak tłumi westchnięcie. Spojrzała mu w oczy nie przerywając pieszczoty. Patrzył na nią podniecony i przerażony jednocześnie. Prawie wybuchnęła śmiechem. Drażniła go językiem i zębami, raz przyspieszając ruchy a raz zwalniając. Wolną rękę włożył jej we włosy próbując przejąć kontrolę, z miernym skutkiem. Nie przerywając, słyszał jak jedyne co odpowiadał mamie to „tak, nie" a czasem nawet „mhm", które przechodziło w długie „mhmmmmmm". Ale się nie rozłączył. Poczuła, że Tom jest już na krawędzi więc przerwała, podniosła głowę i powiedziała scenicznym szeptem:

- Pozdrów mamę ode mnie – po czym szybko wstała i uciekła do łazienki, pozostawiając go oszołomionego i prawie nieprzytomnego z podniecenia. Weszła pod prysznic, chichocząc jak głupia. Wiedziała, że do końca życia nie zapomni jego miny. Ani tego, że nie przerwał rozmowy z mamą, jak grzeczny i dobrze wychowany synek. Zdążyła umyć włosy gdy nagle drzwi kabiny się otworzyły i Tom gwałtownym ruchem przyparł ją do ściany. Zadrżała gdy jej rozgrzane wodą plecy dotknęły zimnych kafelek.

- Jeśli myślałaś, że to co zaczęłaś skończy się tam na kanapie to byłaś w wielkim błędzie – powiedział zachrypłym z podniecenia głosem i nie dał jej nawet odpowiedzieć łapiąc ją jedną ręką za włosy, odchylając głowę do tyłu i całując gwałtownie i napastliwie. Jęknęła czując go między nogami. Drugą ręką podniósł jej nogę i oparł sobie na biodrze. Wszedł w nią jednym mocnym ruchem. Stłumił jej okrzyk swoim językiem. Poruszał się gwałtownie, całując i przygryzając jej wargi. Myślała, że oszaleje, czuła go każdym centymetrem swojego ciała, powtarzała na zmianę jego imię i słowo „tak" aż w końcu krzyknęła gdy jej ciałem wstrząsnął orgazm. Ale on nie przestawał się poruszać, całował i gryzł jej piersi, szyję, usta. Nie wiedziała już gdzie jest i czy jeszcze kontaktuje. Był tylko on i to co z nią robił. W końcu i on skończył mocno przytulając ją do siebie. Dyszeli, drżąc i pozwalając, żeby woda zalewała im ciała. Po chwili Tom oderwał się od niej, spojrzał jej w oczy ze złośliwym błyskiem i powiedział:

- Teraz idę coś zjeść – i tak po prostu wyszedł z kabiny i łazienki, niedbale owijając się w pasie ręcznikiem. Gio nie miała siły, żeby pozostać w pozycji stojącej i osunęła się na podłogę. Wyciągnęła rękę wyłączając wodę. Nogi jej się trzęsły i nie mogła wstać. Jednocześnie nie chciała mu dać tej satysfakcji bo uważała, że mimo wszystko i tak wygrała tę rundę. Wciąż czując pulsowanie wewnątrz, powoli wstała, wytarła się i narzuciła na siebie jego koszulkę, którą porzucił rozbierając się w pośpiechu. Wyszła z łazienki, starając się iść pewnym krokiem. Stał oparty o blat, jedząc croissanta. Z mokrych włosów kapała mu woda ale zdawał się tym nie przejmować. Spojrzał na nią:

- Chcesz? – gestem wskazał na pozostałe rogaliki.

Pokręciła przecząco głową.

- Ja tam po seksie jestem dziko głodny – dodał ponownie wgryzając się rogala. Usiadła na kanapie. Ze uśmiechem zauważyła, że poduszka nadal leży na podłodze. Wymownie spojrzała najpierw na nią a potem na Toma.

- Nie patrz tak na mnie, bo zaraz będę gotowy do następnej rundy a nie jestem pewny czy ty to przeżyjesz – powiedział patrząc na nią znacząco.

- Chyba chwilowo mam dość – powiedziała powoli.

Uśmiechnął się pod nosem.

- Tylko bez takich triumfujących uśmieszków poproszę. I tak wygrałam.

- Ty? – zaśmiał się kpiąco.

- „Tak, mamo. Nie, mamo. Mhm, mhmmmmmmmmmmmm" – powiedziała naśladując pełen podniecenia głos Toma.

- No dobra, wygrałaś – podniósł ręce w geście poddania się – i było to najbardziej podniecające i jednocześnie przerażające doświadczenie w moim życiu. Nie chciałem, żebyś przestawała i chciałem, żebyś skończyła. Bałem się, że nazwę mamę twoim imieniem!

Zaczęła się histerycznie śmiać wyobrażając sobie minę mamy Toma.

- Ciekawe, czy poczuła, że coś jest nie tak – spytała po chwili.

- Jeśli nawet, to nie dała po sobie poznać – powiedział pewnie – A ty jesteś wariatką, droga Gio.

Poszedł do niej i pocałował czule.

To niemożliwe / Tom HiddlestonWhere stories live. Discover now