Rozdział XVIII

220 9 0
                                    

Tom obudził się rano i przez chwilę nie wiedział gdzie jest. Jednak wspomnienia wróciły błyskawicznie. Uśmiechnął się szeroko. Ze zdziwieniem stwierdził, że jest w łóżku sam. Nie zdziwił go natomiast fakt, że jest nagi. Uśmiechnął się po raz kolejny. Wstał i naciągnął na siebie spodenki, które znalazł rzucone niedbale pod łóżko. W domu panowała cisza. Zajrzał do kuchni, potem łazienki ale Gio nigdzie nie było. Wyszedł na zewnątrz, rozejrzał się ale nadal jej nie znalazł. Przeszedł po trawie na tyły domku. Dostrzegł ją na huśtawce ogrodowej, częściowo przysłoniętej altaną. Siedziała po turecku, w jednej dłoni trzymając kubek, drugą nerwowo skubiąc brzegi koszulki. To była ta sama, którą wczoraj z niej ściągnął. Na samą myśl o tym, czuł jak narasta w nim podniecenie. Usiadł obok niej. Nawet na niego nie spojrzała.

- Dlaczego obudziłem się sam?

Drgnęła lekko i wzruszyła ramionami, nadal wpatrując się w zawartość kubka. Westchnął.

- Gio, co się stało? Dlaczego się tak zachowujesz? Żałujesz tego... co zrobiliśmy?

- Nie – odpowiedziała szybko.

- Więc o co chodzi? Dlaczego uciekłaś?

Odpowiedziało mu milczenie.

- Spójrz na mnie i odpowiedz mi na pytanie! – powiedział tracąc cierpliwość.

Popatrzyła na niego. Widział, że ledwo powstrzymuje się od płaczu. Chciał ją przytulić ale był za bardzo zdezorientowany jej zachowaniem. Czekał.

- Bałam się – powiedziała szeptem.

- Bałaś się? Czego? – spytał już totalnie zaskoczony.

- Tego jak się obudzisz i zdasz sobie sprawę co zrobiliśmy i że będziesz żałował, bo to wszystko przez alkohol i że nie będziesz wiedział jak mi to powiedzieć, więc chciałam ci tego oszczędzić i...

- Zaraz... czekaj. CO? – nie wierzył w to co ona mówi.

- ... i dlatego sobie poszłam, żebyś mógł wrócić do siebie bez wyrzutów sumienia – dokończyła cicho.

Patrzył na nią nadal analizując to, co właśnie usłyszał. Nadal nerwowo skubała koszulkę, znowu na niego nie patrząc.

- To teraz posłuchaj i wbij to sobie do głowy – nigdy nie będę tego żałować, rozumiesz? Nigdy! Nie wiem co sobie uroiłaś w tym swoim nadkombinującym mózgu ale wczoraj robiłem dokładnie to, co chciałem i z dokładnie tą osobą, z którą miałem ochotę. I jedyne czego żałuję to, że trwało to tak krótko!

Podniosła na niego wzrok.

- I do tego mam nadzieję, że jeszcze nie raz to powtórzymy – dodał uśmiechając się i całując ją delikatnie. Przylgnęła do niego z westchnieniem.

- Jestem taka głupia...

- Za dużo myślisz po prostu.

Roześmiała się:

- Podobno to twoja wada.

- Fakt, dlatego umiem ją rozpoznać u innych – dodał całując jej szyję i gładząc po udzie.

- Tom, muszę się ubrać, zaraz przyjeżdża obsługa.

- Mhm... - powiedział, nie przerywając pieszczot.

- Tom! – powiedziała ale jakoś mało przekonująco bo jego ręka dotarła pod jej koszulkę.

- Serio, Tom, muszę już iść – wyswobodziła się z jego objęć i wstała. Zamruczał niezadowolony. Uciekła szybko do domu a on został na ławce z erekcją i chęcią mordu. Po chwili podniósł się i wrócił do willi. Taras, kuchnia i salon to był obraz jak po bitwie. Wszędzie naczynia, resztki jedzenia, puste butelki i opakowania. Na stole nadal leżały karty. Przypomniał sobie Gio tańczącą na tym stole, potem kantorek, potem taniec a potem to już musiał iść pod zimny prysznic żeby uspokoić emocje.

- Zachowuję się jak napalony nastolatek - powiedział sam do siebie.

To niemożliwe / Tom HiddlestonOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz