40. to tylko zły sen

4K 167 27
                                    

Patrzyliśmy na siebie przez chwilę, która w tamtym momencie wydawała mi się wiecznością. Te oczy, które tak bardzo kochałam raniły mnie niczym noże wbijane prosto w serce. Poczułam szarpniecie i ciepło ciała Lucka, który z całych sił przyciskał mnie do siebie. Obok pojawiła się Maya, która również się do mnie przytuliła, a na jej twarzy widoczne były łzy.

-Idziemy stąd- zarządził mój przyjaciel, ale nie potrafiłam zrobić nawet kroku. Stalam niczym wmurowana i wciskałam twarz w koszulkę blondyna, jakby to miało sprawić, że stanę się niewidoczna dla całego świata. Maya gładziła moje plecy, a jej szloch boleśnie odbijał mi się o uszy. Luck delikatnie mnie od siebie oderwał i zaczął ciągnąć w kierunku wyjścia. Chciałam jak najszybciej opuścić to miejsce i zapomnieć o tym co widziałam. Miałam nadzieję, że to tylko zły sen i zaraz wybudze się z tego cholernego koszmaru.

-Porozmawiajmy- nagle przed nami pojawił się Tyler, który patrzył na mnie z bólem w oczach. W zakrwawionych rękawicach i ze spuszczoną głową wyglądał tak okropnie, że chciałam do niego podejść i mocno przytulić, ale cały czas w pamięci miałam obraz jak całuje się z tą blondyną. Czułam jak nienawiść łączy się z miłością tworząc solidny chaos w mojej głowie. To jak ją dotykał i obejmował mimo, że parę godzin temu przytulaliśmy się w moim domu, odbijało się bolesnym echem w moim sercu. Poczułam że zaraz nie wytrzymam i rzuciłam się w kierunku wyjścia. Ledwo udało mi się przekroczyć próg, a kolejny raz tego dnia zalała mnie fala wymiotów. Poczułam jak ktoś chwyta moje włosy i lekko gładzi po plecach. Wiedziałam do kogo należą te dłonie, dlatego wyrwałam się i odskoczyłam jak poparzona. Nie mogłam znieść faktu, że przed chwilą trzymał w ramionach inną, a teraz jak gdyby nigdy nic stoi przede mną z miną zbitego psa.

-Trzymaj się od niej z daleka!- usłyszałam Lucka, który wściekle szedł w kierunku Tylera. -Ostrzegam, nigdy więcej się do niej kurwa nie zbliżaj!- wywarczał popychając niebieskookiego, ale ten nawet nie drgnął. Jak posąg stał i wpatrywał sie we mnie tymi oczami, które kiedyś były dla mnie całym światem. Kątem oka spojrzałam na Maye,która kłóciła się z Mattem, ale w tym momencie nie interesowało mnie już nic. Byłam wyprana z emocji i żałowałam dnia, w którym ten cholerny brunet pojawił się w moim życiu.

-Proszę tylko o pięć minut i zniknę z twojego życia- wiedziałam, że Tyler się nie podda, więc lekko przytaknęłam. Chciałam mieć to już za sobą i jak najszybciej wrócić do hotelu. Luck spojrzał na mnie że współczuciem, ale nie protestował.

-Jestem obok gdybyś potrzebowała pomocy-wyszeptał tak żebym tylko ja mogła go usłyszeć i odsunął się dając nam przestrzeń. Był dla mnie niczym anioł, który ratował mnie przed upadkiem.

-Co chcesz?- zapytałam, a mój głos był dziwnie spokojny. Zmęczenie chyba robiło swoje i nie chciałam przedłużać tej chwili.

- Wiem, że zachowałem się jak palant, ale nie mogę odciąć się od przeszłości...- zaczął na co tylko prychnęłam. -Ten cały syf, który widzisz za sobą to moje życie, którego nie mogę zostawić, dlatego muszę pozwolić ci odejść-kontynuował, a jego głos coraz bardziej się łamał. -Chce żebyś była szczęśliwa, a przy mnie nie jest to możliwe, bo to nigdy się nie skończy- zaśmiał się szaleńczo i ręką wskazał na obdrapany budynek.

-Dlaczego tyle czasu mnie okłamywałes?- wyszeptałam, czekajac na jakieś wytłumaczenia. Po tym wszystkim, co razem przeszliśmy chyba mi się to należało.

-Jesteśmy z dwóch innych światów. Ty jesteś z dobrego domu i osiagniesz wszystko o czym tylko zamarzysz, a ja zawsze będę potworem walczącym na ringu. To nie miało szansy się udać.-odwrócił się do mnie tyłem, a jego ramiona unosiły się w szaleńczym tempie.

Walka o szczęście.Unde poveștirile trăiesc. Descoperă acum