38. Burza

5.1K 164 13
                                    

Przez te trzy dni Tyler wymienił ze mną zaledwie kilka krótkich wiadomości. Z niecierpliwością czekałam na jego powrót, bo tęsknota za nim z każdą chwilą stawała się coraz bardziej nie do zniesienia. Chciałam po prostu go przytulić i zatracić się w jego ramionach, które dawały mi bezpieczeństwo, ale też dowiedzieć się, co przede mną ukrywa i dlaczego tak dziwnie się ostatnio zachowywał.

Żeby zająć czymś głowę pojechałam do sklepu, aby nieco zaopatrzyć lodówkę na przyjazd niebieskookiego. Trochę przesadziłam, bo ledwo udało mi się dotargać to wszystko do środka. Odkąd mama wyjechała, starałam sie za wszelką cenę udowodnić wszystkim, że potrafię poradzić sobie sama.

Rozpakowywałam owoce, kiedy po domu rozniósł się dźwięk dzwonka do drzwi. Jak poparzona wyrzuciłam papierową torbę z ręki, nie zważając na jej zawartość i ruszyłam do przedpokoju otworzyć gościowi. Przekręciłam zamek, a moim oczom ukazał się widok, który złamał mi serce. Zmęczona twarz Tylera pokryta była kilkoma siniakami i sińcami, które dodawały mu lat. Potargane włosy porozrzucone były na każdą stronę, a jego wzrok był pusty i wyprany ze wszystkich emocji.

- Boże..-tylko tyle udało mi się wydukać, po czym rzuciłam się na bruneta zamykając go w szczelnym uścisku. Zagiagnęłam się jego zapachem, a po twarzy zaczęły spływać mi gorące łzy. Niebieskooki mocno zacisnął dłonie wokół mojej talii, przyciągając mnie do siebie jeszcze bliżej. Między nami nie było milimetra wolnej przestrzeni, ale wcale mi to nie przeszkadzało. Mój Tyler wrócił i w tym momencie nie interesowało mnie, co przede mną ukrywał. Liczyła się tylko jego obecność i ciepło bijące od jego ciała. Nie wiem ile tak staliśmy, ale wreszcie odsunęłam się od niego i mocno pocałowałam, jakby od tego zależało moje życie. Tak cholernie mi go brakowało...

- Takie powitania mogę mieć codziennie- zaśmiał się brunet, gdy wreszcie się od niego odsunęłam, a jego usta wygięły się w szerokim uśmiechu.

- Co ci się stało?- zapytalam szeptem, a opuszkami palców sunęłam po jego opuchniętym policzku.

-Tam w barze wdałem się w małą bójkę, ale to nic takiego- rzucił i nie czekając na moją odpowiedź mocno mnie pocałował.

- Tak bardzo tęskniłem- wyznał, patrząc mi głęboko w oczy, kiedy siedzieliśmy już w kuchni. Kończyłam wypakowywać zakupy, a Tyler uważnie śledził każdy mój ruch jakbym miała zaraz zniknąć.

- Ja też, ale musimy porozmawiać- spojrzałam na niego poważnie i oparłam się o blat, zakładając ręce na piersi. -Wyjaśnij mi, ci się z tobą ostatnio dzieje i jaki jest prawdziwy powód twoich wyjazdów- zarządałam przyjmując bojową postawę. Tyler głośno wypuścił powietrze i nerwowo przeczesał włosy. Jednym zwinnym ruchem poderwał się z krzesła i stanął naprzeciwko mnie. Jego tęczówki dokładnie skanowały moją twarz, a brunet wyglądał jakby właśnie toczył bitwę z własnymi myślami.

- Nie dzieje się nic poważnego. Mam wszystko pod kontrolą i nie zaprzątaj sobie tym głowy. Przepraszam, że ostatnio miałem dla ciebie tak mało czasu, ale postaram się ci to jakoś wynagrodzić- Tyler zbliżył się do mnie jeszcze bardziej, a przyjemny zapach perfum i ciepło jego ciała, sprawiały, że ledwo trzymałam się na nogach. Niebieskooki mocno mnie pocałował, a ja nie zamierzałam pozostać mu dłużna. Łapczywie badaliśmy swoje usta, a ja czułam zbierające się ciepło w moim podbrzuszu. Nie potrafiłam tego opanować, a bliskość tego chłopaka sprawiała, że przestawałam myśleć racjonalnie. Był niczym narkotyk, w którym można było się zatracić, ale to mi nie przeszkadzało. Z każdą chwilą pragnęłam go coraz bardziej i wiedziałam, że on też tego chce.

- Tak? Niby w jaki sposób mi to wynagrodzisz?- zapytałam wyzywająco, gdy wreszcie udało mi się od niego oderwać. Patrzyłam pewnie w te niebieskie tęczówki, które płonęły teraz żywym ogniem. Znów widziałam w nich te szalone iskierki, które całkowicie skradły mi serce. Brunet spojrzał na mnie z góry, udając, że się nad czymś poważnie zastanawia.

Walka o szczęście.Where stories live. Discover now