23. Sekretne miejsce

7.5K 189 22
                                    

Bliskość Tylera sprawiła, że przez chwilę nie mogłam się ruszyć. Jego palący wzrok i delikatność, z jaką mnie dotykał, sprawił, że na chwile oderwałam się od rzeczywistości i przez cały czas wstrzymywałam oddech. Wypuściłam głośno powietrze i idąc śladem bruneta, opuściłam samochód. Zimne powietrze natychmiast otuliło moje ciało, a ja skarciłam siebie w myślach za to, że zapomniałam zabrać kurtki. Tyler przyglądał mi się w skupieniu i po chwili podszedł do mnie pewnym krokiem. Ściągnął z siebie kurtkę i delikatnie założył mi ją na ramiona. Zdziwił mnie jego gest, ale postanowiłam odmówić, nie chcąc, żeby zmarzł. Pod spodem tak jak ja miał tylko zwykłą bluzę.

- Nalegam, żebyś ją wzięła- powiedział stanowczo, gdy zsunęłam materiał ze swoich ramion.

- Jest zimno, a ty też nie jesteś odpowiednio ubrany- odparłam, palcem pokazując jego cienką bluzę. Tyler zaśmiał się i znowu założył mi kurtkę.

- Weź ją, bo ja nie odpuszczę tak łatwo i prędzej czy później będziesz musiała się poddać- powiedział stanowczo, a ton jego głosu wskazywał, że wcale nie żartuje. Postanowiłam odpuścić, bo wiedziałam, że nie wygram i robiło mi się coraz zimniej. Opatuliłam się szczelniej materiałem, czując na sobie przeszywający wzrok Tylera i delikatny uśmiech, który widniał na jego twarzy.
Do mojego nosa dotarła woń drogich perfum i z trudem musiałam powstrzymywać się przed zaciągnięciem się tym cudownym zapachem.

Brunet delikatnie chwycił mnie za rękę i zaczął prowadzić w kierunku małej, stromej alejki biegnącej w stronę lasu. Szłam za chłopakiem, trzymając go mocno za rękę i podpierając się na nim, chroniąc się dzięki temu przed kilkoma upadkami. Po kilkunastu minutach przedzierania się przez krzaki i inne cholerstwa dotarliśmy do celu, a ja nie mogłam uwierzyć w piękno tego miejsca. Znajdywaliśmy się nad wielkim jeziorem, którego tafle oświetlał błyszczący księżyc, sprawiając, że odbijał się na powierzchni w całej okazałości.

- Mamy dzisiaj pełnię- rozbrzmiał cichy głos Tylera, który tak jak ja wpatrywał się przed siebie.
- Podoba Ci się?- zapytał, odwracając się w moim kierunku.

- Tak... Tu jest...- Nie potrafiłam wyrazić, jak bardzo podoba mi się to, co widzę. - Tu jest po prostu pięknie- w końcu udało mi się z siebie wyrzucić. Ten zapierający dech w piersiach krajobraz sprawił, że straciłam mowę. Brunet delikatnie się uśmiechnął, po czym z powrotem spojrzał przed siebie.

- Lubie tu przychodzić jak chce o czymś pomyśleć- powiedział cicho, ledwie słyszalnie - To miejsce jest dla mnie wyjątkowe i jesteś pierwszą osobą, którą tu przyprowadziłem- wyznał, nie patrząc na mnie. Poczułam dziwne ciepło rozlewające się w moim sercu i radość, że to właśnie mnie tutaj przyprowadził. Nie wiem, czy to te emocje, piękno tego miejsca czy może panująca na dworze niska temperatura sprawiły, że przysunęłam się do chłopaka i delikatnie oparłam o jego ramię. Tyler objął mnie lekko, bliżej do siebie przysuwając, a ja poczułam dziwny spokój i błogość. Staliśmy i wpatrywaliśmy się w piękno jesiennej nocy, aż brunet gwałtownie się ode mnie odsunął.

- Cała się trzęsiesz- spojrzał na mnie z troską, a ja dopiero teraz zauważyłam, że moim ciałem wstrząsają lekkie dreszcze. - Chodź, wracamy- zarządził i znowu łapiąc mnie za rękę, prowadził nas przez leśną ścieżkę. Dotarliśmy do samochodu, a ja niechętnie puściłam dłoń Tylera, żeby wsiąść do środka. Brunet przekręcił klucz w stacyjce, ale samochód nie odpalił. Spróbował jeszcze kilka razy, ale za każdym razem pojazd odmawiał mu posłuszeństwa. Zaklął pod nosem i wyszedł, zatrzaskując za sobą drzwi. Przez dłuższą chwilę grzebał pod maską, aż wrócił do środka ze zrezygnowaną miną.

- No cóż, wygląda na to, że tutaj utknęliśmy- zakomunikował, a moje ciało przeszedł zimny dreszcz. Przed oczami zaczęły pojawiać mi się czarne scenariusze, jak zamarzamy w środku lasu, a nasze ciała znajdują dzikie zwierzęta. - Chodź- z moich mrocznych wizji wyciągnął mnie głos Tylera.

Walka o szczęście.Where stories live. Discover now