19. Będę o nią walczył

8.6K 243 7
                                    

ROZDZIAŁ 19

OCZAMI TYLERA

Tydzień. Minął pieprzony tydzień odkąd ostatni raz widziałem Layle, ale nawet na chwilę nie mogłem wyrzucić jej ze swojej głowy. Kiedy odwoziłem ją pijaną do domu, była taka bezbronna i delikatna. Zupełnie nie przypominała dziewczyn, z którymi się wcześniej spotykałem. Chociaż słowo ,,spotykałem" to za dużo powiedziane. Zwykle umawiałem się na szybki numerek i na tym kończyła się nasza znajomość. Mimo usilnych prób ta mała ciemnowłosa istota nie opuszczała moich myśli nawet na chwile. Robiłem wszystko, żeby o niej zapomnieć, ale nie dawało to żadnych rezultatów. Alkohol nie przynosił ulgi a wszystkie poznane dziewczyny, porównywałem do niej. Wiedziałem, że muszę trzymać się od niej z daleka dla jej dobra. Mój świat to syf a ona zupełnie do niego nie pasowała. Mam nadzieję, że dzisiejsza walka chociaż trochę mi pomoże oderwać myśli od jej dużych, ciekawskich, zielonych oczu. Agresja i adrenalina, którą czuje przy każdym pojedynku, sprawia, że zapominam o wszystkich problemach i bolesnych wspomnieniach sprzed lat. Spakowałem do torby wszystkie potrzebne rzeczy i ruszyłem do miejsca, gdzie czuje się najlepiej. Ring to całe moje życie i mój drugi dom. Po śmierci babci całkowicie zatraciłem się w walkach i wtedy zacząłem swój konflikt z prawem. Nie mogłem poradzić sobie ze stratą jedynej bliskiej mi osoby, dlatego zacząłem wyładowywać swoją złość na innych. Ring dawał mi możliwość pozbycia się wszystkich negatywnych emocji i sprawiał, że przez chwilę czułem się lepiej. Wiem, że babcia nie byłaby ze mnie dumna, ale to silniejsze ode mnie. Adrenalina jest jak narkotyk. Silnie uzależnia i kiedy zaczniesz, trudno z nią skończyć. Podjechałem pod baraki i wysiadłem z samochodu. Odpaliłem papierosa i zaciągnąwszy się dymem, rozmyślałem nad przebiegiem dzisiejszej walki. Mój przeciwnik może nie należał do najsilniejszych, co nie znaczy, że powinienem go lekceważyć. W tym sporcie wystarczy jeden celny cios, aby skończyć pojedynek spektakularnym nokautem. Odgasiłem papierosa i ruszyłem w stronę szatni, żeby trochę się rozgrzać. Przywitałem się z dobrze mi znanym ochroniarzem i wszedłem do pomieszczenia, gdzie czekał już na mnie Matt.
- Siema stary! Gotowy na dzisiejszą rzeź? Obstawiam, że koleś padnie przed końcem pierwszej rundy- rzucił uśmiechnięty blondyn, lekko klepiąc mnie w plecy.
- Zobaczymy- mruknąłem i wyminąwszy blondyna, zacząłem się przebierać. Założyłem czarne spodenki i okryłem ciało błyszczącym szlafrokiem. Matt niespokojnie kręcił się po pomieszczeniu, jakby czegoś szukał. Postanowiłem zignorować jego dziwne zachowanie i wróciłem myślami do mojej dzisiejszej walki, przygotowując idealny plan na pokonanie mojego rywala.
- Muszę coś szybko załatwić. Nim się obejrzysz, będę z powrotem- rzucił blondyn, nawet na mnie nie spoglądając, kiedy kończyłem zakładać pierwszą owijkę. Przytaknąłem i patrzyłem na znikającą za drzwiami sylwetkę mojego przyjaciela. Przeglądałem telefon w oczekiwaniu na Matta, który miał mi pomóc w rozgrzewce. Po jakimś czasie drzwi szatni otworzyły się z hukiem, a ja myślałem, że mam jakieś halucynacje. Obok blondyna stała jego laska i osoba, której w życiu bym się tu nie spodziewał. Patrzyłem na postać drobnej brunetki, która zaprząta mi głowę już od naszego pierwszego spotkania. Wyglądała zjawiskowo i musiałem mocno powstrzymywać się przed brzydkimi myślami z Laylą w roli głównej. Była dla mnie jak zakazany owoc. Tak bardzo ją pożądałem, ale wiedziałem, że nie mogę narażać jej na życie z takim człowiekiem- bestią jak ja. Poczułem ogromną złość na blondyna, że przywiózł ją tutaj. To miejsce nie jest bezpieczne, szczególnie dla bezbronnej, ślicznej kobiety, którą z pewnością była Layla. Czułem, że zaczynam się gotować i zaraz rozszarpie Matta na strzępy. Wycedziłem, że musimy porozmawiać i poprowadziłem go w stronę łazienki, żeby nie drzeć się na niego przy dziewczynach.
- Co ty kurwa wyprawiasz?- krzyknąłem i złapałem blondyna za koszulkę, mocno przyciskając do ściany, gdy tylko ten zamknął za sobą drzwi.
- O co ci chodzi?- zapytał zdezorientowany moim wybuchem. Wcześniej nie rozmawiałem z nim o Layli. Nie lubię ckliwego opowiadania o swoich uczuciach, szczególnie gdy sam ich nie rozumiem.
- O to, że nie powinno jej tu być- powiedziałem nieco łagodniejszym tonem, delikatnie poluźniając uścisk. Nie mogłem go winić, bo przecież nie miał pojęcia, jaki sajgon w głowie wyrządziła mi ta mała zielonooka brunetka.
- Uspokój się stary, nie wiedziałem, że nie chcesz jej tu widzieć. Myślałem, że wszystko jest między wami w porządku, kiedy ostatnio ją odwoziłeś...
- Skończ już- przerwałem mu, nie chcąc go dłużej słuchać. - Po prostu nigdy więcej tego nie rób. Jasne?- zapytałem groźnym tonem, chcąc pokazać mu, że wcale nie żartuję.
- Jasne. Przepraszam- wydukał, a ja puściłem jego koszulkę. Zostawiłem Matta i wyszedłem z kabiny, zacząć swoją rozgrzewkę. Czułem pulsującą złość, która rozpierała każdy mięsień mojego ciała. Layla stała w tym samym miejscu a na jej twarzy malował się strach i zawstydzenie. To nie tak, że jej tu nie chce. Od tygodnia pragnąłem ją zobaczyć, ale nie w tym miejscu, gdzie roi się pełno niebezpiecznych typów. Nie wiem dlaczego, ale widok tej niewinnej istoty sprawił, że cała moja złość wyparowała. Poprosiłem ją, żeby potrzymała mój szlafrok, kiedy będę się rozgrzewał. Zrobiła to bez słowa, ale czułem jej wzrok przy każdym moim ruchu. Nie powiem, podobało mi się to i to bardzo. Kiedy przyszedł czas, żeby poszli zająć miejsca na widowni, zrobiłem coś, czego sam się nie spodziewałem. Pierwszy raz od bardzo dawna kogoś przytuliłem. Gdy chwyciłem jej drobną sylwetkę w swoje ramiona, poczułem coś dziwnego. Coś, czego nigdy wcześniej nie doświadczyłem i nie miałem pojęcia o jego istnieniu. Zaciągnąłem się jej słodkim zapachem, który sprawił, że cały się zatraciłem. Kurwa. Co się ze mną dzieje? Nie podoba mi się to, ale nie jestem w stanie tego zatrzymać. Działa na mnie jak narkotyk a ja jestem jak narkoman na głodzie. Jak tak dalej pójdzie, stanę się tkliwym frajerem, płaczącym na pieprzonych romansidłach. Brunetka oderwała się ode mnie i nawet na mnie nie spoglądając, wyszła z szatni. Poczułem nieprzyjemny chłód i znów zapragnąłem jej bliskości. Stałem zdezorientowany, próbując opanować szalejące we mnie emocje. Myślałem, że jestem jak skała, której nic nie jest w stanie ruszyć, ale widocznie się pomyliłem. Przez lata nie czułem nic oprócz złości, aż nagle pojawiła się ona i przewróciła mój świat do góry nogami. Biłem się z myślami, nie wiedząc co mam zrobić do czasu, aż ochroniarz zakomunikował mi, że muszę już wyjść. Wszedłem na ring, ale zupełnie nie mogłem się skupić na przeciwniku. Całe szczęście, że okazał się dosyć słaby, przez co pojedynek szybko zakończył się moim zwycięstwem. Po zebraniu wiwatów ze strony widowni ruszyłem do szatni, żeby się przebrać i jak najszybciej wrócić do domu. Miałem dość tego dnia i kłębiących się w mojej głowie myśli. Zabrałem wszystkie swoje rzeczy i ruszyłem w stronę parkingu. Miałem nadzieję, że spotkam Matta i sprawdzę, czy wszystko z nim w porządku po naszej dzisiejszej kłótni, ale nie widziałem go od czasu jego wyjścia z szatni. Zamyślony wyszedłem z budynku i zaciągnąłem się świeżym powietrzem, które delikatnie koiło moje nerwy. Spojrzałem przed siebie i kolejny raz tego dnia nie mogłem uwierzyć swoim oczom. Przede mną stała Layla, która nerwowo rozglądała się wokół siebie. Co ona to robi i gdzie do kurwy nędzy jest Matt? Jak on mógł ją zostawić, chociaż na chwilę samą w tym popieprzonym miejscu? Podszedłem do dziewczyny, chcąc się dowiedzieć, co tu robi. Gdy powiedziała mi, że ten kretyn i jej pożal się Boże przyjaciółka, ją zostawili, zalała mnie krew. Zabiję Matta, jak go tylko spotkam. Zaproponowałem, że odwiozę ją do domu, ale ci kretyni mają jej torebkę i klucze, więc nie ma jak się dostać do środka. Cóż ta dziewczyna ma ewidentnie pecha do torebek. Nie widziałem innego wyboru, więc zaproponowałem jej, że zabiorę ją do siebie, na co nie chciała się zgodzić. Ostatecznie udało mi się ją przekonać, żeby wsiadła do samochodu i zadzwoniła po swoją pseudoprzyjaciólke. Była lekko ubrana, a jej ciało całe się trzęsło z zimna. Dałem jej swoją bluzę, żeby chociaż trochę się ogrzała i muszę przyznać, że wyglądała pięknie w moim ubraniu. Odrzuciłem kosmate myśli i podałem jej telefon. Wybrała numer tej całej Mayi, ale nie odebrała, więc ostatecznie Layla musiała przystać na moją propozycję nocowania u mnie. Ruszyłem w stronę swojego domu, lekko zestresowany. Nigdy nie zaprosiłem żadnej dziewczyny do siebie, a tym bardziej nie pozwoliłem żadnej u siebie spać. Swoje potrzeby załatwiałem u nich albo w klubowych toaletach. Jechaliśmy w niezręcznej ciszy, którą przerwałem pytaniem o jej samochód. Gdy powiedziała mi, że całkowicie się zepsuł, chciałem go jej naprawić, co spotkało się z jej widocznym niezadowoleniem. Wykrzyczała mi, że nie życzy sobie mojej pomocy i nie mam prawa nią dyrygować. Nie powiem, zdziwiło mnie jej odważne zachowanie. Chociaż miała rację. Nie często ktoś mi odmawiał i mi się sprzeciwiał, dlatego ta mała tak bardzo mnie intrygowała. Jej upartość i zdystansowanie do mojej osoby strasznie mnie irytowało. Była jedyną dziewczyną, która się za mną nie uganiała i nie leciała na moją kasę. Nie zamierzałem jednak ustąpić i mimo jej wyraźnego sprzeciwu, naprawię ten pieprzony samochód czy tego chce, czy nie. Gdy dotarliśmy pod mój dom, uświadomiłem sobie, że pierwszy raz od śmierci babci nie spędzę tu nocy sam. Po śmierci mamy, zaopiekowała się mną i dała coś, czego nigdy nie miałem- miłość i kochający dom. Zawsze mnie wspierała i robiła wszystko, by pomóc mi zapomnieć o przeszłości. Niestety los okrutnie ze mnie zadrwił i gdy miałem 17 lat zachorowała. Nowotwór cały czas postępował i pojawiały się nowe przerzuty, które niszczyły jej już słaby organizm. Kiedy miałem 18 lat odeszła a ja trzymałem ją za rękę do ostatniego oddechu, nie mogąc pogodzić się z myślą, że zostałem kompletnie sam. Wspomnienie babci sprawiło, że poczułem bolesne ukłucie w klatce piersiowej. Nie chcąc dłużej się rozckliwiać ruszyłem za Laylą, która wolnym krokiem szła w stronę domu. Widziałem, że zainteresował ją ogród, który niegdyś był ukochanym miejscem mojej babci. Po jej śmierci postanowiłem dbać o jej ukochany ogród i zrobić wszystko, żeby prezentował się jak najlepiej. Layla była zdziwiona, że sam doglądam roślin, co spotkało się z moim zadowoleniem. To, że jestem brutalem na ringu, nie oznacza, że jestem taki na co dzień. Moja radość jednak szybko minęła, gdy zapytała o moich rodziców. Nie chcąc wdawać się w dyskusje na temat mojej rodziny, ruszyłem do drzwi i wpuściłem mojego gościa do środka. Czułem się dziwnie jako gospodarz i nie wiedziałem co mam zrobić i jak się zachować. Podałem jej szklankę wody, a gdy powiedziała, że jest zmęczona, postanowiłem pokazać jej moją sypialnię, gdzie będziemy spać. Mimo że w domu są pokoje gościnne, chciałem mieć ją blisko siebie. Widziałem jej zmieszanie i delikatną panikę, kiedy dowiedziała się, że ma dzielić ze mną jedno łóżko. Dałem jej potrzebne rzeczy do spania i ręcznik, aby mogła się trochę odświeżyć. Nie chcąc tracić czasu, postanowiłem się wykąpać w drugiej łazience. Wziąłem zimny prysznic, który miał na celu ostudzić moje zmysły. Myśl, że będę spał z Laylą działała na mnie bardzo pobudzająco. Założyłem spodnie od piżamy i przeglądając telefon, czekałem na brunetkę. Gdy drzwi od łazienki w końcu się otworzyły, zobaczyłem Layle ubraną tylko w moją koszulkę. Wyglądała niesamowicie pociągająco i musiałem mocno się powstrzymywać, żeby się na nią nie rzucić. W tym momencie wiedziałem, że już przepadłem. Nie ma szans, żebym ją sobie odpuścił. Nie mogłem oderwać wzroku od jej zgrabnych nóg, które bardzo pobudzały moją wyobraźnię. Ku mojemu niezadowoleniu, szybko wskoczyła do łóżka, szczelnie zakrywając się kołdrą. Leżała tak blisko krawędzi, że wystarczyłby jeden delikatny ruch, żeby znalazła się na podłodze. Zaśmiałem się na jej desperacką próbę zachowania między nami dystansu. Przyciągnąłem ją do siebie, mocno zamykając w swoich ramionach. Gdy w końcu usnęła, patrzyłem na nią jak na jakieś dzieło sztuki. Była tak kurewsko idealna. Kiedy miałem się kłaść spać poczułem wibrację mojego telefonu. Spojrzałem na ekran i mocno zacisnąłem pięści, gdy na wyświetlacz zobaczyłem imię Matta. Najdelikatniej jak potrafię, wyszedłem z pokoju i zszedłem na dół, żeby nie obudzić Layli. Gdy byłem już w salonie, odebrałem połączenie.
- Kurwa, jak mogłeś zostawić ją samą- wycedziłem, nie dając mu dojść do słowa. Byłem wściekły, bo zdawałem sobie sprawę, co mogło się wydarzyć, gdyby wpadła na jakiegoś pijanego lub naćpanego typa. Na samą myśl, jaka mogła spotkać ją krzywda, przeszedł mnie po plecach nieprzyjemny dreszcz.
- Wybacz stary zupełnie straciłem głowę przez Maye- rzucił przepraszająco. Czy ona jest u ciebie? Bo mam jej torebkę i mógłbym ją podrzucić...
- czekam- warknąłem nieprzyjemnie i się rozłączyłem. Podszedłem do kominka i zobaczyłem zdjęcia, które trochę mnie uspokoiły. Byłem tam ja i babcia na różnych wycieczkach. Pamiętam, jak wtedy kłóciłem się z nią, że nie chce żadnych zdjęć, ale z perspektywy czasu bardzo się cieszę, że mnie nie słuchała. Patrzyłem na ostatnie zdjęcie z babcią, a wspomnienia boleśnie zalały moją głowę. Nie mogłem rozmyślać zbyt długo, bo usłyszałem dzwonek do drzwi, który głośno rozbrzmiał w całym domu. Jeżeli ten kretyn obudził Layle to przysięgam, że go zabiję. Szybkim krokiem ruszyłem do drzwi, a gdy je otworzyłem, ujrzałem uśmiechniętą twarz blondyna. Widząc, że nie przejmuje się tym, na jakie niebezpieczeństwo naraził Layle, zalała mnie fala złości i nie panując nad sobą, wymierzyłem siarczysty cios przyjacielowi. Matt zachwiał się na nogach i złapał za krwawiący nos. Momentalnie oprzytomniałem, gdy zdałem sobie sprawę, co zrobiłem.
- Matt... ja... naprawdę przepraszam- wydukałem, mając ogromne poczucie winy. Odsunalem się od chłopaka, patrząc na krzywdę, którą mu wyrządziłem. Co ze mnie za palant!
- Nic się nie stało stary, szczerze mówiąc, to zasłużyłem sobie- powiedział Matt, lekko się uśmiechając.- Widzę, że Layla naprawdę jest dla ciebie ważna- jego oczy uważnie skanowały moją twarz.
- Naprawdę bardzo mi przykro... Wejdź, opatrzymy twój nos- rzuciłem, nie chcąc rozmawiać o zielonookiej.
- Naprawdę nic mi nie jest. Wracam, bo w domu czeka na mnie Maya- sugestywnie poruszył brwiami. - Trzymaj- podał mi torebkę i machając mi na pożegnanie, wsiadł do swojego samochodu. Gdy Matt odjechał, jeszcze chwile stałem przed domem, analizując swoje zachowanie. Jak mogłem skrzywdzić jedyną bliską mi osobę? Ludzie mają rację... Jestem potworem. Wróciłem do domu i zrobiwszy sobie drinka, usiadłem w salonie. Patrzyłem na czarną torebkę, bijąc się z pokusa, żeby zajrzeć do środka. Ciekawość okazała się jednak zbyt silnym przeciwnikiem i już po chwili jak złodziej grzebałem w rzeczach Layli. Uśmiechnąłem się lekko na widok kluczy od samochodu z dużym puchatym brelokiem. Sprawa naprawy tego gruchota rozwiązała się sama. Schowałem klucz do kieszeni i zmęczony ruszyłem na górę. Położyłem się obok brunetki, która po chwili przytuliła się do mnie. Jej zapach i bijące od niej ciepło sprawiły, że momentalnie zapadłem w sen. Obudziłem się rano i przysięgam, że to najlepszy poranek w moim życiu. Layla spala przytulona do mojej klatki piersiowej, a jej twarz wyglądała tak spokojnie. Niechętnie odsunąłem od siebie brunetkę i postanowiłem zrobić śniadanie. Na pewno będzie głodna jak wstanie, więc muszę się pospieszyć. Zbiegłem do kuchni, w głowie przypominając sobie przepis na popisowe naleśniki mojej babci. Gdy już kończyłem do kuchni weszła zaspana Layla. Poprowadziłem ją do ogrodu zimowego i zaserwowałem swoje popisowe danie. Na szczęście śniadanie jej smakowało i po chwili mogłem patrzeć, jak z apetytem wcina swoją porcję. Atmosfera była przyjemna, a ja czułem się szczęśliwy jak wtedy, kiedy żyła babcia. Niestety czar prysł, kiedy powiedziałem, że Matt przywiózł jej torebkę, a ona chciała wracać do domu. Co ja sobie myślałem? Że zostanie tu ze mną na zawsze i codziennie będziemy jeść sobie pyszne śniadanka? Przecież gdyby nie fakt, że nie miała jak się dostać do domu, nigdy by nie spędziła ze mną tyle czasu. Nie wiem, dlaczego się łudziłem. Ona może mieć każdego, więc co jej po takim marginesie społecznym jak ja? Wkurzony odwiozłem Layle do domu, a potem pojechałem na siłownię, żeby wyrzucić z siebie gniew. Po ciężkim treningu wyczerpany wróciłem do domu i od razu rzuciłem się do łóżka. Pamiętałem jednak, że mam klucze od samochodu brunetki i jak obiecałem, w poniedziałek muszę go naprawić. Tuż przed pracą pojechałem pod dom Layli i zabrałem samochód do warsztatu. Pracy przy tym gracie było więcej, niż się spodziewałem, ale po wielu godzinach ciężkiej roboty auto w końcu jakoś wyglądało. Zadowolony z efektu końcowego dałem praktykantowi kluczyki, żeby odwiózł samochód właścicielce. Gdy kończyłem układać narzędzia w warsztacie niespodziewanie pojawiła się wkurzona Layla. Koniecznie chciała zapłacić za naprawę samochodu, na co absolutnie nie mogłem się zgodzić. W życiu nie wziąłbym od niej grosza, a przynajmniej będę spokojniejszy, że nie rozbije się tym gruchotem na pierwszym lepszym drzewie. Jednak jej upartość i niezależność zaimponowały mi. Była zupełnie inna niż wszystkie dziewczyny, które poznałem. Szybko spławiłem dziewczynę, tłumacząc się sporą ilością pracy, ale prawda była taka, że nie chciałem się już z nią dłużej kłócić. Wszedłem do kantorka, rozmyślając o tej małej, upartej brunetce. Nawet nie zauważyłem kiedy wybiła północ. Spakowałem swoje rzeczy i ruszyłem do domu z nowym postanowieniem. Będę walczył o tę małą irytującą dziewczynę.







--------------------------------------------------------------

No i jest kolejny! Dajcie znać, co o tym sądzicie;)



Walka o szczęście.Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz