34. Zrezygnuje z tego...

5.7K 179 20
                                    

Szłam jak na ścięcie, w głowie opracowując plan przekazania mamie, że znalazłam chłopaka moich marzeń. Wiedziałam, że nie zaakceptuje sposobu zarobku Tylera, wiec postanowiłam pominąć ten szczegół. Usiadłam na kanapie i głośno wzdychając, poklepałam miejsce obok siebie. Moja rodzicielka stała z założonymi rękami i przyglądała mi się spod przymrużonych oczu, nie zamierzając spełnić mojej prośby. Wiedziałam, że teraz zacznie się przesłuchanie, a komendant mama nigdy nie opuści posterunku, zanim nie wyciągnie z oskarżonego wszystkich informacji. Była niczym wąż, oplatała się wokół swojej ofiary i nie wypuściła, zanim nie wycisnęła z niej wszystkich soków.

- No wiec?- ponagliła mnie zniecierpliwiona blondynka. Spojrzałam na nią i muszę przyznać, że wyglądała dość przerażająco. Brakowało jej tylko wężowych włosów i wypisz wymaluj wyglądała jak mityczna Gordona. Wzdrygnęłam się na samą myśl o kamiennym spojrzeniu i starałam się myśleć logicznie. Dalej Layla, dasz rade- szeptał mój mozg, ale wcale mi to nie pomagało. W końcu wzięłam się w garść i nabrałam powietrza do ust.

- Jakiś czas temu kogoś poznam- zaczęłam, starając się na nią nie patrzeć. Jej wzrok bazyliszka mnie rozpraszał, więc skupiłam się na niebieskim wazonie w żółte słoniki. Wyglądał kiczowato i zupełnie nie pasował do wystroju salonu, ale w tamtym momencie mi to nie przeszkadzało. - Dużo mi pomagał i dbał o mnie, kiedy cię nie było- kontynuowałam, mając nadzieję, że kupię ją gadką o opiekuńczości.

-Kim on jest?- głos mojej mamy wydawał się nieco spokojniejszy. Usiadła obok mnie i westchnęła zrezygnowana. Jej pytanie sprawiło, że w moim gardle pojawiła się ogromna gula, a ja nie wiedziałam, czy mam jej wyznać prawdę. Zdawałam sobie sprawę, że prędzej czy później dowie się, kim jest ten tajemniczy nieznajomy, który skradł mi serce, wiec postanowiłam być z nią szczera do końca.

-Tyler Wilson- wyszeptałam, mając wrażenie, że głośne bicie mojego serca rozniosło się echem po całym pomieszczeniu. Moja rodzicielka jak poparzona zerwała się z kanapy i nerwowo złapała za głowę.

- To niemożliwe- powtarzała krążąc po salonie i wyrywając sobie swoje blond włosy. - Dziecko co w ty się wpakowałaś?! Zdajesz sobie sprawę że to kryminalista?!- w jej głosie słychać było gniew i obrzydzenie, kiedy wspomniała o Tylerze.

- Przestańcie wszyscy robić z niego potwora!- gwałtownie podniosłam się z kanapy. Poczułam nagle ogromną potrzebę chronienia mojego chłopaka. - To jest wspaniały człowiek, który mnie wspierał, kiedy ty miałaś mnie kompletnie gdzieś! Jestem dorosła i wiem, co robię!- wściekłość i emocje przemawiały przeze mnie, chociaż powiedziałam to, co czułam. Zostawiła mnie kompletnie samą, nie zdając sobie sprawy, jak przez ten czas cierpiałam. Zazdrościłam wszystkim koleżanka, które wracały do domu, gdzie czekał na nie obiad i najbliższa rodzina. Ja tego nie miałam. Wracałam do pustego mieszkania i byłam całkowicie zdana na siebie.

Mama zamarła i spojrzała na mnie z ogromnym żalem. Wiedziałam, że sprawiam jej tymi słowami ogromny ból, ale taka była prawda. Nie była mi w stanie wynagrodzić tych wszystkich straconych lat, a kilka chwil które spędza ze mną w ciągu miesiąca nie załatają pustki w moim sercu. Dopiero teraz zdałam sobie sprawę jak bardzo mi jej przez ten czas brakowalo i ile bym oddala żeby nie musiała cały czas wyjeżdżać.

- Dobrze. Jesteś dorosła, więc zrobisz jak chcesz, tylko potem nie przybiegaj do mnie z płaczem jak cie skrzywdzi- jej glos wypruty był z emocji a po twarzy potoczyła się łza, która szybko starła. Poczulam ogromne wyrzuty, ale też ulgę, że wyrzuciłam z siebie głęboko skrywany ból. Mama bez słowa spakowała walizkę i opuscila dom. Dopiero gdy zamknęły się za nią drzwi wybuchłam głośnym płaczem. Zachowalam się jak wyrodna córka i nigdy wcześniej nie sprawiłam jej takiej przykrości. Wydawalo mi się, że jesteśmy że sobą blisko, chociaż tak naprawdę dzielił nas ogromny mur. Wiedzialam, że pracuje aby mi niczego nie zabrakło, ale jedyne czego potrzebowałam to rodzica, który będzie obok i pomoże mi gdy będę tego potrzebować. Nie chcialam być sama, więc wyciągnęłam telefon i zadzwoniłam do pierwszej osoby, która przyszła mi na myśl

Walka o szczęście.Where stories live. Discover now