Rozdział 40

959 69 17
                                    

Regulus miał dziwne wrażenie, że medalion Salazara Slytherina miał coś wspólnego z Voldemortem, ale nie mógł znaleźć nic co by to potwierdziło. Wyczytał jednak w książce, że był to ogromnie ważny przedmiot, najważniejsza pamiątka po jednym z założycieli Hogwartu, która była podobno obdarzona wielką mocą.

— Nie mogę znaleźć żadnego powiązania. — powiedział Regulus do Callie, gdy w środku nocy czytali po raz dziesiąty ten jeden fragment, który miał jakoś udowodnić, że jest połączony z Voldemortem — Nie wiem gdzie mam szukać.

— Reg...

— Muszę to znaleźć. — powiedział Regulus — Muszę.

— Regulus, posłuchaj mnie. — powiedziała stanowczo dziewczyna — Chciałabym abyś się trochę uspokoił i dał sobie trochę czasu. To nie jest łatwe i może potrwać nawet parę miesięcy.

— Nie rozumiesz. Muszę wiedzieć! Muszę wiedzieć czy to jest to czego szukam. — powiedział Regulus.

— Ja idę spać, a jeśli ty chcesz szukać dalej to szukaj. — powiedziała wstając z kanapy.

— Callie. — powiedział łagodnie Regulus odwracając się za nią — Złościsz się?

— Nie, Reg, nie złoszczę. — powiedziała i weszła do jego dormitorium.

Złościła się. Reg był tego pewien, ale co miał zrobić? Musiał cokolwiek znaleźć, aby w końcu mieć szansę wykończyć Voldemorta. W końcu zaczynało wszystko mieć sens. Nie chciał jednak aby Callie się na niego złościła. Była bardzo pomocna przez ostatnie kilka dni, poza tym, kochał ją. Co prawda czasami sprawiała, że nie mógł się skupić, bo był tak bardzo zajęty patrzeniem na nią. Podobało mu się uczucie, które przy niej czuł.

Regulus ziewnął szeroko zamykając książkę i sam też udał się do swojego dormitorium. Callie jeszcze nie spała, a Regulus zdjął swój ciemnozielony szlafrok i położył się obok niej. Objął ją mocno ramieniem i pocałował w tył głowy.

— Przepraszam. — szepnął.

— Nie jestem zła. — szepnęła łapiąc go za dłoń, on znów pocałował ją w głowę.

Teraz Callie odwróciła się i położyła na jego klatce piersiowej. Chłopak mimowolnie się uśmiechnął i znów mocno ją objął.

Następnego dnia po lekcjach znów zajął się szukaniem. To nie tak, że Callie go nie wspierała albo nie chciała by to robił, ale martwiła się o niego, wiedziała, że gdy połączy wszystkie fakty ze sobą to go straci, być może na zawsze, a ostatnie miesiące były dla niej ważne. Regulus stał się kochany i romantyczny, na swój trochę dziwny sposób, a teraz ciągle myślał tylko o tym i mówił tylko o tym, a Callie głowa od tego pękała. Nie chciała go stracić. Dopiero co zaczęło się robić lepiej, zaczął czuć się lepiej.

— Wiem co robię. — powiedział Regulus — Wiedziałem na co się piszę gdy zacząłem to robić. — dodał — To niebezpieczne...

— Ale będę chciała iść z tobą. — uparła się Callie.

— Nie. — powiedział Regulus — Nie pozwolę byś ze mną poszła.

— Dlaczego?

— Bo nawet jeśli przeżyję i uda mi się zniszczyć horkruksa to Voldemort będzie wiedział, że go zdradziłem, że się go wyparłem więc będzie mnie szukał, będzie chciał mnie zabić i nie chce by ciebie spotkał taki sam koniec. — powiedział.

— Regulus, dlaczego nie możesz zrozumieć, że ja po prostu chcę...

— Callie. Medalion Salazara Slytherina to horkruks, jestem tego pewny. Jestem też pewien, że nie będzie go łatwo znaleźć, a co dopiero zniszczyć! — wyjaśnił odwracając się do niej i spojrzał w jej brązowe, zmartwione, oczy — Sam wpakowałem się w to cholerne bagno i sam muszę się z niego wydostać. To moja wina. To ja sam siebie krzywdzę, sam wpakowałem się depresję i sam muszę to wszystko zwalczyć.

— Nie musisz tego robić sam gdybyś pozwolił mi ci pomóc. — powiedziała Callie.

— Myślę, że wszyscy powinniśmy się teraz uspokoić. — zaproponował Zaydan wstając z krzesła — Regulus, jeśli myślisz, że cię zostawimy i łatwo odpuścimy to przykro mi, ale mylisz się.

— Chcę Ci pomóc!

— Nie możesz mi pomóc, Callie! — powiedział — Jasna cholera! — warknął przecierając twarz dłońmi — Muszę to zrobić sam.

— Nie musisz.

— Przestańcie na siebie wrzeszczeć, bo to nie rozwiązuje problemów. — powiedział Zaydan.

— Ale... — zaczęła Callie.

— Nie ma żadnego „ale”. — szepnął Regulus — Pójdę sam! Już mówiłem! Wiem co może się stać, wiem jak może się skończyć oraz wiem... wiem, że gdy przeżyje nic się nie naprawi dopóki horkruks nie zostaniemy zniszczony. Byliście dla mnie naprawdę wspaniali przez ostatnie miesiące i to bardzo doceniam, bo bez was byłbym pewnie w dołku, ale jest to sprawa, którą muszę zająć się sam. — powiedział — Wiem, że oboje dbacie tylko o moje szczęście, ale... wydaje mi się, że będę musiał sobie radzić sam.

— Regulus. — powiedziała Callie — Wiem, że jesteś przekonany, że to tylko twoja sprawa i, że nie zmienisz zdania, bo jesteś na to zbyt uparty, ale nie wybaczę sobie gdy nie uda mi się ciebie uratować. — odparła — Nie wybaczę sobie, rozumiesz?

Regulus westchnął cicho. Od tego zaczynało robić mu się nie dobrze i bolała go głowa.

— Bardzo bym chciał, żebyś była bezpieczna. — powiedział — Zasługujesz na szczęście i obawiam się, że... żebyś była szczęśliwa to muszę zostawić cię w spokoju.

— Nie.

— Proszę...

— Nie. — powtórzyła — Kocham cię i nie zamierzam próbować przestać.

Inside Your Head | Regulus Black Where stories live. Discover now