Rozdział 20

1.1K 76 77
                                    

Gdy Regulus obudził się w świąteczny poranek poczuł nagły przypływ energii. Był sam w dormitorium, z racji tego, że jego współlokatorzy wyjechali do domów. W tym roku wiele osób wyjechało na święta, co Regulusa nie zdziwiło. Chcą spędzić z rodzicami jak najwięcej czasu. Dlatego Regulus wyszedł z łóżka o wiele szybciej niż zazwyczaj i od razu powędrował do łazienki. Gdy wyszedł wziął się za otwieranie prezentów. Od Callie dostał swoją wymarzoną książkę. Serce zabiło mu szybciej. Wiedział, że ta książka nie należała do najtańszych i sam chciał ją sobie kupić, ale jego przyjaciółka najwidoczniej go wyprzedziła. Od Syriusz dostał, brzydki, beżowy sweter z wielkim reniferem. Regulus się trochę skrzywił, ale rozejrzał się po dormitorium i szybko założył na siebie sweter, który okazał się być ciepły, nawet jeśli był brzydki i Regulus zastanawiał się gdzie się podziało poczucie stylu jego starszego brata. To tyle co dostał na te święta, ale to wszystko co potrzebował. Był szczęśliwy, tyle, że tęsknił za Callie. Najgorsze, że nie zdążył się z nią pożegnać, bo akurat wtedy mu się przysnęło nad pracą domową z eliksirów.

Za onem pruszył śnieg, a w głowie Regulusa pojawiła się dziwna wizja jego i Callie całujących się jak na koniec jednego z mugolskich świątecznych filmów. Zamrugał szybko próbując pozbyć się tej wizji ale na próżno. Mimowolnie się uśmiechnął ale i zarumienił na samą myśl, że chciałby całować Callie.

Zdziwił się trochę, gdy usłyszał pukanie do swoich drzwi. Niechętnie wstał z podłogi i podszedł by otworzyć, gdy przed jego oczami ujrzał uśmiechniętą Callie, która sekundę później wybuchnęła śmiechem na widok jego swetra.

— Callie? Co ty tu robisz? Powinnaś być w domu! — powiedział piskliwym głosem.

— Myślałeś, że naprawdę zostawię cię tutaj samego? — zapytała — W dodatku w święta? — dodała.

— No...

— Zgłupiałeś? Nigdy bym tego nie zrobiła! — powiedział.

— Wow... To chyba najmilsza rzecz jaką kiedykolwiek ktoś dla mnie zrobił. — powiedział rumieniąc się — Dziękuję, Callie. Zapamiętam to. — dodał obejmując ją.

Jednakże po chwili ogarnęła go fala wyrzutów sumienia. Otóż Regulus, był tak kiepski w kupowaniu prezentów, że nic Callie nie kupił. Nie miał zielonego pojęcia co by chciała i jak by ją obdarować, a że miała być u siebie to, mimo przykrości jaką wtedy czuł, stwierdził, że nie będzie jej nic kupować.

— Obrzydliwy sweter, tak poza tym? Już wiem czemu chciałeś zostać sam w te święta. — powiedziała.

— Hej! To prezent od mojego brata i będę go nosił! — zawołał oburzony.

— Okej! — zaśmiała się Callie — Wesołych Świąt, Reggie. Mam nadzieję, że prezent ci się podoba. — powiedziała i bez cienia zawstydzenia pocałowała go w policzek.

— Nawet nie wiesz jak bardzo. — powiedział Regulus cicho — Słuchaj, wciąż uważam, że powinnaś wrócić do domu i spędzić czas z rodziną, ale dużo dla mnie znaczy, że zostałaś... dla mnie. Zaczynałem za tobą tęsknić. — powiedział.

— Takie słowa, z ust Regulusa Blacka, toż to świąteczny cud. — powiedziała Callie — Nie mogłam pozwolić żebyś został tutaj sam i spisywał powody, dla których nienaeidziesz swojego życia, dlatego postanowiłam nieco umilić Ci ten czas. — dodała — I nie musisz się odwdzięczać. Za takie rzeczy się nie powinno.

— Ale...

— Chociaż gdybyś się trochę wzruszył i popłakał to by było mi miło. — powiedziała.

— Ja nie płaczę. — powiedział Regulus nienaturalnie wysokim głosem.

— Mm, a ten piskliwy głos to twój naturalny. — powiedziała — Zawsze jak zaczynasz kłamać to masz piskliwy głos dlatego wiem, kiedy jesteś ze mną szczery i muszę przyznać, że jesteś dobrym przyjacielem. — dodała.

Słowo „przyjaciel” uderzyło z Regulusa nieco boleśnie, ale starał się tego nie okazać. Już od paru dni sądził, że to co jest między nim a Callie to nie przyjaźń a zaczyna być coś więcej, ale teraz czuł, że się mylił, a uczucia są tylko u jednej ze stron.

— Wszystko w porządku? — zapytała Callie marszcząc brwi.

— Tak. — powiedział szybko — Tylko... Tyko mam wyrzuty sumienia, że nie spędzisz świąt z rodzinami. — odparł starając się zachować niski głos.

— Niepotrzebnie, Reggie. — powiedziała — A teraz powiedz co byś chciał robić w ten piękny świąteczny dzień? — zapytała.

— W zasadzie, czy byś nie poszła ze mną na spacer? — zapytał.

— Z przyjemnością. — powiedziała — Pójdę tylko po kurtkę...

— Dam ci jedną z moich. — powiedział Regulus podbiegając do szafy. Wyjął z niej czarną puchową kurtkę i pomógł Callie ją założyć.

— Ale z ciebie dżentelmen. — powiedział skrywając śmiech i rumieńce na jej policzkach. Regulus chwycił za zamek i pociągnął do góry zapinając pod samą szyję — Udusisz mnie! — zaśmiała się.

— Przepraszam, ale na dworze jest lodowato, więc to jasne, że musisz być ciepło ubrana, tak czy nie? — zapytał.

— Lubię gdy robisz się taki troskliwy i czuły. — powiedziała Callie — Mimo, że dałabym sobie radę! — dodała wyrywając mu z rąk szalik.

— No dobra. — powiedział przewracając oczami.

W końcu wyszli na dwór a Callie chwyciła Regulusa pod ramię, który teraz zaczął narzekać na śnieg, który wpadł mu do oka. Wciąż nie mógł pojąć jak Callie mogła zostać z nim na święta zamiast zostać jej rodziną. W końcu nie zobaczy ich aż do wakacji, więc dlaczego została z nim?

Inside Your Head | Regulus Black जहाँ कहानियाँ रहती हैं। अभी खोजें