Rozdział 3

2K 93 79
                                    

Wiem, że Regulus był szukającym ale na potrzeby tej książki zmienilam to i będzie ścigającym.

×

Callie po raz kolejny zerknęła w stronę zaspanego Regulusa Blacka. Chłopak był zmęczony już od początku roku a nie minęła nawet pierwsza połowa września. To co czytał nie było jednak żadnym podręcznikiem, a potężną i grubą książką. Callie wciąż wspominała czasy gdy jeszcze się przyjaźnili.

WSPOMNIENIE.

Był to rok 1976. Callie po raz kolejny spojrzała z irytacją na Regulusa Blacka siedzącego tuż obok niej.

— Gdybyś się trochę zabawił nic by Ci się nie stało. — powiedziała.

— Owszem, stało. — odparł — Zniżyłbym się do poziomu mojego brata. — powiedział patrząc na brata idącego u boku James'a Pottera, Petera Pettigrew i Remusa Lupina. Śmiał się na cały głos i zmierzwił włosy James'a.

— Aż tak zły jest? — zapytała. Regulus przewrócił oczami.

— Nie jest ani trochę poważny. — odparł chłopak — Nie myśli, robi jakieś idiotyczne żarciki. Ktoś ostatnio mówił, że Potter i Black ściągnęli gacie Snape'owi. — powiedział Regulus, a Callie zachichotała — To nie jest ani trochę śmieszne.

— Trochę jest. — powiedziała, a Regulus po raz kolejny przewrócił oczami.

— Chodzi o to, że nie zdaje sobie sprawy z wielu sytuacji, a powinien. Koniec końców trwa wojna i kiedyś trzeba obrać stronę, a nie uciekać niczym jakiś tchórz. — odparł rzeczowo Regulus.

— Myślę, że trochę przesadzasz, Reggie. — powiedziała Callie, targając włosy chłopaka.

Na zdrobnienie jego imienia żołądek Regulusa wywrócił fikołka. Przez jej dotyk zakręciło mu się w głowie i zrobiło mu się gorąco. Spojrzał na Callie i wzruszył ramionami. Dziewczyna uwielbiała kontakt fizyczny a go to nieco krępowało. Czuł się dziwnie, gdy nagle rzucała mu się w objęcia albo gładziła pocieszająco po ramieniu. Nie przywyknął do takiego zachowania.

— Może. — przytaknął Regulus — Ale Syriusz powinien zmądrzeć. — dodał.

— Och, ty tylko marudzisz, Reggie. — powiedziała Callie wyrywając mu książkę z ręki — Chodź, porobimy coś innego. — dodała.

— Nie mam ochoty. — powiedział Regulus.

— Ty nigdy nie masz ochoty. — zaśmiała się.

Jego serce zaczęło bić szybciej na dźwięk jej uroczego śmiechu, a on sam sprawił, że Regulus chcąc niechcąc się uśmiechnął delikatnie i w końcu zgodził się pójść z Callie. Poszli na boisko od Quidditcha. Regulus był w drużynie, grał jako ścigający i nie szło mu wcale tak źle. Callie zawsze go wspierała. Dzięki temu czuł się lepiej mimo, że nigdy nie przyznał tego na głos.

Towarzystwo Callie wywoływało u niego przyjemne ciepło w sercu. Ktoś się przejmował jego uczuciami oraz tym by nie przesadzał z nauką czy treningami. Kogoś on faktycznie obchodził.

Callie wyprowadziła go na dwór. W powietrzu unosił się silny zapach polnych kwiatów, który dziewczyna uwielbiała. Usiadła z nim na trawie i oparła głowę na jego ramieniu.

— Musisz trochę odpuścić z nauką. — powiedziała — Daje Ci ona w kość. — dodała i przejechała palcem po policzku Regulusa.

— Nic mi nie jest. — powiedział Regulus, a Callie westchnęła.

— Zawsze tak mówisz. — odparła — A mam wrażenie, że wcale tak nie jest.

— Po prostu... Nie mogę przejmować się błahostkami Callie, nie mogę ciągle myśleć o stresie i lęku. To błahe, nieważne sprawy. — powiedział Regulus.

— Jeśli będziesz się tyle stresował może to wpłynąć na Twoje zdrowie. — powiedziała — Mocno schudłeś, nic nie jest, a ja boję się, że po wakacjach będę znów musiała prowadzić Cię siłą na każdy posiłek. — dodała.

— Nie przejmuj się mną, Callie. — powiedział Regulus.

Nie lubił gdy Callie dawała mu kazania na ten temat. Wiedział, że kieruje nią troska, ale to było uciążliwe. Już nie mógł tego zmienić. Tak już miał. Gdy zbliżały się wakacje jadł coraz mniej przez brak apetytu.

— Tylko się martwię. — powiedziała.

— Wiem. —przytaknął — Ty też czasem musisz myśleć o sobie. — dodał.

Callie ciągle myślała o innych zamiast o sobie, dlatego często gdy chociażby odrobinę się źle poczuła Regulus często wręcz siłą prowadził ją do łóżka by się choć na chwilę położyła. Wtedy Callie wiedziała, że Regulus wcale nie ma serca z lodu i może się choć trochę troszczy. Chociaż musiała przyznać, że troskliwy Regulus był dla uroczy, ale nie powiedziała tego nigdy na głos, bo chłopak by ją chyba zamordował.

— Wiem. — powiedziała znów poprawiając mu włosy.

KONIEC WSPOMNIENIA

— Dobra, raz się żyje, Geller. — powiedziała sama do siebie.

Powolnym krokiem ruszyła w stronę Regulusa.

— Cześć. — przywitała się.

Regulus uniósł głowę i spojrzał na nią marszcząc brwi.

— Cześć. — odpowiedział.

— Mogę się przysiąść? — zapytała.

— Nie. — powiedział Regulus i odwrócił się znów do stolika.

— Subtelnie. — skomentowała Callie.

— Czego chcesz, Geller? — zapytał.

— Pogadać. — powiedziała.

— O czym? — zapytał.

— O tym pięknym dniu. — powiedziała z sarkazmem.

— Dzień jest ohydny, żegnam. — odparł Regulus.

Callie ta rozmowa aż wydała się śmieszna.

— Powiedziałem żegnam. — powtórzył, gdy dziewczyna usiadła obok niego.

— Słyszałam. — powiedziała.

— To sobie idź. — odparł.

— Nie. — odparła.

— Bo? — zapytał z irytacją.

— Irytowanie Ciebie to moje hobby. — odparła ze śmiechem.

— To znajdź sobie nowe hobby, Geller i zostaw mnie w spokoju. — powiedział.

— Aleś się zrobił markotny. — powiedziała Callie.

— Fajnie, że zauważyłaś. Do widzenia. — powiedział.

— Nie wybieram się nigdzie. — powiedziała Callie szturchając go.

— To ja pójdę. — odparł.

— No dobra! — zaśmiała się Callie — Ale... Wiesz co, jesteś chamski. Niektórzy ludzie lubią rozmawiać o pięknych dniach.

— Mówiłem Ci, że ten dzień jest ohydny. Idź już. — powiedział Regulus.

Inside Your Head | Regulus Black Where stories live. Discover now