Rozdział 7

1.5K 88 13
                                    

Regulus wrócił do zamku parę dni po weselu brata. Chciał zostać jeszcze na chwilę by spędzić kilka dni z bratem i jego żoną. Już na następny dzień po lekcji eliksirów został wezwany do profesora Slughorna i to w zasadzie nie sam. Obok niego stała brunetka, która trzymała w ręku z cztery grube tomy książek, a na ramieniu miała torbę, która była wypełniona po brzegi, tak, że się nie zamykała. Jej kręcone, brązowe włosy wpadały jej do buzi i oczu a ona nawet nie miała wolnych rąk by je ogarnąć.

— Poprosiłem tutaj waszą dwójkę z pewnych powodów. — powiedział Slughorn z uśmiechem patrząc na dwójkę swoich uczniów — Więc... Regulusie, nie było cię parę dni w zamku przez co masz zaległości, a w tym roku owutemy, jak wszyscy zdajemy sobie sprawę, dlatego poprosiłem twoją koleżankę, pannę Geller, aby uważnie słuchała na lekcjach i robiła notatki by je tobie dać i wywiązała się świetnie z zadania. — powiedział Slughorn — Co więcej! Chciałbym abyście razem to przerobili, aby Regulus nie był w tyle.

— Myślę, że dam radę sam. — odparł Regulus.

— Och, nie bądź taki, panie Black. Panna Geller pewnie z radością Panu pomoże. — Slughorn machnął ręką — Poza tym, liczy się twoje dobro i nie potrwa to długo.

Regulus od razu po powrocie do szkoły chciał wziąć się za szukanie czegoś na Voldemorta, dlatego nie chciał marnować czasu na takie spotkania. Sam doskonale by przyswoił materiał.

— Niech będzie. — powiedział Regulus patrząc na Callie.

— Dobrze więc! — klasnął w dłonie Horacy obdarzając ich swoim spojrzeniem — Panie Black, widzimy się na następnym spotkaniu, panno Geller... do zobaczenia, kiedyś. — odparł wychodząc z klasy.

Regulus oparł się o ławkę patrząc jak rzeczy Callie wypadają jej z rąk, gdy chciała położyć to na blat.

— Och! — warknęła przez zaciśnięte usta, schylając się aby wszystko pozbierać.

— Pomogę ci. — zaoferował Regulus schylając się.

— Nie pomagaj! Dam sobie radę! — zawołała.

Ale Regulus zignorował jej słowa i chwycił dwa grube tomy książek w ręce i położył na biurku. Callie się podniosła i ogarnęła włosy z twarzy.

— Dziękuję. Nie musiałeś. — powiedziała.

— Wiem. — szepnął.

— Więc... — zaczęła układając po kolei pergaminy — Tutaj są notatki z transmutacji. Profesor McGonagall twierdzi, że są bardzo ważne i, że na pewno ten temat będzie poruszany na owutemach. — odparła podsuwając mu pod nos staranne notatki — Tutaj za to, zaklęcia, eliksiry i obrona przed czarną magią. Nie są aż tak ważne. Przynajmniej nauczyciele nic nie wspominali. — powiedziała.

— Jasne. — powiedział biorąc pergaminy do ręki.

— Numerologia i wróżbiarstwo masz tutaj. — odparła — I to chyba byłoby na tyle. — dodała.

— Tak... Dziękuję bardzo. — powiedział.

— Och, i przeczytaj temat piąty z transmutacji i szósty z eliksirów. Profesor Slughorn zrobi nam powtórzenie. — powiedziała.

— To wszystko? — zapytał.

— Tak. — przytaknęła — Muszę już lecieć. Ale możemy się spotkać we wtorek, aby wszystko... Ogarnąć? — zapytała.

— Pewnie. — powiedział — Spotkamy się przed biblioteką. — dodał.

Nadszedł deszczowy październik, a Regulus wcale nie przybliżał się do szukania czegoś na Voldemorta. Co gorsza, miał wrażenie jakby się oddalał. Czytaj teraz książkę o czarnych mocach, znakach i rzeczach, a wciąż nie było nic.

Po południu miał trening Quidditcha, z którego wrócił cały mokry i zmarznięty. Jeszcze zanim dotarł do lochów natknął się na Callie, z którą musiał spędzać dużo czasu, w końcu to ona okazała chęć zrobienia mu notatek z lekcji.

— Och... Nie najlepszy trening? — zapytała.

— Nie. — burknął — Davies powiedział, że jesteśmy fatalni, a przecież sam wie jak zimno jest i jak źle lata się w deszczu. — powiedział.

— Mogłeś się chociaż grubiej ubrać. — powiedziała. Z jego ubrań ciekła woda zostawiając kałużę na środku zamku.

— Nic mi nie będzie. — powiedział poprawiając mokre włosy.

— Możemy odwołać dzisiejsze...

— Nie! — zawołał — Nie. Daj mi tylko wziąć szybki prysznic, za jakieś pół godziny będę. — powiedział.

— No dobra. Tam gdzie zawsze? — zapytała, a na jej twarzy pojawił się uśmiech.

— Tak. — powiedział przytakując.

Regulus wziął szybki prysznic i ubrał na siebie czyste i suche ubrania. Wciąż z mokrymi włosami zjawił się w pustym korytarzu, gdzie on i Callie się uczyli. Usiadł obok niej i spojrzał w jej książkę. Winił się, bo spędzanie czasu z nią poprawiało mu nieco humor i sprawiało, że czuł się mniej przytłoczony niż jest. Nie powinien się tak czuć, ale nie potrafił nad sobą kontrować.

Callie za to czuła się z siebie dumna, bo była jedną z nielicznych osób, która potrafiła rozbawić Regulusa, a ostatnio coraz częściej miał minę, jakby miał zaraz pozabijać kogoś kto się do niego odezwie.

Regulus ziewnął po raz kolejny i przetarł twarz dłońmi. Nie spał za wiele, miał problemy z zasypianiem, a jednak chciał mieć dobre oceny. Callie uśmiechnęła się i położyła rękę na jego ramieniu. Black spojrzał na jej dłoń i przełknął ślinę. Serce zabiło mu szybciej na jej dotyk.

— Może powinieneś już wrócić do dormitorium? — zaproponowała.

— Nie... Nie. Wszystko w porządku. Jestem tylko zmęczony. — powiedział kręcąc głową. Zrobiło mu się gorąco — Wróćmy do transmutacji. — poprosił.

— Niech będzie. — zgodziła i zaczęła opowiadać o kolejnym temacie — Ciekawe co tam jest. — powiedziała wskazując na drzwi.

Były to jedyne drzwi na tym korytarzu. Nie mieli tam nigdy żadnej lekcji. Rzadko kto w ogóle bywał w tej części szkoły. Callie od razu się podniosła.

— Nie wiem. — powiedział Regulus — Mam to gdzieś.

— No chodź. — powiedziała ciągnąć go za rękę.

— Nie. — burknął.

— Regulus. — powiedziała — Proszę chodź ze mną sprawdzić co tam jest. — poprosiła.

— No dobra, ale jeśli nas coś zaatakuje to powiem, że jesteś jakaś obłąkana. — powiedział wstając.

— Zgoda. — powiedziała i podeszła do drzwi i pociągnęła za klamkę — Zamknięte.

Regulus wyciągnął różdżkę i za pomocą zaklęcia otworzył drzwi. Spojrzał na Callie z lekkim niedowierzaniem.

— Jesteś czarownicą, czy nie? — zapytał.

— Zapomniałam o tym na chwilę. — powiedziała po czym pociągnęła za klamkę i weszła do środka.

Była to jakaś, stara opuszczona klasa. Weszli do środka. Do ich nozdrzy dostał się zapach kurzu i wilgoci. Regulus był do niego przyzwyczajony, bo tak właśnie pachniało w jego domu. Ich skrzat domowy prawie wcale nie nie sprzątał. Przynajmniej nie porządnie.

— Ohyda. — powiedziała Callie — Ale... Jeśli zrobimy porządek. Możemy się tu uczyć. — odparła już bardziej entuzjastycznie.

— Może i tak. — powiedział Regulus i mimowolnie odwzajemnił jej uśmiech — Poczekaj.

Machnął różdżką i pokój po chwili zabłysł czystością. Zapach kurzu i wilgoci zniknął, a Regulus i Callie pozbierali swoje rzeczy z korytarza i przenieśli się do klasy.

Inside Your Head | Regulus Black Dove le storie prendono vita. Scoprilo ora