Rozdział 37

1K 73 58
                                    

— Nie mogę uwierzyć, że aż tyle na zadali. — warknął Regulus poprawiając już przydługie czarne włosy.

— Ja też. — powiedział Callie — I to na jeden weekend. — odparła przytulając się do boku Regulusa.

— Jak chcesz to...

— Nawet nie próbuj. — powiedziała.

— Jak zaczniemy już dzisiaj to niedzielnie popołudnie będziemy mieli wolne. — powiedział Regulus —A w niedziele są Twoje urodziny. — dodał.

— Nie sądziłam, że pamiętasz kiedy mam urodziny. — wyznała.

— Żartujesz? Zaznaczył do w kalendarzu. — powiedział Zayden — Jeszcze brakuje by okrążył to serduszkiem.

Regulus przewrócił oczami wracając do pisania wypracowania z eliksirów. Zaczynała go od tego boleć głowa a już od jakiegoś czasu nie zrobił żadnych postępów w poszukiwaniach. Wiedział, że Voldemort ukrył gdzieś horkruksy, ale nie miał pojęcia co to i gdzie.

Już była połowa marca, czasu było coraz mniej. Cieszył się chociaż, że w lochach przestanie być tak zimno. Nie żeby narzekał na to, że Callie przytula się do niego nad ranem, ale żałował tylko jednego. Będzie coraz cieplej i coraz trudniej ukryć Mroczny Znak na ręce.

Weekend był dość intensywny, bo mieli ambicje skończyć wszystko do niedzieli rano. Regulus chciał by Callie miał choć w połowie udane urodziny. Gdy rano obudził się u boku brunetki, przytulonej do niego okryta kołdrą i dodatkowym kocem, nie mógł uwierzyć, że naprawdę się to dzieje. Obudził się spokojny. To się u niego nie było za często. Przy niej czuł się bezpieczniej. I wiedział, że nie powinna co noc przenosić się do Regulusa, ale nie mógł spać bez niej. Ja już zasypiał to śniły mu się koszmary, po których budził się przerażony i cały spocony. Gdy spał z Callie to się nie działo więc doszedł do wniosku, że ona musi spać z nim.

— Nie chcę jeszcze wstawać. — wymamrotała przytulając się do niego jeszcze mocniej, biło od niego takie przyjemne ciepło.

— Wszystkiego najlepszego. — powiedział całując ją w czoło.

— Dziękuję, Reggie. — powiedział podnosząc głowę by spojrzeć mu w oczy.

Wyszli do Pokoju Wspólnego dwadzieścia minut później. Można powiedzieć, że Callie już przeprowadziła się do jego dormitorium. Miała swoją szczoteczkę do zębów, ubrania na następny dzień, wszystko co potrzebne pod ręką. Zdziwili się gdy Zaydan siedział już w Pokoju Wspólnym, jako jeden z nielicznych, bo większość spała do późna. Chłopak siedział na kanapie, pochylony nad biurkiem i kawałkiem pergaminu, najwidoczniej zmęczony.

— Cześć. — powiedziała Callie z uśmiechem.

— Dzień dobry. — wymamrotał Zayden niezadowolony.

— Co się stało? — zapytała Callie siadając na kanapie obok niego.

Zaydan nie odpowiedział, a w pośpiechu wyciągnął z kieszeni mocno zużytą chusteczkę i głośno w nią kichnął. Regulus zmarszczył brwi siadając obok Callie.

— Jesteś chory? — zapytał.

— Nie, mam alergię na pyłki. — wymamrotał słabym głosem — Obudziłem się już o czwartej i nie mogłem spać przez ten cholerny katar. — powiedział Zayden.

— Byłeś u pani Pomfrey. — zapytał Regulus — Do jedenastego roku życia też miałem okropne alergie na pyłki, ale pani Pomfrey mi pomogła się ich pozbyć.

— Byłem. Nie ma w tej chwili, a profesor Slughorn potrzebuje czasu by zrobić eliksir więc będę musiał się męczyć. — warknął — Wszystkiego najlepszego, Callie. — powiedział.

Inside Your Head | Regulus Black Where stories live. Discover now