2.

3 0 0
                                    

Przez ostatnie dwa tygodnie nic szczególnego się nie stało, oprócz bójki jakichś chłopaków z trzeciej klasy i plotek o dilerze. Dzisiaj za to obudziłam się z wielkim bólem głowy. Jako, iż był on nie do zniesienia, od razu poszłam na dół po tabletki przeciwbólowe. Gdy otworzyłam szafkę, usłyszałam otwieranie drzwi, więc odwróciłam się w ich stronę.

-Abby, ty jeszcze nie ubrana? - Ciocia przyglądała mi się podejrzliwie.

-Co, która godzina? - spytałam zdezorientowana.

-Zaraz siódma trzydzieści - kolejny dzień sprintów na autobus. Świetnie, po prostu lepiej być nie mogło!

-Cholera! - szybko wzięłam leki i pobiegłam na górę.

Dobrze, że się spakowałaś - powiedział czyjś głos w mojej głowie.

Czy ktoś mi powie co tu się odwala?! Aż tak świrnięta nie jestem, żeby słyszeć głosy! 

Chyba.

Kim ty jesteś? - Pomyślałam.

Już niedługo się dowiesz - stwierdził obojętnie.

Może i byłam w szoku, ale zaraz po wypowiedzianym zdaniu przez to coś lub kogoś, pobiegłam do łazienki się ogarnąć.

Moje brązowe włosy były rozczochrane, więc to od nich zaczęłam. Szybko je uczesałam wysokiego kucyka, po czym przemyłam twarz i zrobiłam resztę rzeczy.

Po wyjściu z toalety, poszłam szybkim krokiem do pokoju Petera, przy czym zaczęłam się drzeć, żeby wstał. Jak weszłam do jego pokoju, zobaczyłam go, rozwalonego na całym łóżku. Niewiele myśląc, zwaliłam chłopaka z posłania.

-Wstawaj idioto! Za pięć minut autobus! - krzyknęłam.

-Co? Ja? Gdzie? Jak? ZARAZ CO?!

-To, co mówię, wstawaj. Nie czekam na ciebie - powiedziałam, zarzucając plecak na plecy.

Zbiegłam na dół, założyłam białe trampki - których nie powinno się nazywać białymi - i wyszłam szybkim krokiem z domu. Doszłam na przystanek, idealnie z przyjazdem pojazdu.

Zaraz po wejściu, zauważyłam Ann, która do mnie pomachała uśmiechając się szeroko i pokazując gestem ręki, abym się do niej dosiadła.

-Hejka - przywitała się, przedłużając ostatnią literę.

-No cześć - odpowiedziałam z uśmiechem.

-Słuchaj, mam newsa! 

-Dajesz - ponagliłam podekscytowaną dziewczynę.

-Ktoś dochodzi do nas do klasy!

-Wiesz kto to? - Spytałam zszokowana.

-Wiem tylko, że podobno jest strasznie przystojny.

Przez resztę drogi, rozmawiałyśmy jeszcze o jakichś głupotach. Gdy szłyśmy w stronę placówki, zauważyłam coś na drzewie. Dokładniej to tego samego smoka co wczoraj. Biegał sobie po drzewach jakby był u siebie. Wytrzeszczyłam oczy zszokowana.

Powiedz o nim Ann. - nakazał mi ten sam głos, który mówił do mnie rano.

Czemu? Przecież mi nie uwierzy. Zaraz, skąd ty w ogóle znasz jej imię? - odpowiedziałam.

Po prostu jej powiedz - rzekł zirytowany.

Oj, no dobra. - w sumie, to jestem ciekawa jej reakcji. 

-Hannah, spójrz - wskazałam palcem na zwierzę bawiące się na roślinach.

-Czekaj, ja mam zwidy czy to się dzieje naprawdę? - Spytała, o dziwo spokojnym tonem.

ZaginionaWhere stories live. Discover now