24

632 62 83
                                    

Oboje kierowali się do hotelu, ponieważ tak na prawdę nie mieli gdzie iść. 

Inne miejsca z ich dzieciństwa znajdowały się niedaleko domu Jacobsa, a ten nie chciał tam wracać. 

Na szczęście pogoda nie była najgorsza, więc nie musieli się śpieszyć. 

Jednak to nie zmieniało humoru Sapnapa. Szatyn był załamany tym, że wszystkie jego plany poszły się pieprzyć. Wiedział, że teraz będzie mu jeszcze ciężej wyjawić to co czuje do przyjaciela. Gdyby był pewny na 100%, że Karl czuje do niego to samo, dawno by mu o tym powiedział, jednak boi się, że znajdzie się chociaż 1% przez który zrobi z siebie skończonego idiotę. 

W pewnym momencie ciszę między nimi przerwał dzwoniący telefon Nicka. Patrząc na wyświetlacz zrobił jedynie zdezorientowaną minę, po czym odebrał. 

-Nick synu- Zaczęła kobieta.- Byliśmy u ciebie w mieszkaniu ale nikt nam nie otworzył. 

-Bo nikogo w nim nie ma- Wyjaśnił, jakby to było oczywiste. 

-W takim razie gdzie jesteś?- Zapytała. 

-W miejscu z którego zabraliście mnie siłą- Odchrząknął z lekkim uśmiechem. 

Kobieta na początku nie rozumiała o co mu chodzi, jednak po chwili zorientowała się, że jej syn wrócił na stare śmieci. Była jednocześnie zdenerwowana jak i przestraszona, że chłopak mógłby dowiedzieć się czegoś, o czym nigdy nie powinien wiedzieć. 

-Po co tam wróciłeś?- Dopytywała już drżącym głosem. 

Szatyn od razu wyczuł w jej głosie strach, jednak nie rozumiał o co może jej chodzić. 

-To już nie powinno cię interesować- Westchnął tym samym kończąc rozmowę. 

-Twoja matka?- Zapytał widząc zdenerwowanie przyjaciela. 

-Nie wiem czy mogę nazwać ją moją matką- Stwierdził wzruszając ramionami.- W końcu się mnie wyrzekli i to jeszcze z jakiegoś błahego powodu. 

Chłopak jedynie skinął głową i już nie kontynuował rozmowy na ten temat. 

***

-Chciał ode mnie pieniądze, więc mu je pożyczyłem, nie miałem pojęcia, że wszystko przećpa- Tłumaczył się różowo-włosy biorąc łyka kawy. 

Corpse jednak nadal nie był przekonany co do słów chłopaka. 

Znał go dosyć długo i wiedział, że jest świetnym kłamcą. 

-I potem gdy nie miał z czego oddać zacząłeś mu grozić, tak?- Dopytywał podejrzliwie Soot siadając wygodniej na fotelu. 

-Ostatni raz rozmawiałem z nim parę miesięcy temu, gdybym to ja mu groził już dawno byłby martwy- Stwierdził. 

-Masz ludzi dosłownie wszędzie, Techno- Westchnął Husband.- Mogłeś kogoś na niego nasłać. 

-Fakt, miałem ludzi wszędzie- Potwierdził.- Jednak czasy się zmieniły i teraz ja muszę się martwić czy nie dostanę kulką w łeb wychodząc stąd. 

Chłopak już nic nie rozumiał. Był coraz bardziej zdezorientowany przez to wszystko. 

Nie wiedział, czy może mu ufać. 

Nie wiedział, czy chłopak na prawdę mógł się zmienić. 

Techno widząc zdezorientowanie na twarzy Corpse'a stwierdził, że powie mu wszystko co wiedział, aby mieć spokój. 

-Na początku byłem zdenerwowany, bo w końcu chciał dużo pieniędzy, których na tamten moment potrzebowałem- Zaczął mówić sam z siebie.- Jednak gdy zauważyłem jego stan stwierdziłem, że sam sobie poradzę aby nie musiał mi ich oddawać. 

meeting after years. / KarlnapWhere stories live. Discover now