19

693 74 64
                                    

Siedzieli w salonie, czekając na Corpse'a, który, tak jak twierdził szatyn, dobrze znał się z tą dziewczyną. 

Widać było, że Hannah tak jak i Dream są bardzo zdenerwowani. Zachowanie blondyna można było usprawiedliwić tym, że przez swoją głupotę stracił swojego ukochanego, lecz po dziewczynie, było widać, że coś kombinuje. 

W pewnym momencie drzwi domu otworzyły się na oścież, i wszedł przez nie chłopak. 

-No i jest wasz zbawiciel- Zaśmiał się wchodząc do salonu i patrząc na dziewczynę.- O kurwa. 

-Wiecie, ja m-może będę się już zbierać- Stwierdziła cicho wstając z kanapy, lecz Jacobs który stał za nią położył jej dłoń na ramieniu.

-Siedź- Rozkazał.

-Co wy ode mnie chcecie?- Zapytała zerkając na każdego po kolei. 

-Czy ciebie nie popierdoliło?- Wtrącił się Sapnap. 

-Nie wiem o co wam chodzi- Udawała głupią, ponieważ myślała, że to coś da.

-Nie wiesz o co chodzi? Wymyśliłaś sobie do cholery, że będziemy mieli dziecko!- Krzyknął zdenerwowany Dream. 

-Ostro- Zaśmiał się Corpse, po czym usiadł na przeciwko dziewczyny, opierając głowę o ręce.- No i po co ci to było? Myślałaś, że coś tym zrobisz? 

Hannah była jednocześnie zdenerwowana, jak i szczęśliwa, że udało jej się coś zdziałać. Znała współlokatora szatyna aż za dobrze. Wiedziała, że ten nie zrobi nic, co mogłoby ją zniszczyć. Nawet jeśliby chciał, mógłby mieć przez to problemy, dzięki którym jego życie zmieniłoby się o 180 stopni. (Dobra jebło mi się z tym 380 XD)

-Przecież to jest prawda! Będziemy mieli dziecko Clay!- Przekonywała dotykając brzuch. 

-Widzę cię pierwszy raz w życiu!- Krzyknął załamany. 

-Nie kłam!- Odkrzyknęła. 

-Zamknijcie już mordy!- Wtrącił się Sapnap wstając.- Po prostu powiedz o chuj ci chodzi i stąd wyjdź. 

-O nic mi nie chodzi, po prostu mówię jak jest- Prychnęła. 

Jacobs już nie wytrzymał i złapał ją za ramię, po czym gwałtownie pociągnął w górę. 

-Wychodzisz stąd- Syknął prowadząc ją ku wyjściu z mieszkania. 

-Co to miało być Karl?- Zapytał szatyn krzyżując ręce. 

-Wkurwiła mnie- Odpowiedział zgodnie z prawdą, i poszedł do kuchni. 

-Ale teraz się niczego nie dowiemy- Stwierdził idąc za nim. 

-I co z tego? I tak nic by nam nie powiedziała- Prychnął wyciągając szklankę ze szafki. 

-Tego nie wiesz- Westchnął opierając się o blat. 

-Możesz się już do cholery zamknąć?- Zapytał kładąc gwałtownie szklankę na blat.- Nie chce mi się już słuchać twojego pieprzenia. 

W pierwszym momencie odpowiedziała mu jedynie cisza. Po chwili Sapnap spojrzał na niego i skinął głową, po czym wyszedł z kuchni zostawiając w niej go samego. Chłopak westchnął cicho i odchylił głowę w tył. Wiedział, że mógł już nie dopowiadać tego ostatniego zdania. Nie chciał tworzyć między sobą a szatynem napiętej atmosfery, tym bardziej, że go potrzebował.

W pewnym momencie do kuchni wszedł George, który z resztą nie wyglądał dobrze. Nie było go zaledwie pewien czas, a jego oczy były całe czerwone i spuchnięte od łez. Spojrzał na bruneta, i nalał sobie wody do szklanki, po czym usiadł przy stole. 

meeting after years. / KarlnapOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz