- Jak się panowie dowiedzieli, co się stało?

- Od naszego pracownika, Severio Rote. Przebywał akurat w mieszkaniu i przyszedł do nas z informacją, że wysiadł w klubie cały monitoring. Pojechaliśmy sprawdzić, co się stało.

- A skąd pan Severio się o tym dowiedział?

- Cóż, jest podłączony pod nasz system bezpieczeństwa. W momencie, gdy jest jakaś usterka otrzymuje powiadomienie.

Gówno prawda, ale nie mamy lepszej wersji, by zataić fakt, że policja została wezwana dopiero, gdy dojechaliśmy na miejsce.

- Rozumiem - przytakuje, nie przerywając w robieniu notatek w swoim zeszycie. - Pan Severio nie uczestniczył w kolacji?

- Nie.

- Dlaczego?

- To nasz pracownik, a jak wspomniałem, to było rodzinne spotkanie.

- Widział pan, pana Rote, gdy przyjechał do rodziców?

- Zgadza się.

Ta.

- Która to mogła być godzina?

- Z tego, co pamiętam było po 20:00.

- Jak często Pan Marco Monrell przebywał w państwa klubie?

- Dość często. Przypuszczam, że było to około trzech razy w tygodniu.

- Można powiedzieć, że był stałym gościem.

- Nie mi to oceniać, agencie.

- Na miejscu znaleziono również ciała pańskich ochroniarzy. Poderżnięto im gardła. - Przytakuję w milczeniu, robiąc przygnębioną minę, ale agent Torres wygląda, jakby oczekiwał ode mnie jakiejś odpowiedzi. - Czy nie podejrzewa pan kogoś, kto mógłby chcieć zepsuć pana reputację? Pana rodzinie?

A da się ją bardziej zepsuć?

- Niestety nie. Mamy dobry kontakt z lokalnymi firmami i nic mi na ten temat nie wiadomo.

- A pana ojciec?

Milkę na moment, bo doskonalę wiem, jaką obiera ze mną grę. Może ja nie jestem jeszcze o nic podejrzany, bo teczka z moim nazwiskiem jest dla nich zbyt cienka, ale Hectora już nie. Zastanawiam się, czy znają moją rolę w tej bandzie.

- Może ma doprecyzować pytanie?

- Czy pana ojciec ma jakiś, no nie wiem, nieprzyjaciół? Konflikty, które mogłyby wpłynąć na wasz interes?

Sprytnie zadane pytanie, bardzo "otwarcie", panie Torres.

- Przykro mi, ale nic o tym nie wiem.

- Proszę - wyjmuje z marynarki wizytówkę i mi ją podaje - to numer do mnie, jakby pan sobie coś przypomniał. Wydaję mi się, że na ten moment to wszystko.

- Oczywiście, dziękuję.


***

Gilstrap na najbliższy czas jest całkowicie wyłączony z interesów. Nawet, gdy chciałem wejść tylko po jakieś papiery powiedzieli, że bez oficjalnej zgody nie ma takiej możliwości. Próbowałem coś negocjować, aby weszli razem ze mną, ale nawet nie chcieli mnie słuchać. Ostatecznie nie wiem, jakbym się zachował przechodząc po sali, gdzie widziałem jego ciało.

To jak zbezczeszczenie grobu.

Jedziemy do naszego drugiego klubu - Blazehouse, który choć o wiele mniejszy, jest bardziej przytulny - o ile można tak określić klub ze striptizem. Tu na jakiś czas musimy się ulokować i przenieść wszystkie spotkania.

Bractwo Omerta [1] - Atak (ZAKOŃCZONE)Where stories live. Discover now