#31 Blood On Wrists

8.5K 263 179
                                    

Moje myśli były jedną wielką rozsypką. Nie wiedziałem co mam zrobić i gdzie iść. Spojrzałem na niego i jego zaczerwienione od płaczu oczy.

- Nie myślisz racjonalnie.. - powiedziałem cicho, nerwowo bawiąc się moimi dłońmi.

- Przez ten cały czas, pieprzone lata, raniłeś mnie więcej razy niż sprawiłeś uśmiech. - rzekł, a jego ton stawał się coraz bardziej obojętny, co mnie zabijało.

- Nie robiłem tego specjalnie. - mruknąłem wywracając oczami.

- Nie wytrzymam. - zaśmiał się ironicznie. - Jak można być tak niedojrzałą osobą. - zerknął na mnie i podniósł brwi.

- Ja niedojrzały? Kto zrobił ze mnie malutkiego chłopczyka i mnie jebał przy każdej możliwej okazji? - wkurwiłem się.

- Cóż, pierwszy raz poznałem kogoś tak łatwego a zarazem chujowego w łóżku. - parsknął, układając się na fotelu.

Mimo, że tego nie pokazywałem, jego słowa raniły mnie do takiego stopnia, że odebrał mi jakiekolwiek chęci do życia.

- W-wykorzystałeś mnie. - wyjąkałem ze łzami w oczach, stojąc przed nim.

- Sam siebie wykorzystałeś. - wstał i podszedł do mnie, a jego wyraz twarzy wcale nie był smutny. - Jesteś nikim, pierdolonym zerem. - wyszeptał, wpatrując się w moje oczy.

Czułem, że po moim policzku, sekunda za sekundą leciały kolejne łzy. Zamurowało mnie. Po tym wszystkim co przeszliśmy, teraz pokazał mi, ile to wszystko dla niego znaczyło.

- Bierz te śmieci i wypierdalaj. - wskazał wzrokiem na mój plecak i wrócił na swój fotel.

Przeraziło mnie to, jak momentalnie się zmienił. Jak z kochanego tatusia, stał się bezuczuciową kurwą.

Moją głowę zapełniły myśli, że nie mam już żadnego powodu do zycia. Zalewałem się łzami. Wziąłem mój plecak i spojrzałem na niego z żalem ostatni raz.

- Kocham cię Thomas. Zawszę będę cie kochać. - wyszeptałem, gdyż ciężko było mi cokolwiek powiedzieć.

Skierował jego wzrok na mnie i po tym co usłyszał, przestał być obojętny. Uronił łzę i czułem, że również go to boli.

Odwróciłem się i wyszedłem z pokoju. Kierowałem się do wyjścia. Gdy już ubierałem moją starą, czarną kurtkę i planowałem otworzyć drzwi, uświadomiłem sobie że zapomniałem telefonu. Wróciłem z powrotem na górne piętro.

Usłyszałem dziwne hałasy. Bałem się, jednak musiałem zabrać moj telefon, więc wolnym ruchem zacząłem otwierać drzwi. Nie mogłem uwierzyć w to co zobaczyłem. Nie mogłem oddychać.

Krew na podłodze, meblach i jego nadgarstkach. Leżał, nie wiedziałem czy oddycha. Cisza.

- Kurwa, próbowałeś mnie przed tym chronić, dlaczego nie chroniłeś siebie. - powiedziałem, zalewając się łzami, sprawdzając jak najszybciej jego oddech.


Ciąg dalszy nastąpi...

Daddy please || YaoiOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz