Rozdział 31

653 33 0
                                    

Perspektywa Tristana

Moja rutyna nie zmieniła się zabardzo podczas ostatniego czasu. Głównie to imprezy z Nathanem później kac i spotkania z Mattem. I tak przez cały czas. Jakoś nie przeszkadza mi to. Taki tryb życia miałem zawsze, tylko teraz do tego dołączył misiek. Nic więcej się nie zmieniło. No może dodatkowo nie umawiam się z dziewczynami na jedną noc. Nie muszę. Mam swojego mate i tylko on się liczy.

Problem jest to, że podczas picia myślę tylko o nim i o jego problemach o których nie mówi. Pewnie sobie tylko coś zmyślam lub dopowiadam, ale jakoś nie mogę sobie tego wybić z głowy.

- Weź już nie zamulaj.- Powiedział siedzący obok mnie łysy facet. - Jak za każdym razem będziesz myślał tylko o nim to obiecuję, że to jest ostatnie nasze wyjście. Może przez chwilę o nim nie myśleć?

- Nie wiesz jak to jest spotkać mate.- Warknąłem na niego nawet nie spoglądając na niego.

- Masz rację nie wiem.- Odpowiedział nad wyraz spokojnie.- I się z tego cholernie cieszę.

- Dlaczego?

- Patrząc na ciebie to podziękuję za taką relację. - Roześmiał się na swoje słowa i dopił piwo. Tak od czasu gdy jestem z Mattem w pabach nie piję zbyt mocnych trunków. Jakoś nie chcę stracić filmu. - Idę po kolejne. Przynieść ci też?

Sam przechyliłem kufel do dna wlewając pozostałość do żołądka. Podałem mu puste naczynie, a ten bez słowa wziął je ode mnie i poszedł po kolejne.

Ciekawe co teraz robi Matt. Może powinienem do niego zadzwonić? Tak z czystego zainteresowania. Jak pamiętam dzisiaj miał nic nie robić. A może pamięć mnie zawodzi? Tak bardzo chciałbym zobaczyć jego różowe rumieńce, które widziałem zaledwie trzy razy. Oczywiście wszystkie dobrze pamiętam. Nie zdarza się często gdy pokazuje swoją wilczą twarz. Nawet tak nie powinienem o tym myśleć, jego wilk nie jest oni trochę podobny do typowej omegi. Tak samo jak chłopak.

- Ziemia do Tristana.- Usłyszałem męski głos nad sobą i dużą wymachującą łapę przed twarzą. Otrząsnąłem się z zadumy i westchnąłem ciężko.

Moje myśli znowu wzięły nade mną górę.

Dopiero po wypiciu jednego łyka przyniesionego napoju ogarnąłem, że facet nie przyszedł sam. Zerknąłem w stronę gdzie wyczuwałem czyjąś nieznaną mi obecność. Siedziałem po między Nathanem, a młodą blondynką. Na oko młodsza ode mnie. Naturalne jasne blond włosy. Nigdy wcześniej nie widziałem aż tak jasnych. Spod długich i doczepianych żeś widać było jasny błękit. Całkowicie różny od tych moich. Szczupła i ładna dziewczyna z tapetą, ale nie aż tak mocno rażącym jak inne baby. Nie taki że mogłem łyżką skrobać po ich twarzach. Miała na sobie czarną obcisłą sukienkę i takiego samego koloru szpilki. Ja bym nigdy tak nie wyszedł, oczywiście gdybym był kobietą, w zimę w takim stroju. Powiem w skrócie mój typ. Jako płeć żeńska, bo aktualnie mam inne preferencje przez pewnego czarnowłosego. Eh chociaż dalej jest stu procentowym hetero. Nie uganiamy się za facetami, nie jestem gejem. Matt jest jedynym mężczyzną, które chcę. Dziewczyna nie posiada zapachu, albo go ukrywała.

Spojrzałem na przyjaciela z podniesioną brwią do góry. Co on znowu wymyślił.

- Koleżanki ją zostawiły przez jakiegoś typa więc zaproponowałem, żeby znani się napiła.- Uśmiechnął się zadziornie.- Tak w ogóle, Nathan Green.- Rzekł do blondynki wstając i wystawiając dłoń w geście przywitania i poznania.

- Kayla Moore.- Odwzajemniła gest z łagodnym i przyjemnym dla ucha głosem. Potem ponowiła czynności tylko, że tym razem w moją stronę.

- Tristan Davis.- Odparłem z uśmiechem chwytając jej dłoń. Wyjątkowo małe dłonie jak na kobietę. Lekko różowe, takie trochę pudrowe plastiki na palcach. Nie były tak długie jak u większości kobiet czyli taka długość, którą mogą kogoś zabić.

Zszyć ranę a/b/oWhere stories live. Discover now