Rozdział 15

1.3K 68 9
                                    

Perspektywa Matta

Resztę dnia spędziliśmy na kanapie w takiej lub odwrotnej pozycji. Przez ten czas trochę porozmawialiśmy i muszę powiedzieć, że naprawdę się stara. Może jednak dam mu szansę? Może na wieź nie jest takim gównem? Tylko w tym wszystkim niepokoi mnie jedno. Mój wilk ciągle mnie ostrzega przed nim. Nie chce powiedzieć o co dokładnie chodzi, ale jeśli on to robi to coś jest na rzeczy.

A może znowu się głupio zakocham? Naprawdę nie chce przechodzi przez kolejne kłótnie i wyzwiska ciskane pod wpływem emocji. Wtedy zachowuję się zimno jakby wszystkie emocje ze mnie zeszły, niby udaję że to mnie nie rusza ale tak naprawdę każde wyzwisko każde uderzenie to mała szpileczka w moje serce.

Tak mój poprzedni facet okazał się łajdakiem i bokserem. Był jednych z tych z którymi nie mam szans. Był strasznie zazdrosny. Kiedy widział mnie w towarzystwie innej alfy od razu się na nią rzucał lub wyzywał. Niestety to był tylko początek, jeszcze wtedy ani razu na mnie ręki nie podniósł. Wydawało mi się to słodkie, że aż tak bardzo mnie kocha. On był pierwszym i jedynym, którego szczerze pokochałem jako partnera. Nie mieszkaliśmy razem na szczęście. Po paru takich akcjach zazdrości nawrzeszczałem na niego, bo zaatakował mojego znajomego z uczelni, którego prosiłem o notatki. Dopiero wtedy zobaczyłem jego prawdziwą twarz. Wymyślił sobie, że to nie tak, że każda alfa na mnie leci, co i tak było kompletną bzdurą, bo skąd by oni mieli wiedzieć, że jestem omegą tylko, że to ja podrywam wszystko coś do rusza. Od tamtego momentu to nie ludzie dostawali opierdol za samo rozmawianie ze mną tylko ja. Miałem dość tego związku, który trwał nie całe pół roku. Zerwałem z nim, a ten zaczął za mną łazić i grozić. Nagle zaprzestał swoich działań, podobno wyprowadził się z miasta na moje szczęście. Później pojawił się mój ostatni facet, to ten który ostatnio był pod kawiarnią. Nasz związek opierał się tylko na seksie i udawaniu miłości. Bo ani ja ani on nic do siebie nie czuliśmy oprócz pociągu seksualnego.

Najprawdopodobniej spotkane przeze mnie alfy tylko pogłębiły moje poglądy i stosunek do nich wilka. Już na samym początku naszego poznania miał on jakiś problem do nich. Na samym początku nie zgadzałem się z nim, dopiero w czasie czwartej klasy przejrzałem na oczy i zacząłem wierzyć i popierać go w tym. Może i to wygląda na jakąś manipulację czy coś, ale tak nie jest. Obydwoje chcemy być szczęśliwi. To wszystko.

-O czym tak myślisz?- Usłyszałem głos i rękę na moim policzku. - Możesz mi wszystko powiedzieć.

- O niczym, wszytko w porządku.- Odpowiedziałem i strzepnąłem jego dłoń z mojego ciała. Wstawałem i udałem się do kuchni zrobić sobie herbatę.- Jest późno, idź spać. Oczywiście śpisz na kanapie.

- Jesteś okropny.- Warknął mężczyzna na kanapie.- Nie dość, że zniszczyłeś romantyczny nastrój to do tego robisz mi zakaz odpoczynku. Przecież mam prawo spać ze swoim chłopakiem w jednym łóżku, prawda?

- Nie jesteśmy razem.- Westchnąłem.- A poza tym mam jutro do pracy, a nie chcę się z tobą rano użerać więcej niż to potrzebne.

Mruczął coś jeszcze po nosem co mnie mało interesowało. Zalałem kubek z torebeczką wrzątkiem i patrzyłem jak zielonożółte smugi mieszają się z wodą i ją zabarwiają. Po tym zakręciłem łyżeczką i podniosłem naczynie do ust. Nagle poczułem ręce na moich biodrach i ciężar na lewym ramieniu. Nawet nie musiałem się obracać aby sprawdzić kto to był, bo to chyba oczywiste. Dlatego kretyn dostał łokciem w żebra ode mnie w prezencie. Słychać było cichy syk. Ale ani nie odsunął się ani nie przycisnął mnie mocniej do siebie. Po chwili poczułem ciepły oddech na szyi, a później usta lekko je muskające. Próbowałem to ignorować co mnie mi nie najgorzej wychodziło. Na razie nie robi mi malinek czy jakiś śladów. Przeliczyłem się, bo wkrótce potem przyssał się do mojej skóry. Odepchnąłem go od siebie, wcześniej odkładając pusty kubek i poszedłem do łazienki do lustra.

Zszyć ranę a/b/oजहाँ कहानियाँ रहती हैं। अभी खोजें