Rozdział 14: Damn The Dark, Damn The Light

623 67 6
                                    




Snape wrócił, ściskając trzy drinki.

– Nie wiedziałem, co lubisz – powiedział. - Przyniosłem trzy różne rodzaje.

Wyglądał na zakłopotanego; co całkowicie kłóciło się z jego aparycją a szczególnie szatami, które miał na sobie. W odczuciu Hermiony emanowały kontrolującym się, wymagającym profesorem, pod skrzydłami którego studiowała.

Bardziej lubiła niezręcznego nastoletniego Snape'a. Chociaż nigdy tak naprawdę nie znała go jako dorosłego. Może więc niewiele się zmienił. Po prostu nigdy nie widziała tej jego części.

Zastanawiała się, czy dorosły Snape kiedykolwiek się zarumienił. Nie mogła sobie tego wyobrazić. Po pierwsze, musiałby mieć w żyłach krew, a nie lód. Po drugie, wymagałby ludzkich emocji. Oba te deficyty musiały wykluczyć to jako możliwość. Na pewno.

Ale nie pan Snape. Łatwo się zarumienił.

– Dobry plan – powiedziała Hermiona. - Jeden dla mnie, jeden dla ciebie i jeden zapasowy...

- Dla mnie - zamruczał Lucjusz przy jej uchu.

Dopiero lata treningu powstrzymały Hermionę przed strasznym zaskoczeniem i głośnymi przekleństwami. Zamaskowała to całą swoją reakcją, z wyjątkiem zaskoczonego mikromrugnięcia. Lucjusz sięgnął i wziął drugą szklankę od Snape'a, który spojrzał lekko, po czym wyraz twarzy niemal natychmiast zniknął do neutralnej maski. Następnie popijał drinka w całkowicie niezmącony sposób.

Hermiona pomyślała, że ​​prawdopodobnie powinna być pod ogromnym wrażeniem jego zdolności do regulowania emocji, tak jak widziała na meczu quidditcha. Ale to tylko sprawiło, że poczuła się smutna. Aby być tak skutecznym, musiał to robić od bardzo dawna. I nic w tej myśli nie miało pozytywnego zabarwienia.

- Miałem nadzieję, że będziemy mogli przeprowadzić prawdziwą rozmowę – powiedział Lucjusz. – Nie mieliśmy szansy przy naszym poprzednim spotkaniu.

- Od tamtej pory pielęgnuję druzgocące rozczarowanie – odpowiedziała mu sucho.

Prawa brew Lucjusza uniosła się lekko. Pociągnął łyk swojego drinka. - Cóż, na szczęście jestem tutaj, aby ci z tym pomóc – powiedział.

- Właściwie, hm - zaczął Snape. Hermiona i Lucjusz zwrócili na niego uwagę. - Profesor Granger i ja prowadzimy dyskusję – zakończył dzielnie.

- A później możesz poprowadzić jeszcze jedną - powiedział Lucjusz. - Dlaczego nie pójdziesz na spotkanie towarzyskie ze znajomymi?

Snape otworzył usta i Hermiona była pewna, że ​​miał zamiar złożyć kolejne twierdzenie w ich rozmowie.

– Poza tym – dodał Lucjusz. – Równie dobrze możesz pochwalić się szatą, którą ci kupiłem. Właściwie jestem z niej całkiem zadowolony.

Hermiona prawie widziała, jak fala umartwienia napływa na Snape'a w jego fizycznej reakcji. Natychmiast spuścił powietrze. Jego ramiona opadły, podobnie jak głowa.

Pieprzyć Malfoya, to kutas, pomyślała. Tak naprawdę wcale nie chciała z nim rozmawiać, ale zastanawiała się też, czy miałby jakieś informacje na pojawienie się wiadomych czarodziejów. Wydawał się być człowiekiem, który lubi wiedzieć różne rzeczy. Więc rozmowa z nim była potencjalnie przydatna.

— A może znajdę cię po rozmowie z panem Malfoyem? - powiedziała miekko w stronę chłopaka. - Nadal musimy omówić organizację naszych niedzielnych sesji.

Severus spojrzał na nią i skinął głową. Rzucił między nimi zatroskane spojrzenie, zanim wszedł w tłum. Spojrzał na nich dwukrotnie.

– Młody Severus z pewnością cię polubił – skomentował Lucjusz.

HGSS Zmienność niezmiennego czasu (polski przekład) Where stories live. Discover now