Rozdział 12: I'm Just A Little Bit Afraid Of You

Začít od začátku
                                    

– Doskonale – powiedziała.

— A ty Peter? - skierowała pytanie do mniejszego chłopca.

- Ja? Och. Tak. W porządku — powiedział z roztargnieniem. Jego wzrok był utkwiony przed nimi i Hermiona zastanawiała się, co go zainteresowało.

Spojrzała przed siebie na Minerwę przesłuchiwaną przez bardzo podekscytowaną Lily. Hermiona wiedziała dokładnie, w którym momencie nastolatka wspomniała, że ​​to ona zasugerowała, by porozmawiała ze swoją opiekunką domu, gdyż Minerwa rzuciła jej krzywe spojrzenie przez ramię. Hermiona wysłała jej nieme, niewinne „Kto? Ja?" Ha!

Kilka kroków przed Hermioną, idąc z Mulciberem (który był łatwiejszy do zapamiętania niż Ophiuchus), Jovan i Evan byli ze Snape'em. Inny chłopiec, Barnaby Wilkes, rozmawiał z ożywieniem z innymi. Hermiona nie widziała wcześniej Snape'a w grupie i obserwowała go ukradkiem. Przynajmniej było mniej prawdopodobne, że zostanie zaatakowany, jeśli będzie z czterema innymi chłopcami. Nawet dwaj czarodzieje z Ósemki wzdrygaliby się przed perspektywą przypadkowego zabicia jednego z potężniejszych i bardziej oddanych zwolenników ich ukochanego Voldemorta, nawet w pogoni za Snape'em.

Ten miał teraz na sobie starą kurtkę... (skórzaną!), czarne dżinsy i buty oraz szalik Slytherinu zatknięty za kołnierz. Lekko pokręciła głową. Nigdy nie wyobrażałaby go sobie w czymś tak swobodnym. Myślała, że ​​nawet w tym czasie opasałby się surdutem. Nie mogła nawet sobie wyobrazić palpitacji serca, jakie miałby dorosły Snape, gdyby został zmuszony do noszenia stroju, który nie miał czterystu tysięcy guzików i nie wyglądał, jakby wyszedł z regencji... niczym z filmu o wampirach z epoki...

Kiedy dotarli do wioski, Minerwa przedstawiła swoje instrukcje dotyczące miejsc spotkań i terminów. Wszystkie nastolatki udawały, że słuchają. Podobnie jak Hermiona. Po tym uczniowie zaczęli się rozpraszać w małych, szczęśliwych grupkach.

Hermiona pożegnała się z Minerwą i obiecała spotkać się później i rozpocząć własną misję stróżowania. Wędrowała po brukowanych uliczkach, schylając się w zaułki i ustawiając mini wersje swojego zaklęcia rozpoznawania twarzy. To był przyjemny sposób na spędzenie popołudnia. Powrót do pracy, w której była naprawdę dobra, był bardzo satysfakcjonujący. W przeciwieństwie do nauczania, w którym była... no cóż... gówniana.

Jej ostatnim przystankiem były Trzy Miotły. Zamierzała wsadzić tam ostatnie małe zaklęcie, a potem dogonić Minerwę w The Hogshead. Pub wyglądał tak samo, jak zapamiętała, a gdy weszła do środka, Rosmerta przywitała ją szerokim uśmiechem. W tym czasie była w obecnym wieku Hermiony.

W porządku.

Hermiona od razu obiecała lepiej jeść, ćwiczyć i próbować zrobić coś z włosami.

- Czy chciałabyś coś do picia? – spytała bogini w ludzkiej postaci za barem, która również przeszła obok Rosmerty, gdy raczyła wejść w interakcję ze śmiertelnikami.

– Za chwilę coś zamówię. Po prostu myślę, że coś tu upuściłam! - Hermiona zawołała i pochyliła się nad stołem w rogu pubu. Znajdował się w najbardziej zacienionej części pubu i zapewniał najwięcej prywatności. Jej czarodziejów przyciągnie to, jeśli z jakiegoś powodu przyjdą do budynku. Przycisnęła zaklęcie rozpoznawania twarzy do ściany i rzuciła zaklęcie podsłuchowe, które mogłaby zdalnie uruchomić, gdyby zaklęcie ją zaalarmowało.

Cholera, była dobra.

Czując się bardzo zadowolona ze swojej pracy, postanowiła udać się do łazienki, aby sprawdzić swój urok podsłuchiwania. Czuła się mile zadowolona z siebie, kiedy pchnęła ozdobne drzwi.

HGSS Zmienność niezmiennego czasu (polski przekład) Kde žijí příběhy. Začni objevovat