11. Arizona

2.8K 72 11
                                    

Minęło około 5 minut. Nadal siedziałam, a z każdą sekundą zbierało mi się na płacz coraz bardziej. Przez łzy zbierające się w moich oczach, coraz trudniej było mi widzieć. Usłyszałam otwieranie drzwi. Miałam sięgnąć po szlafrok i wyjść sprawdzić kto to, jednak głos który rozległ się po pomieszczeniu mnie uprzedził:

- Hailee, gdzie jesteś do cholery?!

To był Giovanni. Był bardzo zły. Swój wzrok mimo wszystko pozostawiłam na ścianie. Nie mogłam się odezwać, bo mój głos był całkowicie załamany. Zresztą czarnowłosy szybko mnie znalazł. Trzasnął drzwiami od łazienki i wszedł do środka. Usiadł z tyłu na krawędzi wanny, za moimi plecami.

- Czemu nie odbierałaś telefonu? - Warknął.

Nie odpowiedziałam. Po jednym z moich polików pociekła już łza. Usta zacisnęłam jak najmocniej mogłam, aby Gio nie usłyszał jak łkam. Nie ukryje tego przed nim i jestem tego świadoma. Nie mam jednak odwagi, znowu posądzi mnie o zdradę, a to już jest męczące.

- Odpowiedz mi do cholery! - ryknął gwałtownie wstając.

Drgnęłam co czarnowłosy szybko zauważył. Klęknął na podłodze i delikatnie złapał mnie za brodę.

- Gio proszę. - załkałam, po czym odwróciłam głowę w przeciwną stronę.

- Tesoro, spójrz na mnie w tej chwili. - powiedział całkiem poważnym tonem. - Inaczej będę musiał cię do tego zmusić.

Spojrzałam na niego i czekałam na reakcję. Nie doczekałam się jednak żadnej. Patrzył na mnie totalnie bez emocji. Nie wytrzymałam i wybuchłam płaczem. Mężczyzna wtulił mnie w siebie i pocałował w czoło.

- Co się stało malutka? - szepnął.

- Nie chcę o tym rozmawiać Giovanni... - szepnęłam uspokajając się powoli.

- Musisz mi powiedzieć - rzekł. - chce wiedzieć jak mogę zapobiec tym łzom.

Uniosłam twarz do góry i spojrzałam na zatroskany wzrok mężczyzny. W tym momencie wiedziałam, że ten dobry Giovanni gdzieś tam jeszcze jest.

- Powiedz mi co się stało bo zwariuję. - Odrzekł.

Wzięłam głęboki wdech i wstałam z wanny. Usiadłam na jej krawędzi pokazując Gio swoje udo. Unikałam kontaktu wzrokowego.

- Malutka. - Odparł. - Kto ci to zrobił?

- Giovanni nie zmuszaj mnie do tego. - szepnęłam.

Mężczyzna podniósł się powoli z podłogi i westchnął. Pogłaskał mnie po poliku i podał mi szlafrok. Za nim zdążyłam go założyć, mężczyzna wyszedł. Wzięłam głęboki wdech. Spuściłam wodę z wanny i ruszyłam do głównego pokoju. Tam czekał już na mnie stojąc przy stole. Usiadłam na krzesełku obok i spojrzałam niepewnie na szarookiego. Ten jednak zmusił mnie do opowiedzenia, co się stało. Szczegółowo objaśniłam mu sytuację z tym mężczyzną w windzie. Widziałam też jak Gio zaciskał dłoń w pięść, raz jedną, potem drugą. Zaraz po tym mężczyzna zaczął telefonować do swoich ludzi. Ja natomiast narzuciłam na siebie koc i usiadłam wygodnie na łóżku, opierając się o ścianę. Byłam już taka zmęczona tym dniem. Bałam się tylko, że nie dam rady zasnąć bez koszmarów. Wydaje się to prawie niemożliwe.

- Tesoro - szepnął dosiadając się do mnie - tak bardzo cię przepraszam za wcześniej.

- Giovanni, będę szczera. - Rzekłam patrząc w podłogę. - Twoje zachowanie jest męczące. Raz jesteś miły, kochający, a następnym razem jesteś oziębły i oschły.

- Będę próbował zdobyć twoje przebaczenie. - Mruknął kładąc swoją dłoń na moim ramieniu. - Tym razem już ostatecznie. Per sempre.

Uniosłam na niego wzrok. Na jego ustach wymalował się delikatny uśmiech.

- Per sempre. - Szepnęłam.

Sempre Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz