10. Arizona

2.8K 73 3
                                    

Reiko wybaczyła mi wszystko. Zrozumiała mnie i moją historię. Nie opowiedziałam jej jednak mojego pierwszego spotkania z Giovannim. Było niezbyt ciekawe i miłe. Wolałam utrzymać to narazie jako sekret. Po rozmowie z kobietą podprowadziłam ją pod hotel. Stał tam oburzony Gio i uśmiechnięty Jamie. Przytuliłam ją i poczekałam, aż wejdzie do środka. Ja natomiast ruszyłam do mężczyzn.

- Kim jest ta piękność? - spytał Jamie.

- Reiko? - zadałam pytanie.

Zaśmiałam się na to jak na polikach blondyna pojawiły się rumieńce. Pasowaliby do siebie idealnie.

- Mogę do niej numer? - spytał zamarzony.

- Nie czas na to teraz. - Warknął Giovanni. - Hailee do samochodu.

Przekręciłam oczami i ruszyłam do pojazdu, tak jak kazał Gio. Znowu jest wściekły. Zajęłam miejsce pasażera. Minęła ledwie chwila a czarnowłosy dołączył do mnie. Odpalił samochód i ruszył.

- Kupiłaś coś? - spytał zirytowany.

- Tak. - Mruknęłam. - Stało się coś?

- Stało. - Warknął ponownie i zacisnął dłonie na kierownicy.

Spojrzałam na niego zdziwiona. Zastanawiałam się, co zrobiłam teraz źle. Może chodzi mu o wydatki na kreację? Poczułam się trochę niekomfortowo. Mężczyzna nie zwracał na mnie uwagi, jak robił to wcześniej.

- Gio, jeżeli chodzi ci o pieniądze za tą suknię... - zaczęłam mówić, lecz czarnowłosy mnie szybko uciszył.

- Pieniądze to mój najmniejszy problem na chwilę obecną.

- Mogę ci jakoś pomóc? - zadałam pytanie, na co mężczyzna prychnął.

Pokręcił głowę i rozkazał, że mam grzecznie wrócić do pokoju. Wysiadłam pod hotelem i patrzyłam jak Giovanni odjeżdża. Westchnęłam i weszłam do budynku. Jak zwykle roiło się tu od bogatych ludzi. Podeszłam do recepcji by zameldować swój powrót. Następnie ruszyłam w stronę windy. Miałam wcisnąć guzik, kiedy zauważyłam, że nie jestem sama. Odwróciłam się, by zobaczyć niewiele wyższego mężczyznę ode mnie. Był umięśniony, a jego ciało opinały skromne ciemne ubrania. Wyglądał na około 30 lat. Miał lekki zarost. Uśmiechnęłam się delikatnie do niego i spytałam na które piętro. Szatyn poprosił o najwyższe piętro. Byłam lekko zdziwiona. Wybrałam jednak piętro na które ja miałam dotrzeć i stałam cierpliwie czekając. Kiedy byliśmy prawie na trzecim piętrze miałam wyjść, jednak mężczyzna podszedł i nacisnął guzik awaryjny, a dokładniej i prościej mówiąc, zablokował nas. Spojrzałam na niego trochę wkurwiona. Wyciągnęłam rękę by cokolwiek zdziałać, aby nie musieć z nim tkwić w tej zasranej windzie. Mężczyzna miał inne plany i pchnął mnie o ścianę windy napierając na mnie swoim ciałem.

- Co kurwa robisz? - krzyknęłam.

- Pociągasz mnie mała - wsadził jedną ze swoich dłoni pod moją sukienkę, po czym zacisnął ją na moim udzie. - Odkąd cię tu zobaczyłem, to wiedziałem, że muszę cię skosztować.

Wyciągnęłam ręce i odepchnęłam go z całej siły. Kiedy mężczyzna upadł na posadzkę uderzyłam go z liścia w twarz. Podbiegłam do windy i odblokowałam ją. Wybiegłam zapłakana prosto do swojego pokoju. Zamknęłam je na zamek i opadłam na podłogę. Miałam zapewne rozmazany makijaż i wyglądałam okropnie. Poszłam do łazienki i napuściłam sobie ciepłej wody w wannie. Wyciągnęłam płatki i zmyłam makijaż. Włosy upiełam w niestarannego koka i zrzuciłam sukienkę. Spojrzałam na swoje udo, na którym był czerwony ślad. Dolałam sobie do wody żelu o zapachu waniliowym. Weszłam bezsilnie i siedziałam, starając się zrelaksować. Przymknęłam oczy i starałam się wymazać ze swojej pamięci jego twarz. Czego mogłam się spodziewać. Przecież sukienka nie była taka krótka. Sięgała mi kolan. Usłyszałam dzwonienie telefonu. Nie chciałam jednak po niego iść. Nie miała ochoty na rozmowy.

Sempre Where stories live. Discover now