27. Aleksandria

2K 64 4
                                    

Weszłam do pokoju pospiesznie, rzucając szpilki w progu. Zastałam ciszę. Na stole leżało już zimne jedzenie, obok którego znajdowały się czerwone róże. Poczułam się winna. Położyłam torebkę na sofie i zaczęłam szukać mężczyzny. Znalazłam go w łazience. Spokojnie leżał tyłem do mnie w wannie z kieliszkiem szampana. Na podłodze leżała butelka. Poczułam zapach papierosów unoszący się w powietrzu. Podeszłam i padłam na posadzkę, objęłam go dłońmi. Powoli zaczęłam przejeżdżać nimi po klacie mężczyzny. On jednak nie reagował.

- Gio - szepnęłam. - Przepraszam.

Nadal nic. Złożyłam delikatny pocałunek na głowie czarnowłosego. Ponownie nie zareagował. Byłam zdesperowana jego uwagi. Było mi głupio, że Giovanni starał się na nic.

- Amore mio - jęknęłam zdesperowana. - nie ignoruj mnie.

Mężczyzna odłożył kieliszek na próg wanny i odezwał się:

- Gdzie byłaś?

- W szpitalu. - mówiłam ciszej. - Tarik chciał się spotkać, by porozmawiać o stanie mojej matki.

Wtedy mężczyzna rzucił z całej siły o posadzkę biżuterię, którą trzymał w dłoni. Kiedy upadła szybko ją podniosłam. Pierścionek. Kurwa.

- Tarik - mruknął. - Powiedz mi, czyją jesteś żoną?

- Twoją. - odparłam wtulając się w niego.

- Tak długo rozmawialiście o Azizie? - warknął dolewając sobie szampana.

- Nie - szepnęłam.

Mężczyzna ścisnął dłoń mocno na kieliszku. Bałam się, że pęknie i czarnowłosy będzie pokaleczony. Zaczęłam całować go po szyi. Jednak znowu zaczął mnie ignorować.

- Kurwa Gio! - krzyknęłam. - Spójrz na mnie. Jestem tylko twoja.

- Ale byłaś z Tarikiem. - powiedział oschle. - przecież on jest w tobie zakochany.

- Przekonałam się o tym. - odpowiedziałam. - Błagam cię Gio, już nigdy się z nim nie zobaczę.

Był na mnie wściekły. Ja mimo wszystko cały czas trzymałam go. Byłam wdzięczna, że nie kazał mi go puścić. Pragnęłam jego bliskości.

- Kocham cię. - powiedziałam.

- Powtórz to - odezwał się odkładając kieliszek.

- Kocham cię Gio - zanim zdążyłam to powiedzieć usta ciemnowłosego były już złączone z moimi.

Swoje dłonie umieścił na moich i zaczął zjeżdżać nimi na swój sześciopak. Zarumieniłam się. Czarnowłosy zaprosił mnie do siebie. Szybko pozbyłam się ubrań i znalazłam się na nim okrakiem.

- Hailee - powiedział. - załóż ten pierścionek.

Zrobiłam tak jak kazał. Założyłam piękny złoty, z białym brylantem pierścionek. Giovanni objął mnie i trzymał w swoich objęciach. Zaczęliśmy rozmawiać o Sycylii. Postanowiliśmy, że zostaniemy tu najdłużej do miesiąca. Giovanni jako szef Sycylijskiej Mafii ma swoje obowiązki. Poświęcił i tak dużo czasu dla mnie. Bycie blisko niego to dla mnie wszystko. Jego szare tęczówki dawały mi motylki w brzuchu. Mój kochany Gio. Czemu tak długo zwlekałam z miłością do niego. Wiem, że mężczyzna się nie zmieni. Nie chcę żeby się zmieniał. Chcę, żeby mnie kochał tak jak ja kocham go.

- Gio? - zadałam mu pytanie.

- Tak Tesoro? - mruknął.

- Przepraszam, że wcześniej cię nie słuchałam. - szepnęłam. - Tarik dobierał się do mnie.

- Mam złożyć mu wizytę? - zapytał mężczyzna.

Pokręciłam przecząco głową w odpowiedzi. Wystarczy tych kłopotów. Egipt nie jest terytorium Giovanniego, lepiej, żeby nie zabijał tu nikogo. Zresztą nie potrzebujemy konfliktu z nimi. Gio ma swoich wrogów wyłącznie na północy kraju. Nie ingeruje w to. Mafia nie jest moją działką, ani specjalnością. Umiem strzelać, ale nie chcę tego wykorzystywać. Chcę pozostać od tego jak najdalej się da. Wiem, że szarooki uszanuje to.

Sempre حيث تعيش القصص. اكتشف الآن