25

1.1K 14 0
                                    

Luke 

Ta Czarnula nie odzywa się od kilku dni, a przez ten czas ja chodzę zdenerwowany. Skoro dziewczyna się nie odzywa to coś jest nie tak. Nie dzwoni, nie pisze, nie jest upierdliwa. Zdecydowanie coś jest nie tak, a sam nie mogę do niej zadzwonić czy napisać, bo boje się, że zareaguje tak jak ostatnio. Kuźwa muszę się dowiedzieć co jest grane, boje się o nią. Tym bardziej boje się jej stracić. Dopóki moje ciało nie zaznało jej dotyku, a nos nie poczuł jej perfum - nie byłem w stanie zdefiniować jak się czuje człowiek, który się odpowiedzialny za drugą osobę. Teraz już wiem. A tą osobą jest Jane. 


-Co jest kurwa? - patrze z niedowierzaniem na parę w sypialni

-Luke.. To nie tak.., daj mi to wytłumaczyć 

-Ale tu kurwa nie ma czego tłumaczyć! - wrzeszcze zdenerwowany - To ja się tu dławie wasnymi myślami, a ty się pieprzysz z tym czymś 

-Ej, nie pozwalaj sobie na zbyt wiele - broni się brunet

-Zamknij się kurwa! Nie z tobą rozmawiam, - rzuciłem mordercze spojrzenie chłopakowi - A ty, ty.. zawiodłem się. Byłem w stanie ci oddać moje serce, oddać życie za ciebie, tak jak obiecałem, a ty.. - nie dokończyłem zdania, zacisnąłem szczękę i wyszedłem z mieszkania


Jane

Ranek po nocy z Albertem jest cudowny. Jednak w głowie teraz, jak i w nocy, mam szarookiego. Korci mnie by napisać do Lucasa, żeby przeprosić za to jak się zachowałam. Ale z drugiej strony, czy mam za co przepraszać? No właśnie, nie będę się oddawać w ręce kogoś kto specjalizuje się w morderstwach. Skoro zdecydowałam się odegrać na tym dupku to muszę w to brnąć. 

-Dzień dobry piękna - usłyszałam kolejnego poranka te trzy słowa od niebieskookiego 

-Dzień dobry przystojniaku - odpowiadam z uśmiechem

-Wyspałaś się? - podał mi kubek kawy z mlekiem 

-Mhm - pokiwałam głową na tak, jednak to wszystko zdawało się sztuczne

-To się cieszę - dał mi buziaka w policzek, jednak ten całus nie był miękkości malinowych ust

Następny poranek, i kilka kolejnych, to tylko udręka dla moich  myśli; chodzą ciągle do Króla Ulicy, tego cholernie przystojnego, aroganckiego i niepotrafiącego się przyznać do winy dupka, a jednak coś mnie do niego ciągnie. Mimo tego mam wątpliwości, czy wybrać Króla Ulicy, czy gentelmana Alberta. Jednak stwierdzam, że nie chce tych zachodzić w głowę. Liczę na to, że los mi wskaże tego właściwego.


-Jane? - rozlega się pukanie do drzwi, które przerwało niedoszły pocałunek między mną a Bertem. - Jane, jesteś tam? - po raz kolejny szarooki puka do drzwi 

-Luke? - pytam w myślach sama siebie 

-Jane to nie jest śmieszne, jesteś tam? Martwię się - dodał po chwili - nie odzywasz się, nie piszesz 

-Skąd on wie gdzie mieszkasz? - pyta już lekko podirytowany Albert

-To dość długa historia - uśmiechnęłam się niezręcznie

-Jane, wchodzę - powiedział już zdenerwowany, chwycił za klamkę, która uchyliła drzwi, słychać zbliżające się kroki w stronę sypialni. - Gdzie jesteś? - nie odpowiedziałam, nie zdążyłam. Niebieskooki połączył nasze usta sekundę przed tym jak szarooki 

-Co jest kurwa? - patrzy z wielkim zdziwieniem

-Luke.. To nie tak.., daj mi to wytłumaczyć - oderwałam się od bruneta i wstałam do szarookiego

-Ale tu kurwa nie ma czego tłumaczyć! - wrzeszczy zdenerwowany, kładzie dłoń na głowie i robi kilka kroków tworząc kółko - To ja się tu dławię własnymi myślami, a ty się pieprzysz z tym czymś?! - wykrzykuje wskazując na Alberta

-Ej, nie pozwalaj sobie na zbyt wiele - broni się Bert

-Zamknij się kurwa! Nie z tobą rozmawiam, - rzucił mordercze spojrzenie chłopakowi - A ty, ty.. zawiodłem się. Byłem w stanie ci oddać moje serce, oddać życie za ciebie, tak jak obiecałem, a ty.. - przysięgam, że słyszałam dźwięk łamanego serca. Jego serce pękło, a moje na sekundę stanęło. Pojedyncza łza spłynęła po moim policzku i już wiem, że go straciłam. Los mi pokazał który mężczyzna nie jest dla mnie odpowiedni. A ten, który nim jest wyszedł trzaskając drzwiami.

-Dobrze, że sobie poszedł - mruknął brunet pod nosem 

-Słucham? - popatrzyłam na niego ze łzami w oczach. - Wyjdź - powiedziałam stanowczo

-Dlaczego? - popatrzył na mnie pytająco

-Chcesz wiedzieć? Prosze bardzo. Wszystko to co się tu wydarzyło było iluzją. Nabrałam cię. Te kilka wspólnych nocy były na prawdę cudowne. Jednak za każdym razem wyobrażałam sobie Lucasa na twoim miejscu. Mimo tego, że jest raniącym dupkiem to.. to coś do niego czuje. Czuje się przy nim dziwnie bezpieczna, przy mnie staje się bezbronny. Chociaż interakcje z nim nie kończyły się dobrze i nie było ich za wiele to i tak.. Coś mnie do niego ciągnie Albert. A tego czegoś nie czuje przy tobie.. 

-Czyli chcesz mi powiedzieć, że to wszystko co przeżyliśmy było na niby? 

-Nie wszystko.. ale tak - dodałam po dłuższej chwili i spuściłam wzrok na podłogę 

-Nie spodziewałem się tego po tobie - przy końcówce załamał mu się głos. - Masz rację, lepiej będzie jak wyjdę - wziął swoje rzeczy i wyszedł bez pożegnania.


Miłość gangstera nie jest łatwa, zwłaszcza gdy Luke przyjmuje główną postać. Los mi powiedział kto jest dla mnie najlepszy, pokazał mi również jaką cenę muszę zapłacić. Złamałam serce komuś kto mi je oddał, komuś kto był w stanie oddać za mnie życie. Czas leczy rany, być może i jego wyleczy. A skoro los pokazał mi, że to właśnie Lucas jest tym jedynym to za parę lat nas znów połączy. Wierzę w to. 


Miłość GangsteraWhere stories live. Discover now