13

1K 18 0
                                    

Jane 

Dlaczego ci ludzie się dobrze bawią? Inaczej, czy ci ludzie mają świadomość, że imprezują w domu mordercy? Na prawdę nikt tego nie widzi? Lub po prostu nie wie. 

Chyba popadam w paranoję. Ale jak mam nie popadać skoro byłam świadkiem morderstwa z zimną krwią, a teraz ten morderca zaprasza mnie do swojego domu? Pewnie planuje morderstwo na mnie. W książkach tak zawsze było. Jeśli ktoś był świadkiem lub ocalającym zakładnikiem to i tak kończył martwy. "Nie możemy ryzykować, że się wygadasz. Muszę cię zabić by ta tajemnica nie ujrzała światła dziennego. Żegnaj .." Dlaczego ja zawsze muszę się wpakować w największe gówno? I to w najgorszym momencie? 

Muszę się przewietrzyć. Gdzie jest taras, ogród czy cokolwiek na zewnątrz? 

-Nie sądziłem, że palisz - czułam na sobie czyjś wzrok, ale myślałam, że to tylko moja paranoja. Jednak nie. Muszę zacząć ufać swoim instynktom. 

-A ja nie sądziłam, że będziesz mnie obserwował - odwróciłam się przodem do Króla Ulicy

-Myślałem, że jesteś grzeczną dziewczynką - jego lewy kącik minimalnie uniósł się ku górze. Lucas zaczął się do mnie powoli zbliżać, a każdy jego krok w przód powodował jeden mój krok w tył. Zaczęła mnie ogarniać panika.

-A ja nie sądziłam, że jesteś mor.. umiesz zabijać z zimną krwią - nie przeszło mi to określenie przez gardło. Dlaczego? Przecież to idealny opis.

-dyskretnie się rozejrzał czy nikt nie słyszał tego co powiedziałam - Tego mnie uczyli na studiach. Nie wiem czy wiesz, ale w weterynarii czasami trzeba poświęcić jedno życie dla dobra ogółu. Musisz to zrobić raz, a porządnie. By zaoszczędzić sobie wyrzutów sumienia oraz bólu temu biednemu zwierzęciu

-Biednemu zwierzęciu?  - mocno się zaciągnęłam papierosem. - Ja wyznaje zasadę, że każde wyjście jest lepsze od śmierci. Zwłaszcza z zimną krwią - spiorunowałam go wzrokiem, chociaż w duchu jestem spanikowana. 

-Jane, posłuchaj - stanął przede mną. Musiałam podnieść głowę do góry by utrzymać kontakt wzrokowy. A te szare oczy znów przeszyły mnie na wylot. 

-Nie, to ty posłuchaj - położyłam rękę na jego torsie, po czym wyprostowałam łokieć co oddaliło go ode mnie. - Nie mam pojęcia co ty ode mnie chcesz, ani po co mnie tu zaprosiłeś. Jeśli chcesz sobie zabijać jakieś zwierzęta i wmawiać sobie, że to dla dobra ogółu to proszę bardzo. Ale mnie do tego nie mieszaj - ruszyłam do środka

-Jane, kurwa - złapał mnie za rękę. Morderca mnie dotknął. Mam teraz krew na rękach. 

-Tak o mnie myślisz? - odwróciłam się. - Dobrze wiedzieć. Nie chce z tobą rozmawiać. Przerażasz mnie - zaszkliły mi się oczy, a przed nimi scena, gdy kula trafiła
mężczyznę. - Więc uszanuj to i daj mi spokój - przygasiłam żarzącego się papierosa na dłoni bruneta na co cicho syknął z bólu i wyrwał moją dłoń z uścisku. Odwróciłam się na pięcie i wróciłam do środka. 

Gdzie jest Zaya? 

Lucas 

Obserwuje tą czarnule cały czas. Nie wygląda na zadowoloną. Okej, nie dziwię się, ale mogłaby się chociaż upić i udawać, że nic się nie wydarzyło. Lub mogłaby sięgnąć po alkohol żeby o tym zapomnieć. Chociaż lepiej, że tego nie zrobiła. Jeszcze by się komuś wygadała. Może ktoś by uznał, że za dużo wypiła i gada głupoty? W takim razie ludzie nie bez powodu mówią, że słowa pijanych to myśli trzeźwych. Przynajmniej łatwiej mi ją będzie przypilnować. 

-Jak z dziewczyną? - zapytał Michael

-Dobrze i źle - westchnąłem.

-Co masz na myśli? - stanął przodem do mnie i popił Whisky

-Dobrze ze względu na to, że tu jest i mam ją na oku. Źle ze względu na to, że nie bawi się dobrze co znaczy, że przeżywa to co widziała - biorę duży łyk bursztynowego alkoholu

-A dziwisz jej się? Poza tym, pamiętasz swoje pierwsze morderstwo? - zaśmiał się 

-Nie przypominaj mi nawet - lekko się uśmiechnąłem. - Później z tej okazji wytatuowałem sobie nóż z róż - zerknąłem na przed ramię.

-Wyobraź sobie, że ona przeżywa to dwa razy bardziej niż ty. Pogadaj z nią 

-Myślisz, że to coś pomoże? - zerkam na niego z lekką niepewnością. 

-No jeśli źle to rozegrasz to pogorszysz sprawę. A znając ciebie tak się właśnie stanie. Jeśli chcesz ja mogę z nią pogadać - zaproponował 

-Nie - zabrzmiało zbyt stanowczo niż zamierzałem 

-Okej, spokojnie stary. Ta panienka już jest zarezerwowana dla ciebie - poklepał mnie po ramieniu i poszedł do reszty chłopaków. 

Mike ma rację. Powinienem z nią pogadać. Tylko są dwa pytania: "jak?" oraz "gdzie ona jest?"


-Nie sądziłem, że palisz - przypisałbym jej bardziej rolę good girl 

-A ja nie sądziłam, że będziesz mnie obserwował - co? jak ona to.. Kurwa. Musze poćwiczyć nad mniej namacalnym wzrokiem 

-Myślałem, że jesteś grzeczną dziewczynką - bo na prawdę tak myślę. Na widok jej w aureoli i białej sukni lekko się uśmiechnąłem. Zabawnie by wyglądała. 

-A ja nie sądziłam, że jesteś mor.. umiesz zabijać z zimną krwią - czy ona chciała mnie nazwać mordercą? Nie patafianie, chciała cię nazwać dobroczyńcą. Jasne, że mordercą. Mam tylko nadzieję, że nikt tego nie słyszał. - Tego mnie uczyli na studiach. Nie wiem czy wiesz, ale w weterynarii czasami trzeba poświęcić jedno życie dla dobra ogółu. Musisz to zrobić raz, a porządnie. By zaoszczędzić sobie wyrzutów sumienia oraz bólu temu biednemu
zwierzęciu - zajebista kurwa wymówka. Brawo Lucas

-Biednemu zwierzęciu? - zaciągnęła się papierosem. - Ja wyznaje zasadę, że każde wyjście jest lepsze od śmierci. Zwłaszcza z zimną krwią - dobra, ja też to wyznaje, ale przecież jej tego nie wyznam. Musiałem jakoś się wybielić. Teraz w to muszę brnąć. 2:0 dla Jane

-Jane, posłuchaj - stanąłem przed nią. Musiała podnieść głowę do góry by utrzymać ze mną kontakt wzrokowy. Zeskanowałem jej twarz. Tą ładną, delikatną twarz, której oczy gdyby mogły to by mnie zabiły.

-Nie, to ty posłuchaj - położyła rękę na moim torsie, nie powiem, zaczynało się obiecująco. Jednak odsunęła mnie od siebie na odległość swojej ręki. - Nie mam pojęcia co ty ode mnie chcesz, ani po co mnie tu zaprosiłeś - o, a ja wiem. Muszę pilnować byś trzymała buźkę na kłódkę. Czy to będzie siłą czy po dobroci to już zależy od ciebie. - Jeśli chcesz sobie zabijać jakieś zwierzęta i wmawiać sobie, że to dla dobra ogółu to proszę bardzo. Ale mnie do tego nie mieszaj - wyminęła mnie.

-Jane, kurwa - złapałem ją za rękę modląc się by przystanęła. I tak się stało.

-Tak o mnie myślisz? - odwróciła się zirytowana. 3:0 dla czarnuli. - Dobrze wiedzieć. Nie chce z tobą rozmawiać. Przerażasz mnie. Więc uszanuj to i daj mi spokój - przygasiła żarzącego się papierosa na mojej dłoni. To kurwa bolało wiesz? Kolejny punkt dla tej dziewczyny. Jedno muszę jej przyznać, jest kurewsko pociągająca i ma dobrą gadkę. Nie odpuszczę jej sobie. 

Jane Harrison będzie moja. Czy to się jej podoba czy nie. 




Miłość GangsteraDonde viven las historias. Descúbrelo ahora