19

820 14 0
                                    

U chłopaków siedzę już kilka dni i muszę stwierdzić, że nie jest aż tak źle. Okazało się, że oprócz tego, że są dupkami to czasami potrafią zachować się jak gentelmani. Może nie potrafią świetnie gotować i przydałaby się sprzątaczka, jednak mimo to nie było tak źle. Cały czas próbują ustalić kto mnie napadł i dlaczego. Wszyscy się domyślamy jaki był tego powód, ale dlaczego celem byłam ja, a nie Lucas? Jednakże ta rola należy do Richarda. 


Po tygodniu waletowania u szanownych gentelmanów wracam do domu. Następny tydzień również zapowiada się obiecująco spokojnie. 


-Kto tak wali w drzwi? - pytam mocno zdziwiona siłą, z którą ktoś puka w moje drzwi. - Lucas? Matko, nic ci nie jest? - brunet wpadł na mnie po czym o własnych siłach stara się stanąć

-Zamknij drzwi i zakryj okna - mówi z trudem, a ja niewiele myśląc wykonuje polecenie chłopaka

-Co ci się stało? - pytam z lekkim przerażeniem i pomagam szarookiemu usiąść na krześle w kuchni. - Okropnie wyglądasz - powiedziałam zatroskanym głosem i schyliłam się po lód 

-Martwisz się - lekko uniósł jeden kącik ust - to słodkie

-Co? Ja wcale się nie martwię - powiedziałam oburzona i podałam chłopakowi lód owinięty szmatką

-To też jest słodkie - uśmiechnął się i oparł głowę o ścianę, a ja przewróciłam oczami.

-Masz rozcięty łuk brwiowy - powiedziałam nagle i podeszłam do bruneta, lekko przejechałam po świeżej ranie na co chłopak syknął z bólu. - Przepraszam - cofnęłam rękę i odgarnęłam jego włosy z czoła - Zdecydowanie będą potrzebne szwy 

-Nie ma mowy, żadnych igieł i nitek - obrócił szmatkę na drugą stronę i ponownie przyłożył zimny kawałek materiału i ponownie przyłożył do zasinionego miejsca.

-Lucas, masz rozcięcie na czole. Przynajmniej muszę je zdezynfekować by się nie wdało zakażenie - wyszłam po apteczkę - Chyba, że ci przykleję plasterek w jednorożce 

-Może być plasterek - mruknął pod nosem.

-wzięłam gazik i nachyliłam się nad szarookim - taki twardziel będzie nosił różowy
plasterek? - uśmiechnęłam się i przyłożyłam gazik do rany, na co brunet skrzywił się

-Mówisz, że jestem twardzielem? 

-I to jakim, tylko prawdziwi twardziele noszą różowe plasterki - przejechałam odkażoną szmatką po ranie na co chłopak złapał moje biodra i je ścisnął. A ja spanikowałam, jednak nic nie zrobiłam. Dalej opatrywałam ranę

-To ja poproszę dwa plasterki - ciągnął dalej 

-A gdzie drugi? - odsłoniłam czoło by móc je dalej odkazić

-Pod okiem - nie ściągnął dłoni z moich bioder. Lekko, ale stanowczo pociągnął je w dół tak, że siedziałam na Lucasie okrakiem. Przełknęłam ślinę i przyjrzałam się śliwie pod jego prawym okiem

-No dobrze, powinien zakryć tego okropnego siniora - lekko się uśmiechnęłam. - Potrzymaj - podniosłam jego grzywkę, którą chwile później sam przytrzymywał, i starannie przykleiłam jednorożce na różowym tle.

-To teraz biedne oczko - zrobił smutną minę, co wyglądało bardzo uroczo

-Za raz to biedne oczko będzie opatrzone - niewiele myśląc złożyłam krótki pocałunek na fioletowym, opuchniętym miejscu po czym na to miejsce przykleiłam jednorożce. Luce bardzo namacalnie się we mnie wpatrywał. - No co? - spytałam niczego nie świadoma 

-Zrób to jeszcze raz - powiedział po dłuższej ciszy

-To czyli co? - dopiero po dłuższych kilku sekundach dotarło do mnie co zrobiłam, ale zanim zdążyłam cokolwiek jeszcze powiedzieć to usta Lucasa przyległy do moich. Wzięłam głęboki oddech i położyłam ręce na ramionach szarookiego. 

-Czyli to - oderwał się ode mnie i popatrzył mi w oczy, a ja znowu poczułam jak mnie przeszywa

-A okej - zjechałam wzrokiem na jego usta, a on ponownie je złączył. Tym razem pocałunek był odwzajemniony.

Miłość GangsteraWhere stories live. Discover now