24

796 14 0
                                    

Richard 

-Halo, tu Ziemia do Alberta. Ma być za minutę, co znaczy, że ma jeszcze minutę. A to znaczy, że ma czas się jeszcze.. o kurwa 

Nagle czas stanął w miejscu, a świat przestał być ważny. Dudniąca muzyka ucichła i było słychać tylko bicie mojego serca i stukot jej obcasów. Wyglądała nieziemsko, idealnie, anielsko, jak grecka bogini. Jej długie brązowe włosy były zarzucone na plecy, które zdawały się wyglądać jak lejąca się mleczna czekolada. Jej sukienka idealnie się wpasowała do jej ciała. Podkreślała jej atuty i zakrywała to, co brunetka chciała ukryć. Jej zielone oczy błyszczały się niczym dwa malutkie szmaragdy. 

Nie wiem co to za uczucie, ale nie chce żeby odeszło. Chce żeby została, ona i ten moment. Pieprzyć wszystkie inne laski. Choć "pieprzyć" to nie jest najlepsze określenie. Zignoruje, oleje, zapomnę o wszystkich innych pustych lalkach, które wypełniałem by zapomnieć o pustce, która wypełnia mnie. Zostawię całą przeszłość dla czekolady i szmaragdu. 



-Hey, tu Rich - mówie za raz po tym jak zapukałem do nieswoich drzwi

-Słychać chrzęk otwieranego zamka - Rich.. - wydaje się zdenerwowana - co ty tu robisz?

-Przyjechałem w odwiedziny - lekko się uśmiecham. Ręce mi się pocą, a oddech zdaje się być ciężki jakby ktoś przywiązał ogromny kamień do mojej klatki piersiowej.

-Wiesz, to nie jest najlepszy moment - wychodzi na korytarz zamykając za sobą drzwi

-Przyszedłem nie w porę? - modlę się w duchu by zaprzeczyła i wpuściła mnie do środka. - Jak chcesz mogę przyjść kiedy indziej

-Nie o to chodzi - wzięła głęboki wdech - Richard, spotykam się z kimś - nie wygląda jakby to ją cieszyło. A to, że zwróciła się do mnie pełnym imieniem jeszcze bardziej mnie zaniepokoiło

-To gratuluje - zmuszam się do uśmiechu

-Dzięki - na jej twarzy pojawia się delikatny uśmiech. Ten sam, który widziałem tamtego wieczoru. Wiedziałem, że była szczęśliwa. Ze mną.

-A na herbatkę mogę liczyć? Opowiesz mi kto to jest, ile sie znacie i takie inne pierdoły, które się opowiada przyjaciołom 

-Skoro tak bardzo chcesz się dowiedzieć - otworzyła drzwi i gestem ręki zaprosiła mnie do środka mieszkania. Mijając ją czułem jak rośnie we mnie podniecenie i ekscytacja. Nigdy nie bawiłem się w kochanka. Może pora to zmienić? 

Kuchnię mają malutką. Dosłownie, mieści się tu kuchenka, lodówka, pare szafek, zlew i stolik. W dwie osoby jest tu już ciasno. Nawet gdyby to były bardzo szczupłe osoby. Zaya stoi przodem do kuchenki i przygotowuje kubki z herbatą. Ja za to chce się przecisnąć do okna. Jako urodzony gentelman przechodzę  przodem do dziewczyny, przez co ocieram się kroczem o jej tyłek. Muszę się mocno skupić by trzymać ręce przy sobie i nie wydobyć z siebie żadnego dźwięku. Ta brunetka działa na mnie niesamowicie. Przez ten krótki dotyk moje napalenie znacznie wzrasta. W jej towarzystwie nie umiem nie myśleć tylko o jednym. Jednak Zaya zdaje się nie być rozproszona moim przeciskaniem się. Po kilkunastu minutach odwraca się przodem do mnie i stawia na stole kubek parującej herbaty. 

Zaya 

-A więc? Co byś chciał wiedzieć na temat mojego partnera seksualnego? - dlaczego nazwałam tak Marcusa? Przecież przyznałam blondynowi, że się spotykamy. W sumie lekko go okłamałam, bo się nie spotykamy tylko ze sobą sypiamy. A to delikatna różnica

-Hm, jak ma na imię? Jak wygląda? Jak się wam razem żyje? - zerka na mnie spod kubka - I najważniejsze pytanie, czy zaspokaja twoje potrzeby? 

-Na imię ma Marcus. Jest wysoki i dość przystojny. Żyje nam się - zrobiłam krótką przerwę by znaleźć odpowiednie określenie - poznajemy się nawzajem i swoje style życia - uśmiechnęłam się niepewnie 

-Rozumiem. A jak w sypialni się wam układa? Jeśli mogę spytać oczywiście - przyjrzał mi się uważnie i wypił kolejny łyk owocowego napoju

-No wiesz.. - nie, właśnie, że nie wiem. Co mam mu powiedzieć? Że zajebiście jest tylko, gdy się upije? Że tak naprawdę każdy mój orgazm był udawany? Że tak na prawdę dalej przy nim jestem, bo nie chce go zranić? - Wydaje mi się, że wszystko jest dobrze 

-Wydaje ci się? - wygląda na zdziwionego - to nie jesteś tego pewna? 

-spuszczam wzrok na podłoge i podziwiam moje skarpetki - mogę być z tobą szczera? - pytam dalej gapiąc się w kafelki 

-No jasne 

-W ogóle się nie układa - w końcu podnoszę nieśmiało głowę. - Marcus nie potrafi mnie porządnie zerżnąć, a co dopiero mówić związeku - na moje policzki wkradły się rumieńca

-No to masz ogromny problem kochanie - podszedł do mnie i za dłoń podciągnął do góry. Jest ode mnie o głowę wyższy, więc muszę zadrzeć brodę ku górze by móc mu patrzeć w oczy - ale masz szczęście, że trafiłaś na mnie, - objął mnie w talii i przyciągnął do siebie - bo ja spełnię wszystkie twoje fantazje - szepnął mi do ucha. A moje ciało momentalnie stało się bezwładne. 

Rich uśmiechnął się, przejechał kciukiem po moim policzku i mnie pocałował. Jego usta smakowały owocowo. Były delikatne. Całował z pożądaniem pomieszanym z lekkim strachem. Całował mnie tak jakbym za raz miała uciec i nigdy nie wrócić. Jakby każdy następny pocałunek czy dotyk miał być ostatni. Kocham to uczucie. Nie mogę powiedzieć, że kocham Richarda, ale wiem, że mogę powiedzieć, że kocham sposób w jaki mnie całuje. Złapał mnie za biodra i podniósł do góry po czy posadził na stole. Jego dłonie zostały w tym samym miejscu, w którym je dotknął. Jednakże trzymał mnie stabilnie i blisko siebie. Nawet gdybym chciała to nie mogłabym się ruszyć, powstrzymywał mnie uścisk blondyna. Na chwile się oderwał by ściągnąć swoją, a za raz po tym moją koszulkę. Łapczywie skradał pocałunki na moim ciele. Odpiął stanik bez najmniejszego trudu. Zaczął kosztować moje piersi, co sprawiało nieziemską przyjemność. Jedną ręką zarzuciłam włosy do tyłu i bawiłam się nimi, a drugą lekko przycisnęłam głowę chłopaka do swojego ciała. Jakbym się obawiała, że za raz ucieknie i zostawi mnie taką półnagą i rozpaloną. Blondyn jeździł dłońmi po moich plecach i pośladkach, a ja zaczęłam poruszać biodrami przez co ocierałam się o jego krocze. Oderwał usta od mojego ciała, uśmiechnął się i powoli ściągnął ze mnie dolną część garderoby wraz z bielizną. To samo zrobił ze sobą. Przez kilka długich sekund mogłam podziwiać jego niemałe przyrodzenie. Zielonooki zanurzył we mnie dwa palce, poruszał nimi po czym je wyciągnął i oblizał. Językiem przejechał po dolnej wardze by dać znać, że jest zadowolony. Wszedł we mnie utrzymując kontakt wzorowy. Od razu zaczął mocno pchać biodrami, a ja nie zamierzam się powstrzymywać i jęczę mu do ucha. Najwyraźniej to go napędza, bo przyspieszył. Nagle zdjął mnie ze stołu i kazał obrócić się tyłem do niego. Ponownie zaczął brutalnie mnie wypełniać, co i mnie napędzało. Z każdym jego ruchem głośno daje znać, że jestem zadowolona. Przy końcówce przestał być brutalny, a zaczął być szybki. Co sprawiło, że po dłuższej chwili nasze ciała w jednym momencie zaczęły drżeć. A po wszystkim opadł na moje plecy i objął mnie w talii. 

W końcu jestem spełniona. W końcu jestem szczęśliwa, dzięki Richichardowi. 

Miłość GangsteraWhere stories live. Discover now