16

947 16 0
                                    

Lucas

-Odbierz.. - po raz kolejny powtarza blondyn nie przestając chodzić w kółko. - Nie dobijemy się do niej - stwierdził zrezygnowany

-No trudno - powiedziałem obojętnie i wstałem z kanapy z planem udania się do kuchni.

-No trudno? Nie żeby coś, ale to ty powinieneś do niej napierdalać dopóki nie
odbierze - powiedział zdenerwowany.

-Powinienem. A i tak ty to za mnie robisz - parsknąłem pod nosem i lekko podniosłem lewy kącik ust go góry

-przewrócił oczami - Ty i ta twoja niewyparzona gęba.. - westchnął. - Dlaczego to ja muszę zawsze sprzątać po tobie bałagan? - zadał pytanie retoryczne

-Bo jesteś moim przyjacielem Michaelu - wyszedłem z kuchni i podałem blondynowi szklaną butelkę. - Spróbuj jeszcze raz - zaproponowałem po czym wziąłem łyk gazowanego napoju

-Myślisz, że teraz nagle odbierze? - słychać, że chłopak już nie ma wiary.

-Nie wiem - wzruszyłem ramionami. - Najwyżej nie odbierze. Co masz do stracenia?

-No w sumie to chyba nic - podniósł telefon i wybrał numer czarnuli. - Nie odebrała

-Cóż za zaskoczenie - prychnąłem pod nosem i rozłożyłem się na łóżku


Jane

Ludzie, błagam. Dajcie mi spać. Życie wam nie miłe, że wyciągacie mnie z łóżka przed południem? Skoro tak bardzo mnie potrzebujecie to musicie sobie teraz poczekać.

Najpierw śniadanie. Zjadłabym.. Hmm.. Zjem dzisiaj gofry. Bo czemu nie. A jak komuś to nie pasuje to zapraszam za drzwi. Teraz pora na prysznic. Albo nie. Taka gorąca kąpiel z książką,
w towarzystwie piany. A później się wypeelingować, nakremować i zrobić sobie domowe spa. To jest bardzo dobry pomysł.


-Z czym do mnie przychodzisz Max? - zapytała elegancka blondynka i poprawiła okulary

-Chodzi o Ritę - powiedział zasmucony brunet. - Dosłownie i w przenośni - przełknął ślinę

-Co masz na myśli mówiąc, że w przenośni? - skrzyżowała nogi, otworzyła zeszyt i kliknęła długopis.

-Chodzi o to, że - wziął głęboki wdech - Chodzi o to, że od jakiegoś czasu mam różne przywidzenia. Chociaż nie wiem czy można tak to nazwać

-Dasz radę opisać mi jedno z tych przywidzeń? - pani doktor zapisała coś na kartce i skupiła niebieskie tęczówki na pacjencie

-Spróbuję. Te przywidzenia - zaczął po chwilowej ciszy - pokazują mi jakąś postać. Znaczy, jest to Rita. Ale w jednej minucie jest sobą, a kilka sekund później przeobraża się w coś. Nawet nie wiem jak to opisać

-A byłbyś w stanie mi to narysować? - obróciła się na krześle i sięgnęła po kartkę oraz ołówek z gumką

-Tak, myślę, że tak - zaczął rysować kreski na kartce. Po kilku minutach oddał zarysowany kawałek papieru

-Max - wzięła rysunek od mężczyzny siedzącego naprzeciw niej. - Czy ty się tego
boisz? - zapytała spokojnie

-Tak - odpowiedział po dłuższym zastanowieniu. - Ale również to kocham - spuścił wzrok - i to mnie najbardziej przeraża - przeniósł zatroskane spojrzenie na terapeutkę.


Czy to nie piękne? A za razem właśnie przerażające. Kochasz kogoś kto jest twoim największym koszmarem. Niestety takie bajki dzieją się w dobrych romansach. Ewentualnie w erotyku.

Okej, pora na makijaż. A później się przejadę do Zayi. Ta kobieta to dopiera ma przerażające życie romantyczne, czy tam erotyczne. Jak kto woli.


-Co do.. - dlaczego Lucas i jego chłoptaś są pod moim domem? I jakim kurwa cudem wiedzą gdzie jest mój dom?

-Ciebie też miło widzieć - przewrócił oczami szarooki.

-Cześć Jane - blondyn zrobił dwa kroki w przód

-Hej? - spytałam zdziwiona - a wy tu po co? - skrzyżowałam ręce na piersi. - Komisariat w tamtą stronę - kiwnęłam głową wskazując kierunek.

-My tym razem nie po to - powiedział spokojnie Michael. - Chcielibyśmy porozmawiać

-My? - popatrzyłam na brązowookiego ze zdziwieniem. - On też chce gadać? - spytałam zdziwiona. - Nie wygląda na takiego

-On ma imię - rzucił Lucas.

-Ten skurwiel też chce gadać? Czy może przyszedł na kurwy? - posłałam brunetowi zabójcze spojrzenie

-A ile bierzesz za godzinę? - lewy kącik ust szarookiego podniósł się do góry, a jego spojrzenie po raz kolejny mnie przyprawiło o ciarki.

-Weź się kurwa zamknij, bo gdybyś nie zauważył to sprzątam twój bałagan - okej tego się nie spodziwałam. Myślałam, że chociaż ten blondi jest spokojny. Ale oboje są agresywni as fuck

-Okej, już nic nie mówię - brunet podniósł ręce w geście odpuszczenia. Obszedł samochód i wsiadł na miejsce pasażera

-Chciałbym wyjaśnić to co się ostatnio zadziało - zaczął ponownie blondi

-Masz na myśli morderstwo czy piątek?

-Jedno i drugie. Aczkolwiek zacząłbym od piątku, bo to morderstwo jest bardziej skomplikowane.

-Co jest skomplikowane w tym, że Lucas dopuścił się morderstwa? Ach no tak, to, że ja byłam tego świadkiem i teraz zrzuca na mnie cała winę! - powiedziałam zdenerwowana

-Proszę cię, daj to sobie wytłumaczyć. Tylko w swoim czasie - blondyn jest cały czas spokojny.

-Tak, i do tego czasu mam udawać, że nigdy nic się nie stało - parsknęłam pod nosem. - Ale no okej. Dam ci szansę na wytłumaczenie ci tego debila

-Lucas jest.. trudnym człowiekiem. Dla niego to też nie jest łatwe, że po części spierdolił zadanie, bo ktoś go przyłapał. W piątek nie przyszedł do ciebie bez powodu. Ja go do ciebie wysłałem. Miałem świadomość, że mógł to spierdolić. Jednak jestem naiwny i myślałem,
że może tym razem coś go ruszy. Jednak się przeliczyłem. Lucas ma niewyparzoną gębę, no i jest jaki jest.

-Akurat jeśli chodzi o naiwność to rozumiem cie doskonale

-Zrzucanie winy na ciebie to jest, między innymi, jego reakcja na porażkę - ciągnie dalej

-No dobrze, ale nie musi mnie wyzywać i zrzucać na mnie 100% porażki, bo jak sam stwierdziłeś, to on zawinił tym, że dał się przyłapać

-Ech, przepraszam cię za niego - dodał na koniec.

-Przeprosiny przyjęte. Tylko chce je usłyszeć od tej księżniczki - wskazałam palcem na auto

-Nikogo nie będę przepraszał - krzyknął Lucas

-Jeszcze przyjdzie na kolanach, z różą w zębach - uśmiechnął się i wyciągnął dłoń na zgodę. Pogodziłam się brązowookim.


Nie ma to jak się pogodzić z kimś z kim jeszcze się nie pokłóciłeś. O jedną zgodę do przodu, o jedną kłótnie mniej.

Nie mogę się doczekać widoku klękającego Lucasa.

Miłość GangsteraWhere stories live. Discover now