22

772 12 0
                                    

Albert

O. Mój. Boże. Umówiłem się z Jane! Mam nadzieję, że to nie jest sen. Bo jeśli jest, to nie chce się z niego budzić.

-No proszę, a co ty taki zadowolony? - do pokoju wparował blondyn.

-Umówiłem się - okey, to nie jest sen. - Z Jane - dodałem po krótkiej chwili

-O kurwa. Albert przestanie być prawiczkiem! - podszedł do mnie i objął ramieniem po czym poczochrał mi włosy

-Pierdol się - wyrwałem się z uścisku. To zdecydowanie nie jest sen. Gdyby był to zabrakłoby w nim tego palanta.

-A wiesz, że będę? - puścił mi oczko. - I to nie raz - uśmiechnął się.

-Nawet nie chce sobie tego wyobrażać - zrobiłem kwaśną minę

-Oj Bercik.. Niedługo ty też będziesz podzielał ze mną ten entuzjazm 

-Wątpie. A powiesz mi kim jest ta nieszczęśnica? 

-To Zaya. Ta od tej twojej Jane - przez moment zabrakło mi tlenu, a obraz zawirował

-Czekaj, czekaj. Chcesz startować do zajętej laski? 

-Zajętej? Pff, proszę cię. Ten patfus nie umie jej nawet dobrze wystukać - uśmiechnął się i założył ręce na piersi

-A ty skąd to niby wiesz? - przybrałem ta samą postawę co mój przyjaciel

-Bo.. Mam swoje sposoby. No przyjacielu - podszedł do mnie i położył mi rękę na ramieniu - pamiętaj tylko żeby nie dojść zanim nie zanurzysz 

-A weź ty lepiej spierdalaj - rzuciłem w niego poduszką. Ten facet jest niemożliwie wkurwiający. Dlatego jest moim przyjecielem. A co do Jane, plan jest prosty: 3k*.


Jane 

Zastanawiam się czy to nie będzie okrutne, gdy wykorzystam Berta tylko po to żeby dopiec Lucasowi? Nah. No może trochę.

Na dworze jest chyba ciepło. Chociaż nie wiem. Jedni chodzą poubierani, a drudzy rozebrani. Są jeszcze ci, którzy na dole są rozebrani, a na górze ubrani i na odwrót. Ughh, dlaczego ubieranie się jest takie trudne?

Dzisiejszą loterię wygrywa kombinezon jednoczęściowy. Jest koloru zgniłej zieleni, ma długie nogawki, a góra jest zrobiona z półgolfa. Te dwie części łączy szeroki, materiałowy pasek tego samego koloru ze srebrną klamrą. Białe, niewysokie obcasy i biżuteria pasująca do klamry. Włosy spięłam szeroką spinką. Jedyną odróżniającą się rzeczą od całego stroju są usta. Mają odcień brązu, wpadający w karmel. Jednak to buty przykuwają najwięcej uwagi.

Idąc na wyznaczone miejsce widziałam Alberta na przystanku. Oboje postawiliśmy na elegancje, ale i na wygodę.

-Pięknie wyglądasz - skomentował mój wygląd

-Ty też wyglasz przystojnie - usmiechnęłam się. - Gdzie idziemy?

-Dobrze, że pytasz, bo miałem ci właśnie zaproponować kino - zerknął na mnie.

-A na co mnie zabierasz? - podniosłam jedna brew do góry

-Rozważałem nad romansem a horrorem. W końcu stwierdziłem, że horror

-O proszę. A skąd ta decyzja? 

-Nie mogę ci powiedzieć, bo gdy się dowiesz będziesz musiała mnie zabić - zażartował, a ja wróciłam myślami do tamtego wieczoru. - Wszystko okej? Zbledłaś.. Powiedziałem coś nie tak?

-Nie - uśmiechnęłam się. - Wszystko okej. Po prostu przypomniało mi się jak kiedyś byłam na horrorze, a później przyjaciele mnie nastraszyli. To było koszmarne przeżycie

-Domyślam się. To po kinie zapraszam cię na kolację - powiedział z uśmiechem. - Wtedy już nikt nie będzie chciał cie nastraszyć. Szybciej umrze z nudów niż ty wrócisz do domu

-Gdzie się rodzą tacy bohaterowie? - spojrzałam na niego i wzięłam go pod ramię po czym ruszyliśmy do kina.



*3k - kino, kolacja, kopulacja

Miłość GangsteraWhere stories live. Discover now