𝐜𝐡𝐚𝐩.𝐗𝐗𝐈𝐈𝐈✍︎

1.7K 81 0
                                    


- No i z czego się śmiejesz? - Burknęłam i z trudnością wyczołgałam się z wody.

- Z ciebie, a z czego? - Starł udawaną łzę i spojrzał z obrzydzeniem na bawiących się w wodzie ludzi.

Przymrużyłam oczy i widząc jego chwilę nieuwagi, z całej siły pchnęłam go. Już zaczęłam skakać ze szczęścia w środku, gdy to Loki w ostatniej chwili przekręcił się w bok i pociągnął mnie za sobą.
Próbowałam wyrwać się z jego ramion, jednak przylepił się do mnie niczym rzepa do włosów. Wypłynął razem ze mną nad powierzchnię wody i uśmiechnął zawadiacko.

- Pamiętaj kochana, że zawsze pociągnę cię za sobą. - W odpowiedzi jedynie przewróciłam oczami i przestałam się szarpać, w akcie poddania się. Skubany miał ten ścisk.

- Puścisz mnie? Wątpię byś długo utrzymał nas obu bez utonięcia. - Zrobiłam maślane oczy, niczym kot ze Shreka.

- Jestem Bogiem kochanie, nie wątp we mnie. - Puścił mi oczko a ja westchnęłam.

Po chwili Loki przerzucił mnie na swoje plecy i podpłynął do schodek. Gdy poczuł grunt pod nogami, wziął mnie w stylu panny młodej i wyszedł po schodkach z basenu. Trzymałam się go mocno, bojąc się że spadnę.

- Jestem pewny iż chcesz się przebrać, tak? - Zapytał i spojrzał na mnie przelotnie.

- Raczej nie będę tak teraz chodzić. - Odpowiedziałam przyglądając mu się.

Przez to iż Loki trzymał mnie tak blisko siebie, miałam dokładny widok na jego twarz. Pojedyncze krople wody kąpały z jego czarnych włosów i spływały po wilgotnej twarzy. Zdecydowanie mokry Loki uderza całkowicie inaczej... Oczywiście w dobrym tego słowa znaczeniu.

Przyjrzałam mu się dokładniej. Miał idealnie zarysowaną szczękę, równie idealną cerę bez żadnych niedoskonałości, piękne szmaragdowe oczy, okolone czarnymi i gęstymi rzęsami, a jego włosy? Boże... mogła bym się do nich modlić. On jest po prostu idealny, taki piękny.

Loki teleportował nas do mojego pokoju, gdy nikt na nas nie patrzył. Zapytałam go czy mnie w końcu puści, jednak Bożek uparł się i pokręcił głową na boki.
Westchnęłam. Po chwili Bóg Kłamstw pokierował się ze mną do łazienki.

- Poczekasz tu grzecznie? Wybiorę dla ciebie jakieś ciuchy. - Zapytał posądzając mnie delikatnie na brzegu wannie, po czym oparł ramieniem o framugę drzwi.

Zmrużyłam powieki jednak kiwnęłam nie pewnie głową. Bożek uśmiechnął się i zostawił mnie samą w łazience, kompletnie zdezorientowaną. Zachowuje się dzisiaj jakoś dziwnie.

- Mam. - Uradowany wszedł do łazienki i podał mi wybrane przez niego rzeczy.

Spojrzałam na niego i zdziwiłam się.

- Przed chwilą woda się z ciebie lała a teraz jesteś kompletnie suchy. - Zmierzyłam go wzrokiem z góry do dołu.

- Magia. - Wzruszył ramionami i posłał mi uśmiech. - Wysusz się i przebierz, ja szybko coś załatwię i po ciebie wrócę.

Nie zdążyłam nic powiedzieć, ponieważ Bożek nagle zniknął w zielonym błysku. Westchnęłam i zaczęłam się rozbierać.
Wysuszyłam porządnie swoje włosy i wytarłam ręcznikiem. Włożyłam czarną, sięgającą do kostek obcisłą sukienkę na ramiączkach, z rozcięciem na nodze i zwykłe zielone szpilki.

Ups! Ten obraz nie jest zgodny z naszymi wytycznymi. Aby kontynuować, spróbuj go usunąć lub użyć innego.
Kneel~Loki LaufeysonOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz