𝐜𝐡𝐚𝐩.𝐗𝐕𝐈𝐈✍︎

1.9K 88 4
                                    


Było popołudnie, więc przygotowywałam obiad u siebie w domu. Gotowałam zwykły makaron z sosem serowym, na który miałam ochotę już jakiś czas temu. Jesli chodzi o Thora, to zostaje na ziemi przez miesiąc czy dwa. Polubiłam go, jest zabawny i trochę przygłupi ale nie przeszkadza mi to, dodaje mu to pewnego uroku. Widać też po nim, iż bardzo kocha swojego przyrodniego brata, nawet jeśli ten sprawiał mu wiele problemów i próbował go nawet zabić.

Zamyślona skończyłam odcedzać makaron i nałożyć średnią porcję obiadu na talerz. Przysiadłam do stołu i zaczęłam jeść. Westchnęłam głęboko i przymknęłam oczy z nadmiernego myślenia. Dzisiaj późno w nocy wróciłam do swojego domu i wydaje mi się, że zaczęłam czuć tęsknotę. Czuć tęsknotę okej, ale do kogo? Pytacie się... Otóż do Lokiego. Nie wiem czym jest to dokładnie spowodowane, może po prostu brakuje mi tego jego zaczepiania mnie? Bezsilna złapałam się za głowę.

Reszta dnia minęła mi całkiem dobrze, pojechałam do parku wodnego, skoczyłam na lody i takie tam. Zadzwoniłam do Tony'ego, żeby dowiedzieć się jak mu minął dzień i co aktualnie robi. Gdy powiedział że nic specjalnego i że mu się nudzi, wyszłam z propozycją, by urządzić sobie nocną przejażdżkę samochodem. Zadowolony tym pomysłem, zgodził się i niedługo potem, podjechał pod mój dom razem z Bogiem Kłamstw.

- Dobry wieczór Panom. - Przywitałam ich z lekkim uśmiechem, kiedy weszłam do samochodu Starka.

- Część kochanie. - odpowiedział Tony.

- Witaj księżniczko. - Odezwał się Loki siedzący z tyłu. Zrobiło mi się miło i w odpowiedzi, posłałam mu niepewny uśmiech.

- Ta przejażdżka to dobra odmiana, wreszcie żadnego alkoholu. - Zaśmiał się Stark a ja mu przytaknęłam.

- Loki jak ci minął dzień? - zapytałam Bożka i odwróciłam się do tyłu, by na niego spojrzeć.

Szmaragdooki zastanowił się i po chwili odpowiedział uśmiechnięty.

- W zasadzie to dobrze, jednak dość nudno z powodu braku twojej obecności. - Spojrzał mi prosto w oczy a ja poczułam jakiś dreszcz.

- Wybacz ale nie mogę cały czas siedzieć w Stark Tower, mam też swoje życie jak każdy inny. - Odpowiedziałam i podrapałam się po głowie.

- A szkoda, myślałem że będziesz mi robić codziennie śniadanie, obiad i kolację. - Stark westchnął zawiedziony.

- Ty jak coś powiesz... Weź se gosposie zatrudnij. - Przewróciłam oczami a Loki razem z Tonym zaśmiali się na cały samochód.

- No dobra, nie obrażaj się gwiazdeczko. - Stark spojrzał przez krótką chwilę na mnie i pogłaskał po głowie.

Co za pierdziel jeden... No ale kocham go. Na niebie powoli pojawiały się gwiazdy, które świeciły tak jasno i pięknie. Wpatrywałam się w nie przez zaciemnioną szybę i ponownie dałam się ponieść moim emocją. Pojedyncza łza skapnęła mi po rozgrzanym poliku a na twarzy pojawił ledwo widoczny uśmiech.

- Ej Sarah ty płaczesz? - Stark złapał mnie za ramię. Zaśmiałam się delikatnie.

- To nie przez smutek, nic się złego nie stało. Dobrze wiesz że jestem bardzo emocjonalna. - Powiedziałam i starłam łzy z policzków.

- Mam taką nadzieję, ale jeśli na prawdę coś się stało, to mi powiedz. - Stark wrócił wzrokiem na drogę i pogłaskał mnie uspakajająco po policzku.

- To nie przeze mnie, prawda? - Bóg Kłamstw wychylił się do nas do przodu, wystawiając głowę między siedzenia.

Zaśmiałam się i spojrzałam na niego kręcąc głową. Loki uśmiechając się miło, patrzył w moje oczy jak by chciał coś z nich wyczytać. Nie mogłam się powstrzymać i po chwili wtopiłam swoje palce w czarne włosy Bożka.

- Ej no usiądźcie normalnie. - Rzucił Tony i spojrzał na nas. Wybuchłam śmiechem razem z Lokim i tak jak Tony kazał, usiedliśmy normalnie w siedzeniach.

- Co ty taki matczyny teraz? - zapytałam.

- Nie matczyny, po prostu nie mogę patrzeć na wasze migdalenie się. - Parsknęłam śmiechem na jego odpowiedź i pokręciłam głową na boki.

Jeździliśmy tak jeszcze przez godzinę, słuchając głośnej muzyki i robiąc pełno zdjęć. Pod koniec przesiadłam się na tylne siedzenie do Lokiego, bez większego powodu. Wydaje mi się, iż zbliżyliśmy się do siebie jeszcze bardziej i szczerze...mam głęboką nadzieję na to, że zostanie on moim bliskim przyjacielem. Z początku obawiałam się go, może nawet bałam, ale jaki człowiek by się nie bał po tym jak zaatakował ziemię, ze swoją własną armią? Jednak nawet z początku nie uważałam go za potwora jak inni ludzie. Teraz poznałam go lepiej i tym bardziej nie widzę w nim potwora.

Uniosłam wzrok lekko w górę, spoglądając na szmaragdookiego... i teraz gdy tak myślę, jakie to nierealne siedzieć obok niego. Minęło tylko kilka tygodni od jego zamieszkania na ziemi, i tym samym naszego poznania się. Bożek czując na sobie mój wzrok, również się na mnie spojrzał i delikatnie uśmiechnął. Czyżbym dopiero teraz zauważyła, że jego uśmiech jest taki piękny i tak bardzo mu pasuje?

Odpowiedziałam mu swoim, trochę zawstydzonym uśmiechem i po chwili Odwróciłam wzrok. Westchnęłam zmęczona, jednak szczęśliwa spoglądając z powrotem na gwiazdy, gdy nagle poczułam jak chłodna dłoń Lokiego, bawi się moimi ciemnymi włosami.

- Loki, przestań bo usnę. - zaśmiałam się. Mimo iż muzyka była dość głośna, Bożek zrozumiał wypowiedziane przeze mnie słowa.

Z zawadiackim uśmiechem pokręcił głową, nie zaprzestając ruchom dłoni.
Przewróciłam oczami, jednak cały czas lekko się uśmiechając, zaczęłam nucić lecącą piosenkę.

- Sarah śpisz dziś u mnie? - Stark przyciszył muzykę i spojrzał w lusterko na mnie.

- Miałam zamiar spać u siebie, ale w sumie czemu nie. - Wzruszyłam ramionami.

- No to super. - Stark posłał mi jakiś tajemniczy uśmiech i wrócił wzrokiem na drogę.

Zmrużyłam swoje oczy i spojrzałam na Lokiego. Kiwnęłam mu palcem wskazującym, aby schylił się do mnie.

- Czy ten pierdziel coś kombinuje? - Szepnęłam mu na ucho. Loki zaśmiał się zapewne, przez nazwanie pierdzielem Starka i pokręcił głową.

- Ja o niczym nie wiem. - Odpowiedział a ja dostrzegłam coś w jego oczach.

- Niby jesteś Bogiem Kłamstw i tym podobnym, a jednak kłamać nie potrafisz. - Wystawiłam mu język z wrednym uśmiechem.

- Wypraszam to sobie, jestem najlepszym kłamcą jakiego mogłaś spotkać na swojej drodze. - Założył ręce pod klatką piersiową i odwrócił twarz w drugą stronę. Parsknęłam śmiechem.

- Miło mi się na was patrzy. - Stark spojrzał na nas w lusterko. - Wyglądacie jak szczęśliwe małe dzieci.

Tony uśmiechnął się szczerze za to Loki zrobił naburmuszoną minę. Zaśmiałam się i szturchnęłam Bożka łokciem w bok.
Zdecydowanie ten wieczór jest jednym z lepszych, które przeżyłam.

_____________________________

Tak o to jakieś głębsze uczucie zaczęło się budzić w sercu Sarah, choć ona jeszcze o tym nie wie... Myśli raczej iż to chęć posiadania bliskiego przyjaciela.

No coooż... Widzimy się mniej więcej za tydzień! Lovv

               Rozdział liczy 999 słów

Kneel~Loki LaufeysonWhere stories live. Discover now