𝐜𝐡𝐚𝐩.𝐈✍︎

4.6K 140 38
                                    

Słońce wpadało przez szpare między zasłonami, rażąc tym samym moje oczy.
Wstałam niechętnie z łóżka i pokierowałam się w stronę łazienki, gdzie odkręciłam zimną wodę i przemyłam nią swoją twarz.

Cholera, tak mi się dzisiaj nic nie chce...
Jęknęłam w myślach i przewróciłam oczami z przyzwyczajenia. Po chwili znalazłam się w kuchni i zaczęłam przyrządzać śniadanie. Spojrzałam przelotnie na zegar ścienny. Wskazywał godzinę chwilę przed 9 rano. Skończyłam smażyć ostatniego naleśnika gdy usłyszałam że ktoś dzwoni do drzwi. Westchnęłam podirytowana i ułożyłam wszystko na dużym owalnym, jasnym stole.

Przekręciłam klucz po czym otworzyłam drzwi i ukazała mi się uśmiechnięta od ucha do ucha, twarz mojego wujka. Patrzyłam na niego wściekle, przez co jego uśmiech powoli znikał, a oczy za jego śmiesznymi okularami zachodziły lękiem.

- Nie mam dziś humoru. - Odezwałam się pierwsza i zamknęłam mu drzwi przed nosem. Westchnęłam i pomyślałam że to jednak było za chamskie z mojej strony więc wpuściłam do środka, zdezorientowanego Starka.

- Miłe powitanie - Zaśmiał się i mnie uścisnął - Mam nadzieję że to nie ja jestem powodem twojego ohydnego humoru?

Zapytał siadając na jednym z krzeseł, spoglądając na przygotowane przeze mnie naleśniki z owocami i bitą śmietaną. Spojrzał na mnie oczyma niczym kot ze Shreka, przez co zaśmiałam się i kiwnęłam głową na znak by się częstował.

- Wstałam dziś lewą nogą, nic wielkiego. - odpowiedziałam na jego wcześniejsze pytanie - Co cię sprowadza do mnie z samego rana?

Spytałam i dosiadłam się obok niego, również nakładając sobie dwa naleśniczki na talerz.

- Nudziło mi się, więc postanowiłem wpaść w małe odzwiedziny, po za tym nie widzieliśmy się już z dobre kilka dni - odpowiedział i wzruszył ramionami.

- Dałeś mi sporo wolnego czasu ze względu wakacje, więc korzystam. Chociaż większość tego czasu spędzam w łóżku przesypiając połowę dnia. - zaśmiałam się, oblizałam pojedyncze winogrono z bitej śmietany i rzuciłam nim w Starka. Zaśmiałam się ponownie, gdy trafiłam go w sam środek czoła.

- Ej młoda, grasz nie fair - pogroził mi palcem wskazującym. - Ale wracając... z tej też racji chciałem zapytać czy wpadła byś do mnie dziś na małą imprezę.

Zastanowiłam się w myślach nad jego propozycją, rzadko kiedy odmawiam udziału w imprezie zwłaszcza kiedy jest na niej Stark, ale dziś na prawdę nie miałam ochoty. Spojrzałam na wujka i raz jeszcze się zastanowiłam.

- O której mam przyjechać?

- Jesteś wspaniała, bądź gotowa na 20.00 ja po ciebie podjadę - uśmiechnął się szeroko i dokończył jedzenie.

- Dziękuję że wpadłeś, szczerze to poprawiłeś mój okropny nastrój. - zabrałam jego talerzyk razem z moim i włożyłam do zmywarki.

- Polecam się. - puścił oczko w moją stronę i wstał. - Po za tym, śniadanie było wyśmienite.

Podszedł do mnie i poklepał po głowie, przez co spiorunowałam go wzrokiem.
Ten tylko zaśmiał się i cmoknął mnie w czoło.

- Do zobaczenia wieczorem. - krzyknął na od chodne i wyszedł. Westchnęłam i postanowiłam puścić muzykę, by w miłej atmosferze posprzątać trochę swoje mieszkanie.

Po skończeniu ogarniania mojej sypialni, udałam się do garderoby aby się przebrać. Wybrałam biały dres brentiny, do tego skarpetki nike i tej samej firmy białe buty do kostki.

Kneel~Loki LaufeysonDär berättelser lever. Upptäck nu