Rozdział 18

2K 202 119
                                    

Jechaliśmy z dobre 15 minut aż dotarliśmy pod jakiś klub, kojarzyłem go tylko z nazwy. Wyszliśmy z auta i poszliśmy na tyły klubu, a następnie trafiliśmy w ślepa uliczkę.

-Umawiamy się tak..- Zaczął i odpalił jednego papierosa. -Oddajesz mi hajs za towar który do chuja wziąłeś i sprzedasz ten który ci dam. Potem pomyślimy co dalej.- Dokończył i zaczął palić papierosa którego przed chwilą odpalił. Nastała cisza w której nikt się nie odzywał, było słychać tylko nierówne oddechy wszystkich osób które tam stały. Chciałem już to skończyć, nie zamierzam znowu tym handlować. Nie chce skończyć jak mój stary.

-Nie.- Powiedziałem i podniosłem głowę patrząc w prost na Slachtt'a.
-Nie?- Powiedział po czym się zaśmiał. -Ale ja Cię nie pytałem czy się zgadzasz.-
-Nie będę tego sprzedawać.- Powiedziałem trochę głośniej. Kurwa nogi miałem jak z waty i czułem jak żółć napływa mi do ust, a serce mocniej biło.
-Nick daj spokój koniec tych gierek po prostu się pogódź z tym że zawsze będziesz mieć krew twojego starego. Niestety on opuścił te miasto więc ktoś musi zająć jego miejsce.- Powiedział śmiejąc mi się prosto w twarz. Zacisnąłem pięści i powstrzymywałem się od uderzenia go w ten jego paskudny ryj. Gdyby nie to że ich było więcej już bym się na niego rzucił, ale że ich jest czterech, a ja jestem sam pewnie w pięć sekund by mnie poskładali i prawdopodobnie bym tu zdechł bo w tej zasranej uliczce na moje nie szczęście nie było ani jednej żywej duszy.

-Oddam cały hajs, ale nie będę dotykać znowu tego gówna.- Powiedziałem stanowczo.
-Nie będę się pow- Nie zamierzałem dać mu dokończyć.
-Powiedziałem, że nie będę kurwa tego sprzedawać. Czego do chuja nie zrozumiałeś?- W tamtym momencie już wszystko stało się dla mnie bez znaczenia i lekko go popchnęłem. Nie chciałem aby wszystko znowu zaczęło się powtarzać. Stanąłem w bez ruchu nadal patrząc w prost na chłopaka któremu wyraz twarzy stanowczo się zmienił, po chwili poczułem mocne uderzenie, a potem kolejne i kolejne aż w końcu leżałem na ziemi i próbowałam złapać oddech, ale zacząłem się krztusić własną krwią gdyby nie to że jeden z jego znajomych go zatrzymał by mnie zabił. Leżałem na brudnej ziemi cały zakrwawiony nawet nie próbowałem wstać bo każdy najmniejszy ruch sprawiał mi ogromny ból.

Slachtt wyciągnął telefon i pokazał mi pewne zdjęcie. Zdjęcie na którym był Karl.. Był na nim cały zapłakany i jego ubrania były takie brudne i podarte, a jego włosy były w kompletnym nie ładzie.

-Wnioskując po twojej minie pewnie nie wiesz co to za zdjęcie, dziwne podobno się przyjaźnicie.- Powiedział wyciągając chusteczkę z kieszeni i wycierając swoje ręce które były całe brudne z mojej krwi. -Widzisz Karl może coś wspominał, że zmienił szkołę i miasto, ale nigdy nie powiedział ci konkretnego powodu dlaczego. Prawda?- Powiedział patrząc mi w oczy. Faktycznie zawsze unikał tego tematu, a jak raz zapytałem powiedział, że nie chce wracać do tamtych czasów i chce zapomnieć o tym co się tam stało.

-Gówno cię to powinno interesować.- Powiedziałem łapiąc się jedną ręką za głowę a drugą za brzuch.
-Karl nie był zbyt lubiany szczególnie po akcji gdzie na imprezie zaczął dręczyć razem z jego znajomymi pewnego chłopaka który po pewnym czasie popełnił samobójstwo. Kevin, tak się nazywał.- Powiedział cicho się śmiejąc i odpalając papierosa.
-Podobno był dobrym chłopakiem, szkoda go. Chociaż w sumie i tak był pedałem i to właśnie z tego powodu zaczęli go gnębić, dziwne. Czy Karl czasem sam nie jest gejem? A czekaj już znam odpowiedź.- Dokończył.
-Nie wierzę Ci.- Najpierw mnie podbił, a teraz próbuje wcisnąć mi jakąś bajeczkę. Slachtt tylko na to się zaśmiał.
-Kiedy Kevin się zabił jego znajomi chcieli się zemścić więc poleciała pewna plotka. Mówili, że Karl'a i tego Kevin'a coś łączyło, ale coś pomiędzy nimi się stało dlatego Karl zaczął go gnębić. Stał się tematem nr. 1 I jego znajomi się od niego odwrócili w końcu nikt nie chce się zadawać z pedałem.- Powiedział spoglądając na te zdjęcie. -Cóż potem skończył obok śmietnika nie wiadomo co się tam stało, ale widać jak skończył. Dwóch z chłopaków którzy tam byli są w poprawczaku.- Dokończył i zaczął się śmiać. To niemożliwe żeby Karl kogoś dręczył, to nie w jego stylu. Poza tym to nie ma sensu. Po co miał by dręczyć osobę którą kochał. On by kurwa muchy nie skrzywdził.. Dlaczego nic mi nie powiedział?

The cruel fate of two boys | KarlnapDonde viven las historias. Descúbrelo ahora