Rozdział 4

3.2K 243 228
                                    

Siedziałem przy biurku i grałem w minecrafta. Z Clay'em stwierdziliśmy, że zrobimy swoją wioskę, jeszcze jej nie nazwaliśmy bo nie mamy zbytnio pomysłu co do nazwy, ale kiedyś się tam coś wymyśli. Budowałem jakiś mały domek, żeby mieć gdzie mieszkać i w ogóle. Kiedy spojrzałem na godzinę była już czwarta w nocy, trochę długo mi to zajęło, dopiero co usiadłem przy tym komputerze, czasami mam wrażenie, że ten czas leci o wiele za szybko. Po kilku minutach stwierdziłem, że w sumie dobrym pomysłem było by pójście już spać szczególnie, że mam jutro na ósmą do szkoły z czego muszę dojechać i takie tam, plus jutro muszę iść na ten skatepark więc wypadałoby się wyspać, od razu wyłączyłem komputer i poszedłem się położyć, oczywiście nie chciało mi się za bardzo spać więc stwierdziłem, że dobrym pomysłem będzie poczytanie wattpada, więc go włączyłam i zacząłem szukać czegoś ciekawego. Nic szczególnie nie przykuło mojej uwagi więc stwierdziłem, że po prostu dokończę czytać "trylogie Hell". Czytam to od dwóch miesięcy, a dopiero nie dawno zacząłem 2 część no cóż, jakoś ostatnio nie miałem ochoty nic czytać.

Obudził mnie oczywiście mój zjebany budzik, którego strasznie nienawidzę za każdym razem jak go słyszę mam ochotę wyrzucić telefon przez okno. Wyłączyłem go i powoli zacząłem wstawać, to jakaś nowość, bo przeważnie jeszcze leżę tak z dwadzieścia minut po czym spóźniam się na pierwszą lekcje, ale jakoś ostatnio mi się poprawiło. Wziąłem jakieś ubrania z szafy, dokładnie to czarne spodnie z dziurami i czarną bluzę z jakąś różą na plecach, zacząłem iść w stronę łazienki, a następnie wziąłem szybki prysznic, umyłem zęby i zacząłem schodzić po schodach na dół do kuchni. Mojej matki nie było od dwóch dni, więc spodziewam się że znowu gdzieś chleje po kątach razem z tymi swoimi oblechami za pieniądze, brzydzę się nią pewnie dużo osób pomyśli, że jestem zjebany i że jej nie doceniam, że ona się stara i takie tam gówna, ale nie, ona wcale się nie stara ma na mnie totalnie wyjebane najlepiej by było dla niej jakby już się wyniósł, żeby mogła w spokoju sobie przeprowadzać tu tych swoich kolegów. Zjadłem śniadanie i do busa miałem jeszcze z dziesięć minut, więc stwierdziłem, że zacznę już powoli wychodzić żeby znowu się nie spóźnić.

Na pierwszej lekcji miałem biologię, więc zaczyna się nudno. Wszystkie lekcje minęły całkiem dobrze całe szczęście dzisiaj nikt nie pytał, więc mogłem być spokojny, kiedy skończyła się moją ostatnia lekcja była już piętnasta piętnaście, więc szybko pobiegłem na autobus żeby zdążyć na ten co jechał za dziesięć minut, bo się śpieszyłem, a nie chciało mi się jechać o piętnastej pięćdziesiąt. Gdy dojechałem do domu spakowałem kilka rzeczy, zmieniłem buty na inne żeby wygodniej mi się jeździło i zjadłem jeszcze jakieś kanapki na szybko następnie wziąłem deskę, zamknąłem drzwi i zacząłem jechać w stronę skateparku. Na moje szczęście mam do niego blisko więc nie musiałem jechać autobusem. Po kilku minutach jazdy w końcu dojechałem. Miałem z Clay'em spotkać się tu około szesnastej trzydzieści, ale jeszcze go nie było. Usiadłem gdzieś przy drzewie na ławce i zacząłem patrzeć na innych jak jeżdżą.

—Wow, nieźle. Spróbuj bardziej zjechać lewą nogą na dół.— Doradziłem chłopakowi, który próbował zrobić jakiegoś tricka.
—Noo i teraz to jakoś wygląda.— Skomentowałem na co chłopak podziękował za radę i zaczął katować inne tricki. Nagle z daleka już widziałem Clay'a, ale był z nim ktoś jeszcze, kiedy podeszli bliżej zauważyłem kto to był, był to Alex. Chodzę z nim ma hiszpański, nawet go lubię, ale nie gadamy zbyt często zdziwiło mnie to, że przyszedł nie wiedziałem, że się znają i nie wiedziałem ,że potrafi jeździć.

—Siem— Przywitał się blondyn. —Wziąłem ze sobą Alex'a, chyba go znasz mówił, że chodzicie razem na hiszpański.
—O tak znam. Cześć— Przywitałem się. — Nie wiedziałem, że jeździsz gdybyś wcześniej powiedział już dawno byśmy się wybrali razem pojeździć.— Dokończyłem i zacząłem wstawać z ziemi na której siedziałem.
—Tak się składa, że też nie wiedziałem.— Powiedział po czym Clay szturchnął go w ramię na co ten syknął z bólu.
—Czekaj to ty nie jeździsz?— Zapytałem trochę zdezorientowany.
—Że tak powiem, tak średnio w sensie kiedyś coś tam jeździłem, ale od momentu kiedy zaliczyłem salto na desce stwierdziłem, że to nie dla mnie, ale Clay mnie wyciągnął więc pomyślałem, że w sumie czemu by nie przyjść.—  Powiedział po czym wziął deskę i zaczął powoli jeździć, widać było te przerażenie w oczach myślałem się zaraz wybuchnę ze śmiechu. Stwierdziłem, że też wypadałoby trochę pojeździć, wziąłem deskę i jechałem w stronę jakieś rampy, jeździłem tak z jakieś pół godziny, złapaliśmy kontakt z kilkoma ludźmi i zaczęliśmy wszyscy ze sobą rozmawiać i doradzać jak lepiej wykonać jakiś trick. Kocham jeździć na skateparki jest taki zajebisty klimat i zawsze są tu sami zajebiści ludzie, kiedy już się zmęczyłem poszedłem pod te drzewo gdzie zostawiliśmy swoje rzeczy i tam usiadłem. Siedział już tam Alex który po niecałych dziesięciu minutach jeżdżenia stwierdził, że jego trauma z saltem w niczym nie pomaga i chce jeszcze trochę pożyć. Kiedy Clay jeszcze gdzieś tam jeździł, a w sunie to bardziej podrywał jakieś zdesperowane dziewczyny które po jakimś czasie same miały już go dość, ja w tym czasie rozmawiałem z Alex'em okazało się, że jednak nie jest taki jak myślałem na początku, dobrze się dogadywaliśmy i okazało się, że zna Karl'a i są bliskimi przyjaciółmi, znają się z dobre 3 lata i to był jeden z powodów dla których Karl się przepisał do tej szkoły, resztę powodów nie chciał mi powiedzieć. Stwierdził, że to zbyt prywatne, nie powiem, ciekawiła mnie reszta tych podwód, ale nie powinienem wytykać nosa w jego sprawy, więc nie naciskałem i po prostu zmieniłem temat na jakiś inny. Naprawdę fajnie się z nim rozmawiało opowiadał dużo o sobie i też trochę o Karl'u. Potem mówił nam o swoich różnych pojebanych akcjach przez co Clay zaczął się tak głośno śmiać, że cały skatepark się na nas zaczął patrzeć.

The cruel fate of two boys | KarlnapWhere stories live. Discover now