Rozdział 6

2.6K 234 162
                                    

Obudziłem się na kanapie obok Clay'a i George'a, widocznie musiałem wczoraj zasnąć, jak Karl poszedł do toalety. Strasznie mnie wszystko bolało, a najbardziej głowa. Myślałem, że zaraz mi wybuchnie. Gdy wyciągnąłem telefon aby sprawdzić która godzina zauważyłem, że jest rozładowany, ale sądząc po tym, że wszyscy dalej jeszcze spali musiało być wcześnie. Rzuciłem telefon na stolik który był obok i powoli wstałem idąc w stronę kuchni, aby się czegoś napić. Ten dom to jednen wielki śmietnik, wszędzie leżały porozwalane butelki, szklanki jakieś kartony po jedzeniu i nawet kilka talerzy, no generalnie Wilbur będzie miał w chuj sprzątania jak wstanie. Dodatkowo ktoś rozjebał obraz i jakiś drogi wazon, więc jak jego matka się dowie to nie wyjdzie z domu przez następny miesiąc.

Gdy przeszedłem ten tor przeszkód wziąłem jakiś czysty kubek i nalałem do niego wody z kranu bo nie chciało mi się szukać czegoś innego. Matko głowa mi pękała, wczoraj chyba wypiłem więcej niż myślałem. Zrobiłem się głodny, ale po wczorajszej imprezie zbytnio nic nie zostało do jedzenia oprócz jakiś ogryzków z pizzy, więc stwierdziłem, że będę się już zbierał i tak już było po imprezie, cóż nie spodziewałem się, że zostanę do rana. Nie budziłem nikogo uznałem, że to nie ma sensu i pewnie będą mieć kaca, więc po prostu wziąłem swoje rzeczy i wyszedłem.

***
Lekcje minęły całkiem spokojnie I w miarę szybko. Teraz była pora na lunch, więc skierowałem się w stronę stołówki. Wziąłem tacke z jedzeniem i poszedłem usiąść obok chłopaków. Rozmawialiśmy o tym, że moglibyśmy gdzieś wyjść wszyscy razem bo nigdy nigdzie nie byliśmy w takim zestawieniu, więc rozmyślaliśmy nad tym gdzie można było by pójść. Po chwili Karl poinformował nas, że już będzie się zbierał na lekcje pomimo tego, że dopiero przerwa nie dawno się zaczęła i nawet nic nie zjadł, ale mówił, że musi jeszcze skoczyć do toalety i że nie jest głodny. Po kilku sekundach wstał i zaczął zmierzać w stronę wyjścia, był strasznie zamyślony przez co nawet nie zauważył jak pierdolony Schlatt podłożył mu nogę przez co Karl się wywrócił, coś we mnie wybuchło najpierw akcja w kiblu potem jakieś zaczepki, a teraz podstawił mu nogę przez co się wywrócił na środku stołówki do chuja i co jeszcze. Wstałem bez dłuższego namysłu ze stolika i do niego podszedłem.

—Hej, masz może jakiś kurwa problem?— Zapytałem niby grzecznym tonem, ale można było wywnioskować, że jestem wkurwiony. Schlatt się chyba nie co zdziwił bo mało kto mu się postawia zwykle wszyscy się go boją, ale nie mam zamiaru siedzieć cicho kiedy ten pojeb ciągle gnębi Karl'a żaden pierdolony koszykarz z wyjebanym ego w górę nie będzie znęcał się nad Karl'em.

—Słucham?— Zapytał po czym wstał z krzesła i podszedł do mnie jeszcze bliżej przez co patrzyliśmy sobie w oczy. Kurwa coś we mnie się gotowało myślałem, że zaraz mu przywale.
—Problemy ze słuchem? Zapytałem czy masz jakiś pierdolony problem.— Powtórzyłem i tym razem nie wachałem się żeby użyć bardziej szorstkiego głosu czułem się jak w transie. Schlatt zaczął się śmiać razem z resztą tych debili.
—Chyba nie wiesz z kim rozmawiasz, a nie jednak wiesz przecież dobrze się znamy, twoja mama ostatnio nieźle zabawiała się ze mną ostatniej nocy.— Powiedział to tak głośno, aby wszyscy to usłyszeli jeszcze zaczął śmiać mi się prosto w twarz. Czułem jak paznokcie wbijają mi się coraz mocniej do mojej ręki jeszcze chwila i zaraz mu rozpierdole ten jego ryj.
—Jeszcze jedno słowo..— Zacząłem powoli, ale nie dane mi było skończyć.
—Bo co?— Powiedział Schlatt popychając mnie. —Zabijesz mnie?— Zaczął popychać mnie jeszcze mocniej. Kurwa nie wytrzymałem. Popchnęłem go z taką siłą, że chłopak opadł na stolik przez co zrzucił kilka tacek. Nagle poczułem jak ktoś łapie mnie za ramię był to Alex, stanął między nami i próbował opanować sytuację co niestety się nie udało bo odrazu kiedy Schlatt wstał przywalił mu dosyć mocno w twarz przez co się wywalił na ziemię, moje nerwy właśnie puściły... Podszedłem do niego i przywaliłam mu prosto w ten głupi ryj, chłopak lekko się otrząsnął po czym zaczął się głupio śmiać i naśmiewać z Karl'a i Alex'a nie wytrzymałem i się po prostu na niego rzuciłem. Byłem jak w transie miałem zamazany obraz i widziałem tylko i wyłącznie jego, miałem ochotę go zabić, rozjebać jeszcze raz niech spróbuje go kurwa dotknąć albo którego z nich to mu kurwa połamie ręce. Nic nie słyszałem tylko szum i krzyki. Nagle ktoś mnie zaczął powstrzymywać, nawet nie wiem kto to był.

The cruel fate of two boys | KarlnapWhere stories live. Discover now