Rozdział 8

2.3K 225 71
                                    

Obudziłem się i pierwsze co zobaczyłem był to śpiący Karl. Wyglądał tak spokojnie. Jego włosy opadały mu na czoło i był zwinięty w kulkę przytulając się do mojej ręki. Wyglądał naprawdę słodko. Po chwili patrzenia się na niego spojrzałem na mój telefon była 6:35 więc w sumie miałem jeszcze trochę czasu. Postanowiłem, że będę już powoli wstawać i odziwo nawet się wyspałem. Próbowałem jak najciszej wstać i wziąść potrzebne mi rzeczy, a następnie po cichu wyszedłem z pokoju. Stwierdziłem, że nie będę go budzić bo przydałoby mu się w końcu porządnie wyspać. Gdy już w miarę się ogarnąłem zszedłem na dół zrobić jakieś śniadanie, Karl chyba dalej spał bo jeszcze nie wyszedł z pokoju, więc zrobiłem jakieś kanapki zjadłem i zaniosłem resztę mu do pokoju. Położyłem talerz na moją szafkę nocną obok łóżka i napisałem kartkę żeby się nie martwił jak wstanie.

Pov: Karl

Obudziłem się i zauważyłem, że Nick już wstał bo nie było go obok mnie. Przetarłem lekko oczy i spojrzałem na szafkę nocną było tam kilka kanapek i jakaś kartka odrazu wziąłem ją do ręki i przeczytałem wiadomość jaką tam napisał.

Jestem już w szkole zrobiłem ci śniadanie, jakbyś czegoś potrzebował to dzwoń, będę w domu około 14.

Kurde mógł mnie obudzić przecież poszedłbym z nim do tej szkoły albo do domu, chociaż tam mi się zbytnio nie śpieszy. Usiadłem i przymknąłem oczy.

"Siedzieliśmy na łóżku płacząc w swoje ramię i powoli zasypiając w swoich ramionach."

Tak głupio się czuję z tym, że mu zawracam głowę, chciałbym mu to jakoś wynagrodzić, ale nawet nie mam pojęcia jak.. Oparłem się plecami o ścianę i przybliżyłem kolana do swojej klatki piersiowej, popatrzyłem na kanapki które leżały na szafce nocnej. Byłem tak cholernie głodny i chciało mi się cholernie wymiotować, ale nawet nie miałem czym od kilku dni prawie nic nie jadłem. Gdy postanowiłem się trochę ogarnąć była już 12, trochę długo spałem. Ruszyłem w stronę łazienki, otworzyłem drzwi i wszedłem do środka. Patrzałem na swoje odbicie w lustrze pomimo tego, że spałem dosyć długo nadal miałem wory pod oczami chociaż były mniejsze niż przez te ostatnie kilka dni. Po chwili ściągnąłem koszulkę, strasznie wystawały mi żebra i było pokryte różnymi siniakami i bliznami, nienawidzę swojego ciała jest takie okropne.

— Kurwa. — Powiedziałem sam do siebie i spuściłem wzrok patrząc na swoje ręce były całe w zasranych bliznach. Nienawidzę siebie tylko wszystkich obciążam najlepiej było by gdyby mnie tu nie było wszystkim by ulżyło. Nick'a też pewnie obciążyłem, nie powinienem był tu przychodzić. Nawet nie zauważyłem jak łzy same zaczęły mi spływać po policzkach. Cofnąłem się do tyłu i oparłem się o zimne kafelki i powoli zsunąłem się na podłogę. Siedziałem tak sam, kompletnie sam płacząc i użalając się nad sobą, mój oddech robił się coraz bardziej płytki, ale nie chciałem z tym nic robić po prostu siedziałem i czułem jak odpływam.

O mój boże no weź! Powiedz kto to jest tym szczęściarzem! — Powiedziała Sasha i przesunęła się bliżej mnie.
Taki jeden z mojej klasy, pewnie nawet go nie znasz. — Powiedziałem i położyłem się na łóżku.
Ugh! Ale ty jesteś okropny! — Jęknęła i uderzyła mnie lekko poduszką. — Ja to bym ci powiedziała gdybym miała jakiegoś krasza. — Powiedziała i położyła się obok mnie.
— Zaprosił mnie na randkę. — Powiedziałem na co Sasha odrazu na mnie spojrzała i zaczęła szczerzyć się jak głupia.
NIE GADAJ! O MÓJ BOŻE, KIEDY IDZIECIE?! —
Jutro i idziemy do kina. — Powiedziałem i lekko się uśmiechnąłem.

The cruel fate of two boys | KarlnapWhere stories live. Discover now