Rozdział 3

3K 272 150
                                    

Następny tydzień minął całkiem normalnie, o dziwo jakoś nie było żadnych większych dram ani plotek, co mnie zdziwiło, ale mniejsza z tym. Siedziałem na szkolnym korytarzu nie daleko wejścia do piwnicy ponieważ tam praktycznie nikt nie chodził i można było w spokoju pomyśleć i odpocząć, a że akurat była pora na lunch, a mi się nie chciało jeść postanowiłem, że to idealny pomysł żeby tam pójść. Siedziałem tam ze słuchawkami w uszach, oczywiście słuchając mojej ulubionej playlisty i rysując jakieś postacie z anime. Nie mam jakiegoś wybitnego talentu do rysowania, a przynajmniej ja tak sądzę, bo ostatnio jak Clay perfidnie wyrwał mi mój szkicownik z ręki to zaczął coś pieprzyć, że mam talent i, że taki potencjał się nie może zmarnować. Też mi coś, zwykłe bazgroły. Tym razem rysowałem Killue, uwielbiam tą postać ogólnie to anime jest epickie poleciłem je temu zjebowi, ale on stwierdził, że jest za długie i nie chce mu się tego oglądać. Tylko ciągle gra w te gry mógłby czasem coś ze mną obejrzeć bo nie mam z kim gadać o anime. Po kilku minutach przyszło mi jakieś powiadomienie na telefon, oczywiście była to wiadomość od Clay'a, mogłem się tego spodziewać bo obecnie nie mam zbyt dużo znajomych.

Od: Clay

Ej gdzie ty kurwa jesteś?! Drama na całego Schlatt bił się z Skeppy'm na stołówce, śmiesznie, i pomyśleć że są w tej samej drużynie. LMAOOO

Do: Clay
Co? Wiesz o co poszło?

Od: Clay
Schlatt śmiał się z Darryl'a, powiedział, że to obrzydliwy kujon który nic nie znaczy... Skeppy nieźle się wkurwił.

Do: Clay
O chuj, chciałbym to zobaczyć.

Od: Clay
W ogóle w piątek ma być impreza u Wilbur'a wbijasz?

Do: Clay
Nie wiem, raczej nie.

Od: Clay
Nudziarz.

Boże co za debile, kojarzę te dwójkę. Daryl to jeden z najmądrzejszych uczniów w szkole i jest w samorządzie szkolnym, a Skeppy należy do drużyny koszykarskiej, wiem że się "przyjaźnią". Szczerze nie nazwałbym tego tak. Podobno na ostatniej imprezie poszli w ślinę, zresztą to nie był pierwszy raz, chodzą też inne plotki. Nagle spojrzałem na godzinę i za pięć minut przerwa się kończyła, więc wypadałoby iść powoli w stronę klasy. Wstałem i zacząłem iść w tamtą stronę, nagle ktoś na mnie wpadł przez co mój szkicownik wypadł mi z ręki.

—Patrz kurwa jak łazisz.— Powiedziałem zdenerwowany chociaż to była trochę moja wina bo patrzałem w telefon. Zaczęłam schylać się aby podnieść mój szkicownik.
—P-przepraszam.— Powiedział chłopak, kojarzyłem ten głos, nagle chłopak też się schylił przez co zderzyliśmy się głowami.
—Ał, kurwa.— Wysyczałem z bólu na co chłopak odrazu znowu przeprosił i poniósł szkicownik, nie mogłem zbytnio zobaczyć jego twarzy bo miał spuszczoną głowę w dół.
—Wow, nieźle.— Powiedział po czym mi go podał.
—Taa, dzięki.— Odpowiedziałem od nie chcecie. Miałem już odchodzić kiedy skapnąłem się skąd go kojarzę ten głos. Ja też mam jakiś opóźniony zapłon.

—Chwila, czekaj mi tu. To ty jesteś tym chłopakiem z łazienki co nie? No ten któremu chciałem pomóc.— Byłem pewny że to on, ale wolałem się upewnić żeby nie zrobić z siebie debila bo jakbym zapytał się go odrazu z bomby czy nic mu nie jest i gdzie potem był to wyszedłbym na jakiegoś idiote, już pomijając fakt że w ogóle się nie znamy.
—Co? A tak.. — Odpowiedział zmieszany drapiąc się ręką po karku, kiedy podniósł głowę trochę wyżej w końcu zobaczyłem dokładnie jego twarz, miał mały plaster na łuku brwiowym i siniaka pod okiem którego już nie było prawie widać. W sumie co się dziwić to było tydzień temu, nie wiem jakim cudem dopiero teraz go znalazłem ta szkoła nie jest taka wielka. Co z tego, że po trzech dniach się poddałem i go już nie szukałem.

—Nic ci nie jest? Ten no trochę się martwiłem bo ledwo co chodziłeś.— Powiedziałem lekko zawstydzony. Mało kiedy pytam się ludzi o ich samopoczucie więc to może dlatego poczułem się niezręcznie.
—N-nie w sensie, chciałem potem pójść  usiąść nie daleko wejścia do piwnicy i po drodze znalazła mnie taka dziewczyna ma na imię Nikita, ale woli jak się mówi na nią Niki. Była z jakimś chłopakiem. Kurde nie pamiętam jak miał na imię..— Powiedział smutnym głosem.
—Ale mówiła na niego Ranboo, pomogli mi. Byli mega mili.— Dokończył chłopak, było widać, że się stresował, ale mówił to z lekkim uśmiechem na twarzy.
—Dobrze, że nic ci nie jest.— Można powiedzieć, że kamień spadł mi z serca. Nie mam pojęcia dlaczego, ale przez cały czas gdzieś tam czułem taki lekki strach? Sam nie wiem jak to nazwać. —A tak w ogóle to Nick jestem.— Przedstawiłem się i wyciągnęłem rękę do przodu z nadzieją, że ją uściska. Było by nie zręcznie gdyby tego nie zrobił.
—Karl.— Odparł po czym uścisnął moją rękę, złapałem z nim przez chwilę kontakt wzrokowy. jego oczy były, były takie zielone i błyszczące? Po chwili chłopak puścił moją rękę i naciągnął swoje rękawy.
—Muszę już iść m-mam zaraz angielski.— Uśmiechnął się lekko i zaczął się cofać do tyłu.
—Ta, ja też.— Miałem się już cofać gdy nagle przyszła mi na myśl jedna rzecz. A gdyby tak... —W piątek jest impreza. —Wypaliłem, ja pierdole, ale ze mnie debil. —U Wilbur'a, będziesz?— Dokończyłem, dobra jak już się wkopać to do końca pomyślałem.
—O, nie wiem jakoś to chyba nie moje klimaty, ale może wpadnę.— Odpowiedział po czym zaczął iść w stronę swojej klasy, świetnie Nick wystraszyłeś go, oby tak dalej. Potem również zaczęłam iść w kierunku klasy. Reszta lekcji minęła strasznie nudno. Ci nauczyciele strasznie przynudzają.

***
Kiedy miałem już wychodzić ze szkoły nagle Clay wyskoczył mi dosłownie przez ryjem przez co dostałem prawie zawału.

—ŻAŁUJ, ŻE NIE WIDZIAŁEŚ SWOJEJ TWARZY!— Zaczął się śmiać na cały głos. Matko jego śmiech brzmiał jak jakiś czajnik.
—A weź się zamknij.— Nawet nie miałem już siły się z nim kłócić najchętniej to bym wrócił już do domu i położył się w moim ciepłym łóżeczku.
—Idziemy dzisiaj na skatepark?— Spytał mnie blondyn. Szczerze, nie chciało mi się zbytnio nigdzie iść więc grzecznie odmówiłem. Poszedłbym gdyby nie to, że przede mną jeszcze kilka odcinków "Jujutsu Kaisen". Następnym razem z nim pójdę, w sumie pojeździł bym na desce dawno na niej nie byłem, ale anime wzywa.
—No weź cały czas oglądasz tylko te japońskie bajki, byś mógł czasem wyjść z swoim przyjacielem żeby spędzić z nim trochę czasu..— Powiedział to to tak sztucznym smutnym głosem, że myślałem, że zaraz wybuchnę ze śmiechu. Aktorem to on nie będzie.
—Po pierwsze kto powiedział, że jesteśmy przyjaciółmi, a po drugie kiedy indziej możemy iść. Dzisiaj serio już mi się nie chce.— Chłopak zrobił obrażona minę po czym stwierdził, że skoro dzisiaj nie to jutro pójdziemy i że nie przyjmuje żadnej odmowy, no cóż będę się z nim musiał trochę pomęczyć.

The cruel fate of two boys | KarlnapWhere stories live. Discover now