Rozdział 5

2.7K 239 353
                                    

Te lekcje minęły strasznie nudno. Miałem ochotę już jak najszybciej się z tamtąd wyrwać. Gdy babka z matmy skończyła pierdolić i zaczęła się przerwa poszedłem do mojej szafki, aby wyjąć z niej podręcznik. Jak tak szedłem zauważyłem jak Karl męczył się z automatem, stwierdziłem, że mu pomogę więc podszedłem bliżej.

— Ugh, co za gówno.— Powiedział chłopak waląc ręką w automat.
— Serio?— Powiedziałem ledwo co powstrzymując się od śmiechu. — Ale ty wiesz, że automat jest odłączony od gniazdka?— Dokończyłem cicho się śmiejąc, a chłopak zrobił się cały czerwony i jego mina wyrażała wszystko.
Kucnąłem i podłączyłem automat. Widocznie ktoś go odłączył wcześniej, nie mam zielonego pojęcia jak on tego nie zauważył. Gdy już podłączyłem automat powiedziałem mu żeby kliknął jeszcze raz, po chwili się udało.
—Dziękuję.— Odparł wyższy ode mnie chłopak naciągając bardziej rękawy na swoje ręce.
—Następnym razem sprawdź czy automat jest podłączony.— Powiedziałem po czym razem zaczęliśmy się śmiać, chwile rozmawialiśmy i zaczęliśmy iść w stronę naszych klas. Okazało się, że akurat teraz mamy lekcje obok siebie, więc mogliśmy trochę dłużej pogadać. Na początku było trochę niezręcznie, ale potem rozmawialiśmy o wszystkim.

Wychodząc ze szkoły czekałem jeszcze na Clay'a. Stwierdziliśmy, że skoro oboje kończymy o szesnastej to pójdziemy do niego, a potem razem do Wilbur'a. Gdy jaśnie Pan ruszył dupe i w końcu przyszedł zaczęliśmy iść na przystanek. Jak zawsze gadaliśmy o wszystkim i o niczym. Opowiadał mi, że jakiś typ z jego klasy porzygał się na angielskim, wolę nie wnikać w szczegóły. Po ośmiu minutach dotarliśmy na przystanek, akurat za trzy minuty jechał nam autobus więc nie musieliśmy długo czekać.

—Boże stroisz się tam jak jakaś dziewczyna, a to jest tylko domówka.— Powiedziałem znudzonym głosem leżąc na łóżku.
—Przynajmniej będę jakoś wyglądać, a nie jak jakiś szczur.— Skomentował po czym w końcu wybrał ubrania w których pójdzie. Chwila, wiem że jakoś wybitnie to ja nie wyglądam, ale bez przesady. Przewróciłem oczami i pokazałem mu środkowy palec. Po dwóch nie kończących się godzinach w końcu książę Clay był gotowy. Ja pierdole już George się szybciej ogarnia.

Kiedy dojechaliśmy pod dom Wilbur'a było już około dwudziestej więc impreza trwała. Weszliśmy do domu i odrazu powitał nas Wilbur, chwilę rozmawialiśmy po czym powiedział żebyśmy czuli się jak u siebie i poszedł razem z Clay'em podrywać jakieś laski, a ja zostałem sam. Stwierdziłem, że dobrym pomysłem będzie pójście do kuchni i napicie się czegoś oczywiście padło na piwo, nie chciałem zbytnio pić czegoś mocniejszego, nie miałem ochoty. Muzyka była strasznie głośno wszyscy się dobrze bawili, śpiewali, tańczyli, niektórzy to nawet już zezgonowali to trzeba mieć talent żeby zaliczyć zgona po niecałych dwóch godzinach od rozpoczęcia imprezy. Wziąłem piwo i usiadłem na krześle obok blatu, trochę mi się nudziło bo nie umiałem znaleźć Alex'a, a Wilbur'a i Clay'a poszli na łowy.

—Nick pomóż.— Usłyszałem znajomy mi głos kiedy się obróciłem zobaczyłem niskiego bruneta który trzymał wysokiego ledwo przytomnego blondyna który się o niego opierał, ja pierdole.
—Co do chuja.— Powiedziałem po czym wziąłem łyka mojego napoju.
—Tak się składa, że Tommy no tak trochę za dużo wypił...— Powiedział Toby i zrobił błagalną minę abym mu pomógł. — No weź nie mam co z nim zrobić, a jak Wilbur nas zobaczy będziemy mieli dosyć duże kłopoty.— Dokończył na co ja westchnąłem i wstałem z krzesła po czym powiedziałem żeby szedł za mną. No co za debile mają po piętnaście lat, a zachowują się jakby mieli po trzynaście, co im do głowy przyszło żeby tu przychodzić, Wilbur wyraźnie im powiedział, że jeśli przyjdą to im nogi z dupy powyrywa. Pomimo różnicy wieku są dobrymi przyjaciółmi i strasznie się o nich martwi, a najbardziej o Tommy'ego on przez nich kiedyś wylewu dostanie.  Gdy dotarliśmy do jakiejś sypialni i otworzyłem drzwi na nasze nie szczęście stał tam Wilbur z Clay'em i jakimiś laskami, co oni kurwa chcieli czworokąt zrobić ich do reszty pojebało. Gdy do Wilbur'a dotarło, że właśnie razem z Toby'm trzymamy Tommy'ego zrobił złowrogą minę i grzecznie wyprosił dziewczyny z pokoju na co one nazwały go palantem i wyszły.

The cruel fate of two boys | KarlnapWhere stories live. Discover now