38. Ostateczne starcie

65 1 0
                                    

Trzydziestego pierwszego lipca o równo szesnastej miało się to wszystko zacząć, by ostatecznie skończyć spór na linii Stark- Rogers/Barnes. Ivy doskonale wiedziała, że ktoś dziś polegnie. Tyle zdołała zrozumieć z wizji podsyłanych przez symbiont, ale kto tego świadoma nie była.

Tak jak się umówiła z Peterem czas do godziny piętnastej spędziła w jego towarzystwie. Po tym czasie każde z nich skierowało się do domu, aby przygotować się na ostateczne starcie. Było jej ciężko, bo miała świadomość, że zemsta wcale nie pomoże uśmierzyć jej bólu. Jedynie do czego doprowadzi to do poczucia sprawiedliwości- wszak osoba winna śmierci jej matki dostanie karę na jaką zasługuje według Aniki.

Stała przed lustrem w swoim pokoju, znajdującym się w domu Aniki. Ubrana w biało-granatowy przyległy do ciała kombinezon, przyglądała się swojemu odbiciu, gdzie widniała jej alternatywna wersja.

- Szkoda, że nie możesz walczyć razem ze mną w tym świecie...- powiedziała, na dobrą sprawę, sama do siebie.  Nie sądziła, że jej odbicie zrozumiało ją.

- Tu się zdziwisz- rzekła jej alternatywna wersja, gdy ta wyszła z pokoju zawołana przez ojca. Eteryczna Ivy przeszła przez lustro i w formie wiatru podążyła za tą rzeczywistą.

Peter przebrany w strój Spider-Mana, przybył na polanę pod Nowym Jorkiem. To tutaj miało się wszystko rozstrzygnąć. Na miejscu była już Anika razem z Spiders Squad i Lokim. Za niedługo miała dojechać Ivy w towarzystwie Williego, swojego ojca i wujostwa.

- Szesnasta już za trzy minuty. Za trzy minuty będzie początek tego chaosu. Już niewiele- Anika ostatnie zdanie wyszeptała tak, że tylko ona to usłyszała.

Punkt szesnasta byli już wszyscy. Jacyś ludzie Starka, którzy wyglądali jakby urwali się z choinki, nie budziły w oddziale Aniki strachu. Wręcz przeciwnie- napełniali ich kpiną.

- Czas to skończyć Stark! Nadszedł moment, gdy za wszystko zapłacisz!- wykrzyczała brunetka w stronę filantropa.

- Wątpię w to, Barnes!- wrzasnął, będąc w środku zbroi.

- Jesteś tchórzem, wiesz? Nawet zwykłą rozmowę prowadzisz przez powłokę zbroi!

- To środek bezpieczeństwa!

- Taki sam jaki miał chronić żonę mojego brata!?- zapytała Imogen, po czym ciągnęła dalej.- Jeśli tak, to zawiódł! I to przez ciebie!

- To nie moja wina!

- Jak to nie twoja?! To ty miałeś obsesję na punkcie symbiontu mieszkającego wewnątrz Cahteriny! Ona była tylko zwykłym naukowcem, nikomu nie zagrażała! A ty postanowiłeś, spróbować wyciągnąć z niej coś co mieszkało w jej ciele od momentu urodzenia! Jesteś pojebany i odpowiesz za śmierć mojej bratowej!

- Nigdy nie sądziłem, że to powiem Panie Stark, ale... Jest pan sadystą! W imię swojej chorej idei, eksperymentować na Bogu ducha winnej kobiecie? Będącej matką i żoną, siostrą i córką. Wie pan ile zadał tym bólu?!- krzyczał Peter, a Tony patrzył na niego zdziwiony. Wszak nie sądził, że ten dzieciak zmieni stronę, a jednak.

- Wiesz co Peter? Traktowałem cię jak syna, a ty mnie zdradziłeś!- wrzasnął Stark.

- Dla takich jak ty jest specjalne miejsce w piekle, Stark!- wydarła się Anika.

Tony nie odpowiedział. Strzelił w stronę brunetki promieniem, ale ta się uchyliła.

- Jesteś żałosny! Atakujesz nas, a nikt z tu zebranych poza tobą nie ma broni palnej! Jesteś pozbawiony jakiegokolwiek honoru!- krzyczy Steve.

- W-wie pan co panie Stark? Sądziłam, że wraz z upływem czasu, ból po utracie mamy zmaleje. Rano nawet myślałam, żeby panu wybaczyć, że nie ma jej tu przez pana. Jednak widząc co pan teraz robi, stwierdzam jedno. W tym przypadku zemsta będzie doskonała. Nie mogę się doczekać aż zobaczę pana martwe ciało, tak jak pan gdy moja mama została trafiona po raz kolejny pańskim promieniem- mówiła przez łzy Ivy.

- Peter zabierz ją stąd!- wrzasnęła Anika, koncentrując się na tym, by nie zmienić swojego położenia, bo wtedy cała praca Lucy i Natashy poszłaby na marne.

I tak z polany wycofała się Ivy i Peter.

Gdy nastolatkowie zniknęli, Anika i jej oddział usłyszał w słuchawkach głos Lucy mówiący, że rozbrojenie zbroi poszło pomyślnie.

Anika pierwsza zaatakowała. Zaraz za nią w bój rzucił się Willi, Loki i jej rodzice. Steve osłaniał plecy swojej siostry i szwagra, a Spiders Squad walczyli ze sprzymierzeńcami filantropa. Walczyli dzielnie, mając świadomość, że ktoś z nich może przypłacić to życiem.

Imogen odbezpieczyła pistolet, gdy zobaczyła, że Stark dusi jej córkę. Nie wiedziała, że z drugiej strony Bucky zrobił to samo. Nacisnęła spust, a głowa filantropa odleciała do tyłu.

- Stark nie żyje!- wrzasnęła Anika informując walczących ze sobą.

I tak zakończyło się ostateczne starcie. Anthony Star dołączył do swoich rodziców, przez te same osoby w dodatku.

________________________________________________________________________________

Został już tylko epilog...

I może potem jakieś bonusy, jak będziecie chcieć.

Co sądzicie?

Natalia.

Ps. W miejsce tego opowiadania/ tej książki wejdzie nowa o Zimowym Żołnierzu. Prolog może być jeszcze dziś. (poniżej okładka)

 (poniżej okładka)

Oops! This image does not follow our content guidelines. To continue publishing, please remove it or upload a different image.
It is hard for me| Peter ParkerWhere stories live. Discover now