27. Tęsknota i wyjaśnienia

41 3 5
                                    

Kiedy Ivy doszła do siebie poprosiła ojca, aby ten powiedział jej co działo się przez czas jej "nieobecności". Dowiedziała się przez to, że Peter starał się dowiedzieć co z nią; że Anika dostawała nerwicy przez to, iż jej plan się opóźnia w realizacji; że na linii Asher- Anika jest coraz gorzej; że do konfliktu między córką Bucky'ego a Starkiem jest coraz bliżej.

Nie interesowało ją to co się dzieje między jej kuzynostwem, prawdę mówiąc. Martwiło ją, że Peter pomyśli, że ta zlała go totalnie i nie chce utrzymywać z nim kontaktu. Co oczywiście było kłamstwem!

Odłączyła telefon, który pod ładowarkę podłączył jej tata, gdy ten rozładował się. Odblokowała urządzenie i doznała szoku. Sto czterdzieści sześć wiadomości od Petera. Niektóre, szczególnie te końcowe, wyrażały zmartwienie. Jedna wyrażała to dosadnie.

Peter: Ivy co się dzieje?

Peter: Ej, Ivy.

Peter: Ivy, proszę odpisz!

Peter: Martwię się. Ivy proszę, daj jakiś znak, że żyjesz. Proszę.

Nastolatka wyszła z aplikacji odpowiadającej za wiadomości i włączyła tą, której zadaniem było przechowywanie kontaktów. Wahała się czy wykonać połączenie, czy też nie. Stanęło na tym, że zablokowała telefon. Wstała z łóżka i po wcześniejszym sprawdzeniu godziny, skierowała się do łazienki. Była piętnasta, więc miała nadzieję, że Peter jest w domu.

Ogarnęła się w jakieś piętnaście minut. Zjaśniałe przez symbiont włosy, związała w niechlujnego koczka na środku głowy. Szara bluza została wciągnięta przez nią przez głowę, a czarne dresy poprawiła zaraz po tym. Spojrzała jeszcze przelotnie w lustro. Była bledsza niż zazwyczaj, a jej oczy miały bardziej intensywne odcienie niebieskiego i zieleni. Wyglądała... dziwnie. Policzki były chudsze, a kości policzkowe bardziej widoczne. Wiedziała, że nim jej twarz wróci do poprzedniego wyglądu, minie trochę czasu.

Wyszła z łazienki i mówiąc wcześniej Stevenowi, opuściła mieszkanie, pamiętając o wzięciu kluczy.

Dotarcie z Brooklynu do Queens zajęło jej ponad półtorej godziny i to jadąc metrem. Kiedy, więc po prawie dwóch godzinach była pod blokiem, gdzie mieszkał Peter ulżyło jej. Jako, że do drzwi budynku nie trzeba było wpisywać kodu, aby je otworzyć, weszła przez nie, a następnie skierowała się na odpowiednie piętro i pod odpowiednie drzwi. Zapukała w powłokę i zaczekała, aż ta zostanie otwarta.

Peter był sam w mieszkaniu. Jego ciocia poszła z koleżankami  do kina i nie zapowiadało się by szybko wróciły. Zdziwił się, więc gdy usłyszał pukanie do drzwi. Wstał z kanapy i podszedł do nich. Bez patrzenia przez wizjer otworzył drzwi.

Stał jak wmurowany, wpatrując się jednocześnie w dziewczynę znajdującą się przed nim.  Była bledsza, jej włosy pojaśniały, twarz schudła, ale w jej oczach zagościły wesołe iskierki, gdy go zobaczyła. Nie widział jej prawie tydzień, a mimo to tęsknił jakby był to co najmniej miesiąc.

Ivy zrobiła krok w jego stronę i przytuliła go. Peter odwzajemnił gest, przyciągając dziewczynę bliżej. Wtulił się w nią, umieszczając swoją głowę w zagłębieniu jej szyi- oczywiście po wcześniejszym zniżeniu się do wzrostu dziewczyny.

Stali tak przez chwilę, aż Ivy oznajmiła, że tęskniła, a Peterowi należą się wyjaśnienia. Chłopak wpuścił ją do mieszkania i zapytał czy chce coś do picia, na co usłyszał, że nie.

- Czemu nie dawałaś znaku życia?

- To trochę skomplikowane. Nie wiem jak mam ci to wytłumaczyć, ale... Kurde to trudne... Powiem tak... Miałam trochę gorszy okres w życiu i większość dnia przesypiałam. Do szkoły nie chodziłam, bo dodatkowo byłam trochę przeziębiona. W sumie od wczoraj jest lepiej, nie mam już kataru, ale i tak do końca tygodnia nie będzie mnie w szkole. To jest część tego co się działo- powiedziała. Liczyła, że szatyn łyknie owe kłamstwo.

- Okej... Jednak wiesz, że nie umiesz kłamać?- rozwiał jej nadzieję Peter.- To jak, powiesz prawdę, czy nadal mam sądzić, że się mną zabawiłaś?

-Eh... Nie znienawidź mnie za to. Wiesz kim jest mój ojciec, ale o mamie nic ci nie mówiłam. Tak, więc gdy była w ciąży, w swoim ciele gościła dziwny symbiont. Miała świadomość, tego, że mogę coś odziedziczyć po tym stworzeniu, ale nie sądziła, że jej symbiont wytworzy w moim ciele całkiem nowy. Tak się stało. Czasami... są takie chwile, ze przejmuje on kontrolę nade mną, a ja znajduję się w świecie, można rzec, że dusz, ale nie do końca. Taki stan może trwać przez długi czas. W zeszły weekend tak się stało. Obudziłam się dziś o jakieś ósmej rano. Nim doszłam w pełni do siebie była czternasta. 

- Na czym to polega?- zapytał spokojnie.

- W ty drugim świecie pomagam będącym tam istotą zaznać spokoju. Są to ofiary morderstw, wypadków i nie tylko. Nigdy nie wiem ile czasu tam spędzam, bo czas tam płynie całkiem inaczej.

- Czyli masz swoje takie jakby alter-ego?

- Tak. Ty też je masz- powiedziała, a Petera zamurowało. zrobił wielkie oczy i wlepił wzrok w nastolatkę.- No co? Trenowałeś z moją kuzynką i moim kuzynem. Myślisz, że nie wiem, że jesteś Spider-manem?

- Dobra nie widzę sensu w zaprzeczaniu- rzekł, a następnie przytulił dziewczynę.

Ivy wtuliła się ufnie w Petera, a ten zaczął gładzić dłonią dół jej pleców. Rozmawiali przez jeszcze dobrą godzinę. Rogers pocałowała Petera w policzek kiedy wychodziła do domu, a ten cieszył się, że nie widziała jego rumieńców.

________________________________________________________________________________

No i co sądzicie. Dla mnie znowu trochę za słodka końcówka, zważywszy na to co planuje Anika.

Natalia.

It is hard for me| Peter ParkerWhere stories live. Discover now