Jutro będzie pierwszy dzień grudnia, więc dzisiaj wymykamy się po kalendarze adwentowe. Five idzie z nami bo czuje się już dobrze, ale jeszcze nie na tyle, aby brać udział w treningach.
O 21.00 wszyscy byli już w łóżkach. Czekaliśmy, aż Grace i Pogo upewnią się, że śpimy. O 21.20 umówiliśmy się, że Five wszystkich przeteleportuje przed Academię.
Gdy czekałam na bruneta w międzyczasie przebrałam się i wzięłam pieniądze. Po chwili w moim pokoju pojawił się Five.- Już wszyscy? - zapytałam
- Wszyscy oprócz nas. - odpowiedział
- Więc na co czekasz? - zaśmiałam się
- Musimy zejść oknem
- hm?
- Wypstrykałem się
- Wypstrykałeś?
- Nie mogę się teleportować.
- To ty masz jakieś ograniczenia mocy wtf?
- Poprostu się zmęczyłem
- Ja nie mam żadnych ogranicze...
- Schodź już bo sklepy zamkną!
- Dobra dobra. Nie drzyj się tak bo ojc...
- Schodź!
- Wstałeś dzisiaj lewą nogą?
- Japierdole...
- No nie chce mi się schodzić oknem, możemy poczekać?
- Schodzisz czy mam się wyrzucić przez okno?
- A przeżyje?
- Raczej nie, za wysoko jest
- Nie zrobisz tego, za bardzo mnie kochasz
- Jesteś pewna?
- Na 101%
Brunet podbiegł do mnie i ku mojemu zdziwieniu ten idiota wyrzucił mnie przez okno. Oczywiście później teleportował się na dół i mnie złapał.
- Kłamca! Mówiłeś że... - zaczęłam
- Nic już nie mów bo pożałujesz. Poprostu chodź - mruknął
- Co tak długo? - zapytała Allison
- Lepiej nie mówić... Chodźmy już bo nic nie kupimy. - odpowiedział jej Five
- Jakie kupujecie kalendarze? - zapytałam Vanyi i Allison
- Pewnie jakiś z kosmetykami, a ty? - odpowiedziała mulatka
- Ja z czekoladkami, takie najlepsze...
Po kilku minutach byliśmy już w sklepie. Był czynny do 22.30 więc mieliśmy niecałą godzinę. Niby nie tak dużo wejść i kupić kalendarze ale z tymi idiotami się nie da. Rękę dam se uciąć, że Diego i Luther się pokłócą, albo Klaus będzie chciał kupić wódkę. Oczywiście nikt mu nie sprzeda, nie jest jeszcze nawet pełnoletni.
Ja i Vanya kupiłyśmy kalendarz z czekoladkami, Allison z kosmetykami a chłopcy nie chcieli. Zmusiłam Five żeby wziął. No bo jak on nie zje to ja zjem, co za problem? A reszta wzięła se jakieś zwykłe słodycze itp.Wróciliśmy do domu po 23.00 więc wzięłam szybki prysznic, przebrałam się w piżamę i poszłam do pokoju Five. Spotkałam się z nim w połowie korytarza.
- Właśnie miałem do Ciebie iść - zaczął
- A ja do Ciebie, chodźmy już, jestem zmęczona. - odpowiedziałam
Po chwili byliśmy już w jego pokoju. Położyłam się na łóżku, a obok mnie Five. Przytulił się do mnie i dał buziaka w policzek.
Rano wstałam i zeszłam na śniadanie. Ojca znów nie przyszedł, zamiast niego Pogo. Okazało się że Reginald wyjechał na kilka dni.
- Tylko mi się wydaje, że on nas zaczyna zaniedbywać? Nie żebym narzekała, że go nie ma. - pomyślałam
W każdym razie nie będzie treningów więc spoko. Po śniadaniu stwierdziłam, że wezmę dłuuuuuuuugą kompiel. Napuściłam dużo wody i zrobiłam dużo piany. Siedziałam tam jakaś godzinę gdy stwierdziłam że pora już wychodzić.
Wysuszyłam włosy i przebrałam się. Ubrałam szare dresy i zwykły, czarny top. W Academi było ciepło więc nie ubierałam żadnej bluzy. Zwiazałam włosy w koka i wyszłam z łazienki. Na krześle od biurka siedział Five.- A ty czego chcesz? - zapytałam
- Niczego, tylko mi się nudzi i nie mam co robić. - odpowiedział
- i?
- Iiii musisz obejrzeć ze mną serial
- No dobrze, ale ja wybieram
- okej okej
- A zjadłeś czekoladkę z pierwszego okienka z kalendarza?
- Tak, twoją też
- Moją?!
- No bo nie zjadłaś
- Five!
- Ojoj, czyżby Sophia wstała dzisiaj lewą nogą?
- Pff
- Żartowałem. Twoja czekoladka czeka aż ją zjesz
- To ja zajmę się czekoladką i pójdę jeszcze na chwilę do łazienki a ty włącz Netflixa.
- Tylko się pośpiesz
-mhm
- Sophia Evans, idziesz? - odezwał się po kilku minutach
- Od kiedy mówisz na mnie Sophia Evans? - zapytałam wychodząc z łazienki
- Od teraz
- A kiedy przestaniesz?
- Kiedy zostaniesz Hargreeves
- Już jestem Hargreeves
- Czy ty mi coś sugerujesz, hm?
- Tak, to że mamy to samo nazwisko przez ojca, idioto
- Kurde,a pomógł być taki fajny tekst na podryw...
- Postaraj się bardziej. I daj ten laptop.
- Co będziemy oglądać?
- Girl from nowhere
- Ciekawe to?
- Nie wiem, widziałam że dużo osób to ogląda a teraz bądź cicho bo nic nie będzie słychać.
Leżałam obok Five, a moja glowa leżała na jego klatce piersiowej.
Po kilku godzinach ogladania skończyło nam się żarełko więc stwierdziłam, że zejdę po żelki z mojej skrytki z kuchni. Zeszłam ze schodów i zobaczyłam całe rodzeństwo przy stole, a onok nich stała Grace.
- No nareszcie - powiedział Diego
- To już jest obiad? Która godzina? - powiedziałam zerkając na telefon
- Ty i Five mieliście zjawić się tutaj 15 minut temu - powiedziała mama
- O kurczaczki... FIVE! CHODŹ TUTAJ!
- Czego się drzesz? - zapytał brunet
- Przez Ciebie spóźniliśmy się na obiad
- To ty włączyłaś ten serial! Poza tym, i tak nie jestem głodny. Najadłem się czipsami.
- Ja w sumie też...
- Czyli mogę zjeść ich porcję? - zapytał Klaus
Zaśmiałam się, a po chwili Five znów teleportował nas do mojego pokoju.
- Nie wzięłam jedzonka - powiedziałam
- Trudno, obejdzie się bez.
Do końca dnia oglądaliśmy serial. Skończyliśmy pierwszy sezon, ale stwierdziliśmy, że nie drugi zostawimy na jutro. Przekonałam go też, żeby zrobił ze mną jakieś podstawki z Pinterest'a. Zrobiłam mu dwie żeby miał na czym postawić kubek z kawą.
Dni bez Reginalda są ciekawsze...
YOU ARE READING
Eight - Sophia Evans
Fantasy‼️ SKOŃCZONE ‼️ Opowieść o 15 letniej dziewczynie, która dołączyła do Academii Umbrella później i w innych okolicznościach niż jej przybrane rodzeństwo.