- Spadaj, Five! - odpowiedziałam także się śmiejąc.
Brunet teleportował nas na most nad rzęką. Miejsce było mi już dobrze znane.
- Co on wymyślił? - pomyślałam.
Weszliśmy na mały most. On cały czas trzymał moją rękę. Cały czas patrzył mi się w oczy.
- A więc... - zaczęłam.
- Nie powinienem wtedy być tak zazdrosny, krzyczeć i cię całować, przepraszam. - odpowiedział
- Więc, to tylko tyle? To był tylko błąd? Nie masz zamiaru nic z tym dalej robić?
- Czekaj, chcesz to rozwijać?
- Tak... A ty?
- Ja też. Zależy mi na Tobie, Sophia.
Zaniemówiłam. Nie wiedziałam co powiedzieć. Oczywiście, mi też na nim zależało ale... czy to ma sens?
- Mi też bardzo na Tobie zależy. Odkąd zaczęliśmy się dogadywać... - wypaliłam
Nie otrzymałam odpowiedzi. Oboje znikneliśmy w niebieskim świetle. Znaleźliśmy się na wzgórzu, z którego było widać prawię całe miasto.
- Sophia?
- Tak, Five?
- Zostaniesz moją dziewczyną?
- Five, nie znamy się długo i...
- To nic. Odpowiedz mi na pytanie...
- Tak, zostanę twoją dziewczyną.
Brunet mocno mnie przytulił, a ja oddałam uścisk. Usłyszałam jeszcze ciche "Kocham Cię" wyszeptane w moje ucho.
Resztę nocy spędziliśmy w tym samym miejscu przytuleni do siebie. Byłam taka szczęśliwa!Nie wiedziałam jak zareaguję rodzeństwo, a tym bardziej Alice.
Nie odzywałam się do niej i nagle przychodzę z informacją, że mam chłopaka. Maskara...Było już coraz zimniej a więc wrócimy do Academii. Przebrałam się i umyłam twarz. Nastawiłam budzik i położyłam się do łóżka w którym leżał Five- znaczy, mój chłopak. Nie mogę się do tego przyzwyczaić.
Rano obudził mnie dźwięk budzika.
- Dzień dobry, Sophia. - usłyszałam jego zaspany głos.
- Dzień dobry, Five. - odpowiedziałam.
- Jak się spało?
- Dobrze, problem w tym, że teraz nie chce mi się wstawać...
- Mi też nie. Nie idziemy dzisiaj na zajęcia, co ty na to?
- Oczywiście że idziemy. Rusz dupę a nie leżysz!
- Nienawidzę Cię.
- Wczoraj mówiłeś co innego...
- Mhm, cicho bądź i idź sie przebieraj bo zaraz ty sie spóźnisz.
Przebrałam się i ogarnęłam twarz.
Brunet teleportował nas oboje na dół.
Uśmiechnął się do mnie i zajął swoje miejsce. Całe rodzeństwo to widziało więc możliwe, że się domyślali.Po śniadaniu przebrałam się w dresy i biały t-shirt.
Tym razem walczyłam z Diego. Tym razme na szczęście nie dostałam nożem. Mimo to walka była ciężka ale oczywiście wygrałam.Po walce czekałam na Five który bił się z Benem. Five dość szybko wygrał.
Złapałam go za rękę i ruszyłam w stronę wyjścia. Gdy podbiegł do nas Klaus, zielonooki teleportował nas do mojego pokoju. Umówiliśmy się, że za 15 minut u niego w pokoju będziemy oglądać film.Gdy miałam już się zbierać dostałam sms od Alice.
Alice ✨
Spotkamy się?
Sophia❤️
21.30 w parku?
Alice✨
Ok.Skoro napisała pierwsza, znaczy że nie obraziła się "na amen ".
Uśmiechałam się do telefonu ciesząc się, że spotkam się z przyjaciółką gdy w pokoju zjawił się mój chłopak.- Miałaś być 2 minuty temu u mnie w pokoju... Ej, z kim tam piszesz, że sie tak cieszysz? - zapytał zabierając mi telefon.
- Możesz nie być taki zazdrosny? Pisałam z Alice. Idę się z nią spotkać o 21.30 w parku. - odpowiedziałam.
- Idziesz z Alice czy z Olivierem?
- Głuchy jesteś? Mówię, że z Alice!
- Mhm, odprowadzę Cię. Nie będziesz w nocy po parku chodziła.
- Ojj, jak się troszczysz... - przytuliłam go.
- Zawszę się troszczyłem tylko o tym nir wiedziałaś.
- Co masz na myśli?
- Zawsze sprawdzałem czy bezpieczniej trafiłaś w umówione miejsce. Wiedziałem, że nie zgodzisz się żebym Cie odprowadzał więc robiłem to z ukrycia.
- Masz na myśli to, że mnie śledziłeś?
- Wole jak nazywasz to troską.
- Idziemy oglądać ten film?
- Tak, chodź.
Po chwili byliśmy już w jego pokoju. Five włączył film i zaczęliśmy oglądać. Później zrobiliśmy przerwę na obiad i trening. Później znów chwilę oglądaliśmy i pod wieczór skończyliśmy oglądać całość.
Nastała 21.00. Wszyscy w swoich łóżkach. Niektórzy naprawdę spali a inni udawali. Ja zaliczałam się do tych którzy udawali.
O 21.20 mój chłopak zjawił się w moim pokoju i teleportował nas przed Academię.
- Serio? - zapytałam zrezygnowana
- Tak, przejdziemy się, kochanie. - odpowiedzial
- kochanie?
- Tak, kochanie.
- Ty też musisz mieć ksywkę!
- To wymyśl
- Paczuś!
- Nie ma opcji
- Jak to nie?
- Nie zaczynaj
- Pączusiu, nie denerwuj się. - pocałowałam go lekko w policzek.
Śmialiśmy się gdy w końcu doszliśmy do parku. W którym czekała Alice i Olivier...
- Mówiłaś, że go nie będzie... - mruknął
- Nic mi nie mówiła. Możesz zostać, jeśli chcesz.
- Nie trzeba. Zadzwoń jak będziesz wracać.
- Dobrze, do później!
- Do później!
Podeszłam do blondynki i jej kuzyna.
Przytuliłam przyjaciółkę a później przywitałam się z Olivierem.
Śmialiśmy się, opowiadaliśmy różne historie.- A pamiętasz, co Alice wygadała mi że Ci się podobam? - zapytał Olivier śmiejąc się.
- Hahahah tak, pamiętam. - odpowiedziałam
Fakt. Kiedyś mi się podobał ale to było dawno. Teraz jestem z Five.
- Zagramy w coś? - zapytałam
- Prawda czy Wyzwanie? - zaproponowała blondynka.
- Okej! - rzuciłam i zaczęłam wymyślać wyzwania dla moich rywali.
Graliśmy dość długo. Było ciekawie więc nie myśleliśmy nawet o zmianie gry.
- Prawda czy wyzwanie? - zapytał mnie
- prawda - powiedziałam.
- Podoba Ci się ktoś? - spytał patrząc mi w oczy.
~816 słów
Obiecuję, że jutro napiszę dłuższy rodział! 😩
![](https://img.wattpad.com/cover/270516651-288-k499519.jpg)
YOU ARE READING
Eight - Sophia Evans
Fantasy‼️ SKOŃCZONE ‼️ Opowieść o 15 letniej dziewczynie, która dołączyła do Academii Umbrella później i w innych okolicznościach niż jej przybrane rodzeństwo.