Rozdział 8

51 3 0
                                    

Nie wiem czy ktoś go przeczyta, ale mam nadzieję że tak...

Mijały tygodnie a ja coraz bardziej zbliżałam się do Five, coraz więcej czasu spędzałam z moim rodzeństwem a z czasem pogodziłam się ze śmiercią Liam'a.

Zbliżał się październik, czyli urodziny wszystkich dzieci z Academii Umbrella, oprócz mnie. Ja urodziłam się kilka miesięcy później - dokładnie to 31 Lipca, ale nie o tym teraz.

Po śniadaniu poszłam do gabinetu Reginalda. Zapukałam w drzwi i po chwili byłam już w środku.

- Słucham? O co chodzi? - zapytał miliarder.

- Jutro są urodziny moje rodzeństwa i chciałabym im dać jakiś prezent. Czy mogłabym pójść dzisiaj po obiedzie do galerii? - zapytałam.

- No nie wiem... Nie możesz im coś narysować albo zaśpiewać?

- Ojcze, oni kończą 16 lat, nie 8.

- No dobrze ale pamietaj, że o 18.00 masz być gotowa do treningu. Nie toleruje spóźnienia!

- Tak, tak. Wiem przecież.

Numer pięć miał racje. Reginald zrobił sie bardziej oschły, ale w sumie nir ma tragedii...
Wyszłam z gabinetu i udałam się do mojego pokoju. Przebrałam się i zeszłam na trening, po treningu na obiad i w końcu mogłam iść na zakupy.
Wkładałam pieniądze do portfela, gdy usłyszałam

- Co ty robisz? - zapytał Five.

- Wkładam pieniądze do portfela, nie widzisz? - odpowiedziałam.

- W takim razie zapytam inaczej.
Dlaczego wkładasz pieniądze do portfela?

- Umówiłam się z Alice na zakupy.

- Ojciec Ci pozwolił?

- Nie, nie skapnie się przecież. Wrócę przed 18.00

- Mhm... A jak będzie coś od Ciebie chciał?

- Będziesz mnie krył. Powiesz, że źle się czuje albo coś.

Dziwnie się czułam okłamując go, ale nie robię tego w złym celu. Jutro dowie się prawdy.

- Ty coś kręcisz...

- Kręcę to ja ciebie, a teraz wywalaj z mojego pokoju.

- Nienawidzę Cię, wiesz?

- Tak, wiem. - powiedziałam wypychając bruneta za drzwi.

Szybko wyszłam z domu i pobiegłam po Alice. Wcześniej napisałam do niej czy chce iść ze mną. Totalnie nie wiem co mogę im kupić więc może ona mi pomoże...

- Mamy tylko 3h, śpieszmy się. - powiedziałam i zaczęłam biec.

- Mhm, o ile zakład, że się nie wyrobimy?- zapytała blondynka doganiając mnie.

- O 20 zł?

- Niech Ci będzie.

Po kilku minutach byłyśmy już w pierwszym sklepie. Najłatwiej było wybrać prezent dla dziewczyn.

Allison kupiłam sukienkę, którą ostatnio mi pokazywała, a Vanyi kupiłam śliczną bluzę. Mam nadzieję, że jej się spodoba.

- Teraz czas na prezenty dla chłopaków?- zapytała moja przyjaciółka.

- Niestety... Jest dopiero 16.00 więc mam jeszcze 2h. Starczy na znalezienie prezentu dla 5 chłopaków co nie?

- tak hahaha, napewno damy radę.

- Hmmm... Mam już pomysł co kupić Benowi i Klausowi! Zostali Five, Diego i Luther.

Pobiegłam do biblioteki a Alice za mną. Zastanawiałam się nad trzema książkami, ostatecznie wzięłam wszystkie. Zapłaciłam i wyszłam.

Eight - Sophia EvansWhere stories live. Discover now