Rozdział 7

50 3 0
                                    

Po chwili byłam już w sali operacyjnej i...

Zobaczyłam mojego mojego brata nakrytego białym materiałem.
W moich oczach pojawiły się łzy.

- Jego stan nie pogorszył się sam, ktoś musiał być w to zamieszany... - powiedział Jack.

Wybiegłam z domu, a łzy spływały mi po twarzy.
Słyszałam jak Five wołał mnie wielokrotnie ale nie reagowałam. Biegłam przed siebie cały czas.
Minęło sporo czasu zanim przestałam biec. Stanęłam i obróciłam się. Wszędzie były tylko drzewa...
Po chwili namysłu zawróciłam.
Błądziłam już chyba dwie godziny.

- Zgubiłam się... Super - pomyślałam.

Usiadłam przy drzewie i patrzyłam w głąb lasu. Przerażała mnie myśl, że w każdej chwili może zaatakować mnie ta sama wataha co mojego Liam'a. Wciąż miałam zaszklone oczy. Stwierdziłam, że nie mam innego wyjścia niż próbować wrócić do domu dzięki zmysłu węchu.

Godzinę później dostrzegłam już światła w domu Alice.

- Mój węch mnie nie zawiódł! - krzyknęłam

Kiedyś ten zmysł nie był moją mocną stroną, ale ćwiczenia najwidoczniej podziałały.

Pobiegłam do budynku. Nikogo w nim nie było oprócz Mii.

- Gdzie oni są? - zapytałam

- Sophia! Gdzie ty byłaś przez tyle godzin?! Wszyscy Cię szukają!

Sprawdziłam godzinę - 00.47. Rzeczywiście, długo mnie nie było...

Wyszłam na podwórko i dość głośno zawyłam jak wilk. Już zaraz obok mnie był Jack oraz Alice. Przytulili mnie a z ich oczu także spłynęły łzy.

Staliśmy przytulając się bez słowa gdy usłyszałam znajomy dźwięk.

- Sophia! Gdzie ty byłaś?! - krzyknął Five

Podbiegłam do bruneta mocno go przytulajac, a on oddał uścisk.

- Ja... Nie wiedziałam co robię... Przepraszam - wyszeptałam

- Ciii, już wszystko dobrze.

Ostatecznie ustaliliśmy, że pogrzeb odbędzie się następnego dnia o północy.
Wróciłam do domu i poszłam przebrać się w piżamę. Wyszłam z łazienki i zobaczyłam Five który rozkładał materac obok mojego łóżka.

- Co ty robisz? - zapytałam.

- Nie powinnaś być teraz sama, więc będę spał na materacu. - odpowiedział.

- Nie, śpij na łóżku. Ja będę spać na materacu.

- Nie.

-Tak!

-Nie!

-Tak!

Brunet przewrócił oczami a ja wróciłam do łazienki aby umyć zęby.

- Ty mała gnido - powiedziałam wychodząc do pokoju.

- Mówiłem, że to ty śpisz na łóżku. Ze mną nie wygrasz. - odpowiedział

- Ah tak? W takim razie... - rzuciłam kładąc się na materacu spychając Five.

- Wypad!

- Nie.

- Jak chcesz. - odpowiedział kładąc się obok mnie.

Poczułam ciepło. Brunet oplótł swoją lewą rękę wokół mojej talii a prawa ręką podbierał głowę.

Eight - Sophia EvansWhere stories live. Discover now