Pierwsze spotkanie 💛

364 47 29
                                    

[Reader] otuliła się szczelnie płaszczem

Oops! This image does not follow our content guidelines. To continue publishing, please remove it or upload a different image.

[Reader] otuliła się szczelnie płaszczem. Był zbyt cienki na zawieruchę, ale nie miała nic lepszego. W sierocińcu zawsze brakowało pieniędzy na wszystko. Zerknęła zazdrośnie w stronę Chisakiego. Gruby, obszyty futrem, fioletowy materiał zapewniał mu ochronę przed mrozem. Nawet nie wiedział, jak to jest zaznać chłodu.

Śnieg padał mocniej z każdą sekundą. Raz po raz mrużyła oczy z powodu wiatru. Nawet nie zauważyła, kiedy minęli bramę wjazdową. Jej koń stąpał powoli, zmęczony długą podróżą. Poklepała go po smukłej szyi. Miał dość, tak samo jak ona.

Ku zdziwieniu dziewczyny, ogród był na tyle duży, że nie musiała zsiadać. Ucieszyło ją to. Była pewna, że zaspy bez trudu by ją pochłonęły. Rozglądała się dookoła w poszukiwaniu róży. Przebyli tak długą drogę do Musutafu tylko po to, by odnaleźć niebieski kwiat. Jedyny w swoim rodzaju. Chisaki szukał go, odkąd pamiętała. Stał się nadzieją na spełnienie jego marzeń. Wszystkie środki, jakie posiadał, wkładał w prace nad cudowną miksturą. [Reader] nigdy nie dowiedziała się, do czego ma służyć. Osiem Wskazań Śmierci zazdrośnie strzegło tajemnic. Gdyby nie te poszukiwania, pewnie nadal tkwiłaby na ulicy, żebrząc o okruszyny chleba. Nigdy nie zapomniała, jak to jest nosić stare, znoszone łachmany, nie mieć kąta na nocleg i być przeganianą przez wszystkich. Teraz, nazywana powszechnie Piękną, stanowiła ozdobę. Pokazywano ją każdemu gościowi, by przyciągnąć go do jedynej i słusznej sprawy. Robiła co mogła, by jej nie wyrzucono. Nie miała wyboru. Ucieczka nie wchodziła w grę. Nie bez Eri. Jej małej siostrzyczki. Jedynego jasnego promienia w tym ponurym miejscu pełnym intryg i gier.

— Nigdzie go nie ma — rzucił zirytowany Overhaul. — Sprawdź szklarnię. Ja zobaczę, czy da się wejść do pałacu. — Zawrócił karego, ciemnego jak noc ogiera.

Wiedziała, dlaczego to jej zostawił to zadanie. Jeśli nie znajdzie krzewu, zrzuci na nią winę. A jeśli znajdzie, to i tak ona musi zerwać pąki. Strach przed brudem i krwią stanowił temat tabu. Nie rozmawiali o nim, choć każdy wiedział, że jej szef nie dotknie czegoś, co może go łatwo zranić i zanieczyścić.

Wprawnym ruchem zsiadła z konia. Wzdrygnęła się, czując, jak but przemaka. Zimna woda wlała się do trzewika. Wyciągnęła wsuwkę z upięcia na czubku głowy. Tak jak myślała, musiała pokonać solidną kłódkę. Robiła co mogła, ale nie szło jej zbyt dobrze. Zirytowana dobyła sztyletu, wzięła zamach i uderzyła klingą w przerdzewiały metal. Łańcuch opadł, a drzwi lekko się uchyliły.

Rozejrzała się po pomieszczeniu. W szklanym dachu była dziura. Skapywała z niej woda. O mało co nie wdepnęła w kałużę pokrywającą starą, pełną pęknięć mozaikę. Mnóstwo roślin pousychało, tworząc nieciekawą, szarą kompozycję. Jedynie drzewa przetrwały, nie przejmując się brakiem ludzkiej ręki. Jej uwagę przykuła jednak fontanna na samym środku wielkiego pomieszczenia. Nie było w niej wody, ale obok rósł cel jej podróży. Krzak wyglądał na słaby i chory, ale kwiaty temu przeczyły. Płatki w kolorze indygo przechodziły w błękit. Zieleń liści wydawała się blednąć przy tylu odcieniach niebieskiego. Oczarowana widokiem podeszła bliżej. Zbliżyła ostrze, chcąc uciąć łodyżkę, gdy usłyszała warknięcie.

🌸ᴍᴀɢɪᴄᴢɴʏ ᴋᴏᴄɪᴏᴌᴇᴋ - ʙɴʜᴀ sᴄᴇɴᴀʀɪᴜsᴢᴇ🌸Where stories live. Discover now