23. Sekretne miejsce

Start from the beginning
                                    

- Gdzie mamy iść? - zapytałam przerażona wizją spędzenia nocy w lesie.

- Tutaj blisko jest domek letniskowy mojej babci. Wprawdzie nie byłem tu już kupę czasu, ale mam klucze. Rano naprawie samochód i wrócimy do domu- oznajmił, a ja przytaknęłam. Wszystko wydawało się lepszą opcją od siedzenia na tym zimnie. Tyler kolejny raz prowadził nas nad jezioro, aż dotarliśmy do małej chatki znajdującej się tuż obok brzegu. Drewniany domek mimo panujących wokół ciemności wydawał się przyjazny i przytulny a wysoka trawa w ogródku świadczyła, że nikt nie dba o to miejsce.

Weszliśmy do środka, a niebieskooki przesuwał dłonią po ścianie, próbując znaleźć włącznik światła. Po chwili w pomieszczeniu zrobiło się jasno, a ja zobaczyłam, że znajdujemy się w małym holu. Przyjemne ciepło, sprawiło, że moje zziębnięte ciało, powoli się rozgrzewało i odzyskiwałam czucie w palcach. Ściągnęłam buty, po czym ruszyłam za brunetem, który wszedł do małego saloniku. Niepewnie usiadłam na niewielkiej kanapie i rozejrzałam się po pomieszczeniu. Kwieciste obrazy wiszące na ścianach i ozdobne firanki dodawały uroku temu niezwykłemu miejscu. Byłam tak zajęta oglądaniem wnętrza, że nie zauważyłam, jak Tyler okrywa mnie puchatym kocem.

- Rozgość się, a ja przygotuję coś ciepłego- uśmiechnął się delikatnie i po chwili wyszedł z pomieszczenia.

Czekając na Tylera, rozgrzałam się nieco, więc zdjęłam jego kurtkę i starannie złożyłam ją na oparciu krzesła. Po paru minutach niebieskooki wrócił, trzymając w ręku dwa kubki parującego napoju.

- Trochę cieplej?- zapytał delikatnie, stawiając herbatę na stole.

- Tak, dziękuję. Co się stało z samochodem?- byłam trochę zła, ze jutro opuszczę kolejny dzień zajęć. Miałam już spore zaległości i naprawdę nie chciałam ich powiększać.

- No cóż, chyba coś z akumulatorem. Nie martw się, rano będzie już wszystko działać- odpowiedział z lekkim uśmiechem, nie patrząc na mnie. - Napij się- polecił i wskazał na kolorowy kubek. Upiłam parę łyków i rozkoszowałam się smakiem rozgrzewającej herbaty, a brunet podszedł do kominka i rozpalił ogień, przez co w pomieszczeniu zapanował niesamowity klimat. Patrzyłam na oświetloną płomieniami twarz Tylera, który w skupieniu dorzucał drewna. Wyglądał niesamowicie intrygująco. Czarny tusz na jego ramionach, ciemne włosy i magiczne niebieskie oczy, w których odbijały się iskry ognia, sprawiały, że wyglądał jak... Sama nie wiem jak to określić. Było w tym coś mrocznego, tajemniczego, ale tak pięknego, że nie potrafiłam oderwać od niego wzroku.

- Słuchasz mnie?- wyrwał mnie z zamyślenia głos Tylera.

- Tak, po prostu... o czymś myślałam- rzuciłam, a na mojej twarzy pojawił się krwisty rumieniec. Czułam się zawstydzona, że przyłapał mnie na tym, jak mu się przyglądam

- O co pytałeś?- chciałam zmienić temat, żeby odwrócić uwagę od moich czerwonych policzków.

- Pytałem, czy jesteś zmęczona- powtórzył, a w jego oczach widoczne było rozbawienie.

- Nie, jeszcze nie, ale jeżeli chcesz, to możemy się położyć- zaproponowałam, nie chcąc sprawiać problemów.

- To dobrze, bo ja też nie. Może więc opowiesz mi coś o sobie?- zapytał, siadając tuż obok mnie. Bliskość niebieskookiego sprawiła, że na chwile się spięłam.

- Nie ma co opowiadać. Mam dość nudne życie- wzruszyłam ramionami i szczelniej opatuliłam się kocem.

- No dalej...- zachęcał mnie brunet. Wypuściłam powietrze z ust i zaczęłam opowiadać historie z mojego dzieciństwa. Tyler uważnie słuchał, co chwile przerywając mi ciętymi ripostami, że musiałam być okropnym dzieckiem i rodzice na pewno mieli mnie dość.

Walka o szczęście.Where stories live. Discover now