Rozdział 42

69 2 0
                                    

Juan otworzył drzwi pokoju hotelowego, a w nich stało dwóch policjantów. Vivi stała koło niego i nie wiedziała o co chodzi i dlaczego jest u nich policja. Nagle Juan odezwał się do owych policjantów.
- W czym mogę panom pomóc??
- Czy pan Juan Luis Londono Arias??
- Tak to ja! Czy coś się stało?
- Jest pan aresztowany za gwałt na nieletniej!!
- Słucham, to ma być jakiś żart!!!
- Nie proszę pana, proszę z nami!
- Czy mogę tylko się przebrać!!
- Tak ale szybko!!
Juan poszedł szybko się przebrać, a Vivien poszła za nim. Patrzyła na niego, i nie wierzyła w to co usłyszała na własne uszy!!
- Kotek powiedz że to nie prawda! Że nic takiego nie miało miejsca!!! - Vivi się popłakała z tych nerwów.
Juan podszedł do niej i objął jej twarz w swoich dłoniach, i pierw ją mocno pocałował a potem mocno przytulił do siebie.
- Kotku nie płacz, wszystko się wyjaśni obiecuje ci to rozumiesz!!!! A teraz zadzwoń do mojej mamy i do Miguela i powiedz mu aby zadzwonił po mojego adwokata ok??
- Ok...- wycierała swoje łzy.
Oboje poszli do drzwi, i Juan poszedł z policjantami a Vivien została sama. Wzięła szybko telefon i zadzwoniła do Miguela i mu powiedziała co się stało, a potem zadzwoniła do jego mamy. Po 20 minutach przyszła jego mama aby wspierać ciężarną Vivi. Vivien była kłębkiem nerwów, chodziła w kółko.
- Vivi proszę usiądź, i uspokój się! Bo zaszkodzisz dziecku!
- Nie potrafię, z tych nerwów! Dlaczego nie dają znać tak długo!!
- Spokojnie, chodź pójdziemy na spacer trochę się przewietrzyć, nie będziemy tutaj cały dzień siedzieć!!
- No dobrze!!
Obie poszły na spacer po LA, chodziły po rodeo drive. Vivi nie miała totalnie ochoty na zakupy, tak bardzo się martwiła o Juana. W pewnym momencie zrobiło się Vivien słabo i usiadła na pobliskiej ławeczce. Mama Juana szybko do niej podeszła, i dała jej coś do picia. Vivien zrobiła kilka łyków wody.
- Vivi ty nic dzisiaj nie jadłaś, chodź pójdziemy coś zjeść musisz teraz dbać o siebie!!
- Nie jestem głodna...
- Nosisz pod swoim sercem wasze maleństwo i musisz o nim myśleć, chodź tutaj jest fajna knajpka!
- No dobrze!!!
Obie poszły do tej uroczej knajpki, zjeść jakiś lunch. Udały się do restauracji Terra, było tam bardzo przytulnie i mogły spokojnie zjeść i odpocząć. Vivi napisała kilka smsów do Juana i do Miguela. Ale żaden jej nie odpisał, martwiła się coraz bardziej. Po kilku godzinach wróciły do hotelu, Vivi udała się do siebie, chciała się położyć naprawdę źle się czuła. Mama Juana, siedziała u nich gdyby coś się działo. Nadszedł wieczór, Juan wrócił już do hotelu. Zobaczył siedzącą mamę u nich w salonie. Przywitał się z nią trochę pogadali, ona poszła już do siebie a Juan poszedł zrobić długą kąpiel. Gdy się wykąpał podszedł do śpiącej ukochanej, i głaskał ją po policzku a potem dał buziaka w usta.
- Juannn - Vivi otworzyła oczy i patrzała na niego.
- Hej myszko, wróciłem.
- Tak się martwiłam o ciebie!!! Dlaczego mi nie odpisałeś na żadną wiadomość!!!
- Nie miałem jak zabrali mi wszystko, wiesz kotku.  Idziemy coś zjeść, bo umieram z głodu!!
- Ok, to chodźmy!!

Amor De Mi VidaOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz