Rozdział 38

91 3 0
                                    

Karetka przyjechała, i zabrała Vivien do szpitala Juan był tak zły i wściekły. Policja przyjechała i przesłuchiwała każdego gościa, a Juan pojechał do szpitala zobaczyć co z jego ukochaną. Gdy dojechał szybko udał się do recepcji aby dowiedzieć się gdzie leży Vivien. Po 5 minutach szedł do sali gdzie leżała, gdy wszedł zobaczył tam policjantkę która ją przesłuchiwała. Obie popatrzyła na niego, i policjantka po chwili już wyszła a Juan szybko podszedł do ukochanej.
" Myszko, kochanie tak cię przepraszam to moja wina nie powinienem cię sam zostawiać."
" Kotku to nie twoja wina, tylko tej głupiej suki Susi, że jest chora psychicznie i łudziła że będzie z tobą."
" To ona ci to zrobiła???"
" No przecież ci mówię że to ona, od samego wyjazdu do aspen się dziwnie zachowywała."
" Niech tylko ją policja zatrzyma i niech ją ukarają za to co ci zrobiła!!"
" Mam nadzieję, że tak!!"
Juan siedział i trzymał ją za rękę i ją całował, i patrzał na Vivien wyglądała bardzo źle. Popatrzyła na niego ze smutkiem w oczach, było jej przykro że znowu kolejna jego impreza była odwołana z jej powodu.
" Kotku??"
" Tak skarbie?"
" Znowu przeze mnie twoja impreza nie wyszła....chyba nade mną wisi jakieś fatum..."
" Nie mów tak myszko, to nie twoja wina, że ktoś nie chce abyśmy byli chyba razem."
" tak myślisz że tak"
" Oczywiście że tak!!"
Minęło kilka dni i oboje z Juanem polecieli do domu do Medellin. Mieli tam odpoczywać i nabierać siły, przede wszystkim Vivien ze względu na ciąże. Musi teraz o siebie i o dziecko dbać, Juan bardzo o nich dba. Vivi pracowała i studiowała zdalnie narazie nie chciała wracać do Mediolanu. Nie czuła się na siłach na tak dalekie loty, chciała narazie pobyć z Juanem, rodzicami i Lisą. To oni byli teraz najważniejsi. W Medellin robiło się coraz cieplej, więc Juan i Vivi postanowili zaprosić najbliższych na grila do siebie. Akurat było sobotnie popołudnie, zjawili się wszyscy Juan z Pipe zajmowali się grillem a reszta siedziała przy stole i czekała na jedzonko.
" Vivien jak ty promieniejesz w ciąży!!"
" Tak wiem, i jestem coraz to okrąglejsza tu i tam!"
" I najpiękniejsza każdego dnia kochanie"
" Wariat jesteś, wiesz!!"
" Wiem kotku" - wszyscy wybuchnęli śmiechem.
" To kiedy ślub dzieciaki??"
" Chyba jak dziecko się urodzi to wtedy i zorganizujemy chrzciny "
" Raczej tak."
" To bardzo dobry pomysł"
Chłopcy podali jedzenie na stół, i sami usiedli do stołu i zabrali się wszyscy do jedzenia. Juan zerkał na swoją ukochaną, był tak bardzo szczęśliwy że za niedługo będzie szczęśliwym ojcem i mężem. Nagle zerknęła na niego Vivien, i pochyliła się do niego i zapytała. " Kotku wszystko ok??" Juan jej odpowiedział " Tak myszko jestem bardzo szczęśliwy że będziesz moją żoną i że za niedługo pojawi się nasze maleństwo!" Vivien pocałowała go w policzek i zabrała się dalej do jedzenia. Wybiła 22 i wszyscy zbierali się już do domów, domownicy byli już bardzo zmęczeni. To był bardzo miłe popołudnie i wieczór z najbliższymi. Lisa z Pipe zostali pomóc Juanowi i Vivi posprzątać jeszcze po tym grillu, po około 40 minutach wszystko było wysprzątane.

Amor De Mi VidaDove le storie prendono vita. Scoprilo ora